Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mogą stracić miliony euro

Kamila Perkowska [email protected]
infografika Ryszard Szmitkowski
Jeśli posłowie przegłosują pomysł resortu finansów, ośrodkom będzie groziła upadłość.

Przyszłość Ośrodków Doradztwa Rolniczego wydaje się być zagrożona. Jeżeli powiedzie się plan Ministerstwa Finansów, by przekształcić je w jednostki budżetowe, większość ODR-ów może upaść, a tysiące doradców w całym kraju zostać bez pracy.

A wszystko przez rządowy projekt Ustawy o finansach publicznych. - To, że w ogóle stanął on na posiedzeniu Rady Ministrów już jest dużym nieporozumieniem - uważa Roman Sass, dyrektor Kujawsko-Pomorskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Minikowie.

Pierwsze czytanie projektu odbędzie się prawdopodobnie tuż po wakacyjnej przerwie parlamentarzystów. - W piątek minister Zyta Gilowska spotkała się z marszałkiem Sejmu Ludwikiem Dornem, by ustalić terminarz prac. Bardzo zależy nam na jak najszybszym uchwaleniu tej ustawy - przyznaje Jakub Lutyk, rzecznik prasowy Ministerstwa Finansów.

- Liczę, że projekt po pierwszym czytaniu trafi z powrotem do komisji finansów. A wtedy będziemy walczyć o to, by pomysł przekształcenia nas w jednostki budżetowe upadł - nie kryje z kolei dyrektor Sass.

Nie wykorzystają dotacji, wolą wydać z budżetu
Jeżeli to się nie uda, nad wieloma regionalnymi ośrodkami zawiśnie widmo upadłości. Swoje przychody będą bowiem musiały w całości odprowadzać do budżetu państwa, a co gorsza zostaną odcięcie od unijnych funduszy. Te w najbliższych latach wyniosą na doradztwo rolne 437,5 mln euro. - Jeśli posłowie zagłosują za przyjęciem ustawy, to pewne jest, że środki z UE przejdą nam koło nosa - mówią zgodnie szefowie ODR-ów.

Wsparcie na doradztwo
Zatwierdzony niedawno przez Komisję Europejską polski Program Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007-13 zakłada, że już nie wszystkie usługi świadczone rolnikom przez doradców będą bezpłatne. Zapłacić trzeba będzie m.in. za indywidualne doradztwo lub wykonanie ekspertyzy. Rolnicy nie będą jednak musieli wykładać całej kwoty z własnej kieszeni. Na jedno gospodarstwo pomoc unijna wyniesie 1,5 tys. euro - będzie to maksymalnie 80 proc. dofinansowania.

- Unia Europejska na pewno nie zechce dopłacać do polskiego budżetu. Gdyby więc ODR-y zostały przekształcone, nie dostałyby ani jednego eurocenta - twierdzi Jan Krzysztof Ardanowski, wiceminister rolnictwa i członek społecznej rady doradztwa rolniczego przy K-PODR w Minikowie.

Resort finansów nie ukrywa, że wie o groźbie utraty unijnych funduszy przez ośrodki. - Postaramy się jednak wypracować jakieś mechanizmy, dzięki którym nie będą one stratne - twierdzi rzecznik Lutyk. - Być może zwiększymy dotacje budżetowe na ich funkcjonowanie. To jednak tylko wstępna propozycja - zaznacza.

Szybko odejdą najlepsi
Dofinansowaniem z Unii podzielą się więc pewnie prywatne firmy doradcze, które już teraz powstają jak grzyby po deszczu. - Spodziewam się, że będzie ich jeszcze więcej. Jestem przekonany, że z chwilą, kiedy można będzie już sięgać po te pieniądze, wielu naszych najlepszych fachowców zdecyduje się odejść i poprowadzić własny interes. Jeśli nie, to i tak sam będę zmuszony podziękować niektórym za pracę, bo nie utrzymam kilkusetosobowego zespołu - przyznaje Roman Sass.

Ze słowami dyrektora zgadzają się zwłaszcza młodzi doradcy.

- Po przyjęciu ustawy, pracownicy ośrodków będą zarabiali jeszcze mniej. Jak mam myśleć, przy pensji około 1,3 tys. zł, o założeniu rodziny, kupieniu mieszkania? Odejdę - mówi wprost specjalista z Minikowa.

- Powinniśmy zjednoczyć się w tej sprawie, powiedzieć "nie", albo opuścić ODR i pozakładać prywatne doradztwo. A do państwowego niech sobie szukają chętnych za tysiąc złotych miesięcznie - grzmi na jednym z forów internetowych "odr-owiec".

- Jestem doradcą od kilku lat. Dużo nauczyłam się w tym czasie, zdobyłam nie tylko wiedzę teoretyczną, ale też praktyczną. Dzięki pracy w ośrodku mam bogatsze Curriculum Vitae. Sądzę, że nie będę miała większych problemów ze znalezieniem pracy w innej firmie. Założenie własnej? O tym jeszcze nie myślałam, ale może czas zacząć - przyznaje pracownica minikowskiego ODR-u.

Koniec monopolu
Podzieleni w sprawie przyszłości państwowego doradztwa są gospodarze. Niektórzy jednak wprost przyznają, że cieszą się z powstających prywatnych firm. - Dotąd ODR miał monopol na usługi doradcze, przez co nie zawsze przykładał się do swojej pracy - twierdzi rolnik z okolic Strzelna.

Jeszcze ostrzej wypowiada się forumowicz "Martin": - Pracownicy ODR-u powinni najpierw się doszkolić, żeby wymagać więcej za swoją pracę. Przy okazji każdej kampanii rolnicy mają tylko więcej kłopotów z wnioskami wypełnionymi przez doradców, muszą je poprawiać. W prywatnym doradztwie rolnik będzie miał wybór i wykwalifikowane kadry, będzie wiedział za co płaci, a pieniądze nie będą pochodziły od niego, tylko z nowego PROW-u.

Niech nikt się nie dziwi
Wątpliwości mają natomiast posłowie. Lech Kuropatwiński przyznaje, że stanowiska Samoobrony w tej sprawie jeszcze nie ma, ale: - Uważam, że ODR-owi nie powinno się odbierać możliwości sięgania po unijne środki. Gdyby jednak tak się stało, to niech nikt potem nie dziwi się, że Polska znów nie wykorzystała wszystkich pieniędzy.

Także zdaniem Platformy Obywatelskiej przekształcenie ODR-ów w jednostki budżetowe to zły pomysł. - Dopiero co uzyskały osobowość prawną, a już chce się to zmieniać. Ciągła niepewność nie pozwala doradcom spokojnie wykonywać swoich obowiązków - przekonuje Aleksander Grad, rzecznik PO ds. rolnictwa. - Nie dostaliśmy jeszcze projektu ustawy, ale nie sądzę, żebyśmy go poparli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska