Na gorąco

     Piątek, 8 października 2004 r.
     Afganistan, Kabul, godzina 0.10 - atak rakietowy na amerykańską bazę. Paryż, godz 0.15 - wybuch przed ą Indonezji, dziewięć osób rannych. Egipt, miasto Taba, godz. 0.30 - wybuch samochodów-pułapek, blisko 30 zabitych i 180 rannych, głównie izraelskich turystów. Irak, godz. 1.20 - amerykański nalot na Faludżę, 10 zabitych. Nowy Jork, godz, 3.30 - sekretarz generalny ONZ powołuje komisję do zbadania ludobójstwa w Sudanie. Wiosną zabito tam 30-50 tys. osób. Bagdad, godz. 9.00 - Amerykanie tworzą listę 20 - 30 irackich miast, które muszą zostać "spacyfikowane" przed styczniowymi wyborami. Oslo, godz. 11.00 - Pokojowa Nagroda Nobla dla Kenijki Wangari Maathai, dzięki której zasadzono w Afryce ponad 30 mln drzew, ale nie w Sudanie, gdyż trwa tam wojna. Warszawa, godz. 12.29 - cztery śmigłowce szturmowe Mi-24 wzmocnią polskie oddziały w Iraku.
     To kilka przedpołudniowych depesz PAP. Do północy agencja odnotuje jeszcze kilka zamachów fanatycznych islamistów. Tymczasem George W. Bush zaklina, że świat bez Saddama Husajna jest bezpieczniejszy.
     USA, najpotężniejszy żandarm świata, prowadzą beznadziejną wojnę. ONZ nie robi nic. Niemcy i Francja budują "twarde jądro" UE wespół z Wielką Brytanią. Rosja prowadzi wojnę z terrorem i na Kaukazie. Komitet Noblowski wręcza nagrody.
     George W. Bush musi przegrać listopadowe wybory. Świat bez Busha będzie bezpieczniejszy.