Na gorąco

Ciekawe, jak duża byłaby widownia dzisiejszej transmisji sejmowego expose Donalda Tuska, gdyby większość Polaków - w końcu to piątkowe przedpołudnie, dzień pracy - mogła ją oglądać? Jeśli sugerować się ostatnią wyborczą frekwencją, paść powinien rekord oglądalności. Polacy 21 października dowiedli, że ich państwo nie jest im obojętne. Dziś dowiedzą się, jaki program dla tego państwa ma nowy rząd. Nie pomysł - ubrany w kampanijne hasła - ale program. Czekamy, by nowy premier wyjawił już nie tylko, co zrobi, ale i jak to zrobi. KONKRETNIE.

Co zatem powie Tusk, co powiedzieć powinien?

Do wyrażonych u nas wczoraj oczekiwań - polityka, przedsiębiorcy, pracowników "budżetówki" - przedstawienia sposobów na wzrost płac, emerytur, obniżenia podatków i w ogóle kosztów pracy dodam, że...

Chciałbym np. usłyszeć coś o euro - czy i kiedy wchodzimy do strefy wspólnego europejskiego pieniądza? Czy rząd Tuska ma jakieś wyliczenia "za" lub "przeciw" i umie zarysować czytelną perspektywę? W każdym kraju, stojącym przed taką operacją, był to jeden z najgoręcej dyskutowanych tematów - tak w sporach politycznych elit, jak i w szerokiej debacie publicznej. U nas pozostawał dotąd w głębokim tle szkolnych mundurków, teczek i innych dyskusji o wyższości świąt Bożego Narodzenia nad świętami Wielkiej Nocy.

Oczekuję także i tego, że premier poda sposoby szybszego, bardziej niż dotychczas efektywnego wykorzystywania pieniędzy unijnych - wszak właśnie w najbliższych latach ma ich napłynąć najwięcej.

Nie formą, ale treścią expose pokaże premier, jakie będą te jego rządy. I jak w ogóle rozumie politykę: czy tylko jako sztukę zawierania kompromisów, czy także jako umiejętność zmieniania rzeczywistości. Bo przecież niedawno Tusk sam mówił, że tyle trzeba w niej zmienić...