Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najstarszy biznes świata, czyli mity i fakty o agencjach towarzyskich

Jolanta Wojciechowska
fot. sxc
- Dla mnie to biznes jak każdy inny - mówi właścicielka agencji towarzyskiej w Kujawsko- Pomorskiem. Sama pochodzi " z branży", więc zna jej plusy i minusy.

www.pomorska.pl/region

Więcej informacji z regionu znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/region

Żadnych zdjęć i nazwisk. Ani faktów, które mogłyby naprowadzić na ich trop. Tylko pod tym warunkiem godzą się na rozmowę. Powiedzmy więc, że prowadzą swoje interesy w Kujawsko-Pomorskiem. O swoim szefowaniu mają dużo do powiedzenia. Także o kryzysie, który dotknął tę branżę.

Julia obala mity. Na przykład ten, że wyzywająca, pięknie zbudowana blondynka będzie najchętniej wybieraną przez panów "dziewczyną do towarzystwa". - Czasami czterdziestopięciolatka o kobiecych kształtach i ujmującym uśmiechu może zdziałać cuda - mówi szczupła, delikatna szatynka, ubrana ze skromną elegancją. Firmę, pod innym szyldem, nie jako agencję towarzyską, prowadzi od kilku lat. Robi to, jak przyznaje, żelazną ręką. Sama wiele przeszła, zna smak tego zawodu, jego najgorsze strony i zasadzki, w które wpada wiele kobiet. - Stawiam sprawę jasno: żadnych narkotyków, zero alkoholu. Jeśli dziewczyna złamie którąś z tych zasad, daję jej piętnaście minut na spakowanie się. Jestem konsekwentna, choć o dobrą dziewczynę dziś trudno. Bo to bzdura, że każda nadaje się do tego zawodu - uważa Julia.

Pretty Women? To tylko film

Które się więc nie nadają? - Najmniej te, przychodzące z przeświadczeniem, iż będzie jak w "Pretty Woman". Szybkie, łatwe pieniądze, zakupy w drogich sklepach, pławienie się w luksusie, życie na wysokich obcasach, a na happy end wielka, odwzajemniona miłość do księcia z bajki. To abstrakcja, stereotyp wypracowany przez media. Może to się zdarza w wielkich miastach, ale najczęściej w filmach - mówi Julia. - Sama zna tylko dwa przypadki, kiedy dziewczynie szczęśliwie odmienia się los. W tym jej własny.

Dlaczego pozostała w branży? - Bo poznałam jej dobre i złe strony. Dostałam w kość, ale to mnie uzbroiło w siłę. No i nie miałam zawodu, żadnej innej możliwości startu... - twierdzi. - Nie ubieram tego, co robię w białe rękawiczki. Wychodząc z domu mówię, że idę do pracy. A że ta praca nazywana bywa przez niektórych burdelem albo śmietnikiem? Trudno, to kwestia słownictwa. Dla mnie to zajęcie jak każde inne. Albo nie - nie jak każde inne. To tak naprawdę najtrudniejszy zawód świata. Wiele kobiet wychodzi z tego okaleczonymi, cena psychiczna bywa cieżarem nie do udźwignięcia. To zależy, jak jest się mocną.

Zdeterminowaną, odporną na stres. Dlatego używki są pokusą, ucieczką. Bo tu musisz się uśmiechać do nieznanego ci mężczyzny, a w głowie pozostajesz czyjąś żoną, matką czy zawiedzioną w miłości, pogubioną dziewczyną.

Mężowie wiedzą, czy nie?

- Te, które znam, najczęściej mają jakieś zobowiązania, są w związkach, raczej nieformalnych, ale zdarzają się mężatki - mówi Julia. - Obliczam, że ich mężowie w sześćdziesięciu procentach nie wiedzą, czym zajmuje się ich żona - tym bardziej, jeśli pracuje w ciągu dnia. Pozostali udają, że nie wiedzą i żyją tak, bo jest im wygodnie. Umówmy się, to nie są złe zarobki, nawet w kryzysie, gdzie w porównaniu z minionymi latami jest o połowę klientów mniej.

Aspekt finansowy w zdecydowanej większości popycha kobiety do prostytucji. - Ja im tylko mówię, żeby patrzyły w przyszłość. Bo dziś, gdy mają dwadzieścia parę lat muszą się zabezpieczać na przyszłość. Nigdy nie wiadomo, co będzie za lat dziesięć. Namawiam do inwestowania, przepuszczanie pieniędzy to ślepa dróżka. Ale każdy robi, jak chce.

Młode? Nie, dziękuję!

Jak ognia strzeże się bardzo młodych dziewczyn. - Są nieobliczalne, najbardziej podatne na pokusy. Jeśli wychodzą z biedy, chcą się jak najszybciej odbić od dna. A tak się nie da. To brzmi trywialnie, ale najłatwiej jest się spalić w tym zawodzie. Albo dać omamić wizją kabrioletu i tych wysokich obcasów, noszonych od rana do wieczora. Można wtedy wpaść po uszy i utonąć... - Wiem, co to znaczy, bo otarłam się o takie życie. Na szczęście znalazł sięktoś, kto mi pomógł...

- Nie toleruję wulgarności, ale rozumiem, że czasem prowokują ją mężczyźni. Szczególnie ci, którzy przychodzą z kolegami, pod wpływem alkoholu. Wtedy interweniuję. Powtarzam zawsze, ze nawet prostytutka musi mieć zasady - mówi Julia. Jej zdaniem najlepiej sprawdzają się w tym zawodzie kobiety w wieku od 30-45 lat. Kwestia figury, koloru włosów - to już sprawa wtórna. - Bywa, że swoich amatorów ma puszysta dziewczyna.

Młode? Nie, dziękuję!

Jak ognia strzeże się bardzo młodych dziewczyn. - Są nieobliczalne, najbardziej podatne na pokusy. Jeśli wychodzą z biedy, chcą się jak najszybciej odbić od dna. A tak się nie da. To brzmi trywialnie, ale najłatwiej jest się spalić w tym zawodzie. Albo dać omamić wizją kabrioletu i tych wysokich obcasów, noszonych od rana do wieczora. Można wtedy wpaść po uszy i utonąć... - Wiem, co to znaczy, bo otarłam się o takie życie. Na szczęście znalazł sięktoś, kto mi pomógł...

- Nie toleruję wulgarności, ale rozumiem, że czasem prowokują ją mężczyźni. Szczególnie ci, którzy przychodzą z kolegami, pod wpływem alkoholu. Wtedy interweniuję. Powtarzam zawsze, ze nawet prostytutka musi mieć zasady - mówi Julia. Jej zdaniem najlepiej sprawdzają się w tym zawodzie kobiety w wieku od 30-45 lat. Kwestia figury, koloru włosów - to już sprawa wtórna. - Bywa, że swoich amatorów ma puszysta dziewczyna.

W święta uciekają od samotności

Czy bywają mężczyźni, którzy chcą siępo prostu wygadać przed prostytutką? To mit czy prawda? - Prawda! - potwierdza Julia. - Faceci w kryzysie często mówią, że nie rozumieją swoich żon. Więc dziewczyna słucha, a jeśli jest mądra życiowo, to i coś doradzi, choć nie przesadzajmy, nie każdy chce usłyszeć tu porady psychologiczne. Ale znałam przypadek, że człowiek się wygadał a potem przyszedł podziękować dziewczynie, z kwiatami, że kryzys minął.

Tyle że to też kolejny mit, obraz faceta, który potrzebuje odreagować kłótnię z żoną idąc do agencji. Ci niepokłóceni bywają tak samo często, nawet w święta. Wtedy jednak dominują samotni panowie. - Mówią, że najchętniej zostali by na dłużej. Szukają ucieczki od samotności.

Maria znalazła się w branży ratując rodzinne finanse. Nie miała wcześniej do czynienia z prostytucją, ale uznała, że skoro ma możliwości (trochę pieniędzy i własny lokal) może spróbuje zrobić na tym interes. Do dziś prawie nikt z jej rodziny nie wie, czym się zajmuje. - Wszystkim mówię, że prowadzę nocny bar - przyznaje ta wciąż atrakcyjna kobieta. Bardzo narzeka na brak dziewczyn. - Nie każda nadaje się do pracy, a wiekszość wyjechała do Londynu, do Hamburga, bo tam są lepsze zarobki i kryzys nie daje się tak we znaki. Przy czterech dziewczynach już można prosperować, ale gdzie je znaleźć?

Pozornie są chętne. - Przewija się ich sporo, ale rzadko która na dłużej. Uciekają do większych miast, albo nie wytrzymują takiego trybu życia - mówi Maria. - Często wpadają w pułapkę zupełnej beztroski - bo łatwo przyszło, łatwo pójdzie. Nie szanują pieniędzy. To do niczego dobrego nie prowadzi.

- Dziewczyna nie musi być wyzywająca, ale dobrze, jeśli jest ponętna, schludna, a nawet powiedziałabym - panowie cenią sobie skromność! Co by jednak nie mówić, w tej branży młodość jest atutem. Nie ma faceta, który nie zaregowałby też na szczupłą blondynkę z dużym biustem, w pończoszkach i w krótkiej spódniczce - twierdzi. A jeśli jeszcze ma to coś... Co? - Znam taką dziewczynę, która zakochała się z wzajemnością w bardzo bogatym mężczyźnie, on oddał jej cały majątek, odmienił jej życie. Po jakimś czasie wróciła do zawodu. Agencja była jej domem, lepszym niż ten pałac, który miała. Pracuje do dziś. Ale są też tragedie. Kobiety padają ofiarami oszustów i naprawdę złych ludzi. Wyjeżdzają z Polski, a potem nie mają nawet za co wrócić. Albo mają tu mężów, chłopaków czy konkubentów, którzy pom prostu zabierają im wszystkie zarobione pieniądze.

Trudny biznes na trudne czasy

O mężczyznach można mówić z Marią bez końca. O tych, którzy dostają wizytę w agencji na osiemnaste urodziny, o biznesmenach, którzy podjeżdżają dobrymi autami i chcą odstresować klopoty w firmie, a także o dobrze im znanym krzepkim osiemdziesięciolatku. - Szanuję ich wszystkich, to podstawa mojej firmy. - Najgorsi są ci, którzy częstują dziewczyny alkoholem. Niektórzy bywają wówczas agresywni. Zainwestowałam jednak w dobre zabezpieczenia, więc i z tym daję sobie radę - twierdzi Maria. Nie jest pewna, jak jej biznes przetrwa te trudne czasy. - Tym bardziej, że konkurencja nie śpi. Takie tirówki na przykład albo "mieszkaniówki", które wynajmują po dwie, po trzy mieszkanie i tam przyjmują mężyczyzn...

Maria wspomina, że kiedyś telefon dzwonił w tygodniu bardzo często. Teraz bywa już tak niemal wyłącznie w piątki i w soboty. Ot, kryzys.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska