Młodzi lekarze nie mają pracy, bo nie ma tylu miejsc dla rezydentów, a chorzy nie mogą dostać się do specjalistów, bo jest za mało. Na ten paradoks postanowili zareagować członkowie 3 partii i - co podkreślali w spotkaniu z dziennikarzami przed Urzędem Wojewódzkim - ponad podziałami.
Autorzy listu zwracają uwagę na długie kolejki oczekiwania po poradę specjalisty i wiążące się z tym konsekwencje. Ostrzegają, że "opóźnianie podjęcia leczenia może być przyczyną nieodwracalnych, negatywnych skutków dla zdrowia pacjenta".
Dalej w liście do wojewody piszą: "Często przyczyną tego problemu nie są pieniądze, lecz brak specjalistów, o czym mówił na spotkaniu z Pani udziałem regionalny dyrektor Narodowego Funduszu Zdrowia". Są zdania, że państwo nie zapewnia warunków do zdobywania specjalistycznego wykształcenia ludziom, którzy czują powołanie do niesienia pomocy.
"Nasze województwo ma być dumne z Collegium Medicum. Niestety, samo ukończenie studiów lekarskich pozwala absolwentom jedynie na pracę w Podstawowej Opiece Zdrowotnej. Młodzi lekarze, chcąc zdobyć specjalizacje, muszą ukończyć studia podyplomowe - i tu pojawia się problem: podczas ostatniego naboru dla naszego województwa przewidziano bowiem łącznie zaledwie 139 miejsc na wszystkich specjalizacjach".
Młodzi politycy stawiają dość oczywisty wniosek, mówiący, że taka polityka jest szkodliwa dla obu stron - młodych lekarzy i pacjentów.
Ugrupowania planują debaty dotyczące bezrobocia, pierwszą jeszcze w tym roku. Teraz liczą na reakcję wojewody na skierowany do niej apel.
Opowiadają: Sara Tomaszewicz z Federacji Młodych Socjaldemokratów, Radosław Pietrowski z Klubu Młodych Solidarnej Polski i Jakub Brągiel z Ruchu Młodych Twojego Ruchu.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?