Nie do wybaczenia

     Pisaliśmy już o Danucie Kotowicz z Polskiego Kono-patu, której po zabiegu ginekologicznym w świeckim szpitalu przyłożono do stóp termofor wypełniony wrzątkiem. Poparzone do kości stopy zaleczyli w końcu bydgoscy lekarze.
     Tłuszczak z gazy
     Okazuje się jednak, że poparzenie nóg pani Danusi, nie było jedyną krzywdą wyrządzoną jej przez miejscową lecznicę.
     - Podczas leczenia poparzeń w bydgoskim szpitalu dr Biziela, żona dostawała silne leki przeciwbólowe - mówi Ryszard Kotowicz , mąż poszkodowanej. - Po powrocie do domu już ich nie przyjmowała. Wtedy ujawniły się silne bóle brzucha. Pojechała do Bydgoszczy, gdzie po badaniu tomografem komputerowym, w jelicie grubym Danusi odkryto tłuszczaka. Zdecydowano o zoperowaniu go w szpitalu klinicznym. Po operacji okazało się, że owym tłuszczakiem był gazik zaszyty w ciele mojej żony podczas zabiegu ginekologicznego przeprowadzonego w świeckim szpitalu.
     Małżonkowie przeżyli szok. - Liczę, że wobec winnych obu zaniedbań będą wyciągnięte konsekwencje - mówi Ryszard.
     Badają to biegli
     Ta sprawa, podobnie do poprzedniej, trafiła do Prokuratury Rejonowej w Świeciu.
     - Prowadzimy je odrębnie - informuje Jolanta Cieślewicz , prokurator rejonowy. - Poparzenia stóp badają już biegli z Poznania. Natomiast postępowanie w sprawie zaszytego tamponu, dopiero się zaczęło. Czekamy na wyjaśnienia ze strony szpitala w Świeciu.
     Będzie głośno
     Zapytaliśmy jak sprawa pani Kotowicz dziś odbierana jest przez prokuraturę.
     - Według mnie to nie tylko niefortunny splot wydarzeń - odpowiada Jolanta Cieślewicz. - W sprawie tej zawiniły osoby zobowiązane do starannego działania. W jakim zakresie i kto jest temu winien, ustali nasze postępowanie. Powiadomimy "Pomorską" o jego efektach. Takie sprawy wymagają nagłośnienia.