Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niezwykła historia pancernej limuzyny Edwarda Gierka. Miał ją człowiek z naszego regionu!

Antoni SOKOŁOWSKI [email protected]
Cadillac Fleetwood Brengham z 1979 roku. Z dokumentów wynika, że jest to "pojazd specjalny", napędzany silnikiem o mocy 145 koni, osiem cylindrów w systemie V o pojemności siedmiu litrów. Samochód był zbudowany na zamówienie i miał kosztować na tamte czasy 110 tysięcy złotych (tyle co około 55 małych fiatów). Prawdopodobnie w chwili sprowadzenia do Polski ważył aż 4,5 tony. Poza opancerzeniem stalowymi płytami, miał też wstawione zabezpieczenia z kevlaru, wówczas najnowocześniejszego materiału kompozytowego. Cadillac był przeznaczony ponoć dla Edwarda Gierka. Do niedawna tylko nieliczni wiedzieli, że komunistyczny przywódca Polski w ogóle miał taką limuzynę.
Cadillac Fleetwood Brengham z 1979 roku. Z dokumentów wynika, że jest to "pojazd specjalny", napędzany silnikiem o mocy 145 koni, osiem cylindrów w systemie V o pojemności siedmiu litrów. Samochód był zbudowany na zamówienie i miał kosztować na tamte czasy 110 tysięcy złotych (tyle co około 55 małych fiatów). Prawdopodobnie w chwili sprowadzenia do Polski ważył aż 4,5 tony. Poza opancerzeniem stalowymi płytami, miał też wstawione zabezpieczenia z kevlaru, wówczas najnowocześniejszego materiału kompozytowego. Cadillac był przeznaczony ponoć dla Edwarda Gierka. Do niedawna tylko nieliczni wiedzieli, że komunistyczny przywódca Polski w ogóle miał taką limuzynę. archiwum prywatne
Odwiedzamy osobę, która była ostatnim właścicielem opancerzonego cadillaca. To Waldemar Daszkowski spod Białobrzegów, kolekcjoner aut i wielbiciel starych amerykańskich wozów.

Edward Gierek

Był znanym politykiem, działaczem komunistycznym. W latach 1970-1980 I sekretarz Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, co było równoznaczne z przywódcą państwa. Za jego rządów do konstytucji wprowadzono zapis o "wieczystej przyjaźni" ze Związkiem Radzieckim. Najbardziej utożsamiany ze zmianami gospodarczymi w latach siedemdziesiątych, kiedy rozbudowywał Polskę za zachodnie kredyty. Zmiany okazały się pozorne i wkrótce wybuchły strajki (wśród nich w Radomiu w 1976 roku, który krwawo stłumiła milicja). Stracił władzę po strajkach na Wybrzeżu w 1980 roku, a rok później, w stanie wojennym, został internowany na polecenie generała Jaruzelskiego. Ostatnie lata życia spędził w swoim domu w Ustroniu. Żył z emerytury górniczej, którą uzyskał za pracę w Belgii. Zmarł w 2001 roku.

- Samochód Edwarda Gierka miałem przez kilkanaście lat, woziłem nim pary do ślubu – mówi Waldemar Daszkowski, mieszkaniec Pohulanki pod Białobrzegam
- Samochód Edwarda Gierka miałem przez kilkanaście lat, woziłem nim pary do ślubu – mówi Waldemar Daszkowski, mieszkaniec Pohulanki pod Białobrzegami. Łukasz Wójcik

- Samochód Edwarda Gierka miałem przez kilkanaście lat, woziłem nim pary do ślubu - mówi Waldemar Daszkowski, mieszkaniec Pohulanki pod Białobrzegami.
(fot. Łukasz Wójcik)

- Każdy, kto zobaczył tego cadillaca, wprost się nim zachwycał - uśmiecha się na samo wspomnienie krążkownika szos Waldemar Daszkowski, który przez kilkanaście lat miał samochód należący ponoć do Edwarda Gierka.

Pan Waldemar to pasjonat motoryzacji. Ma oko do starych samochodów, zwłaszcza amerykańskich. Nie ukrywa, że lubi auta z USA. Kupuje je, remontuje, sprzedaje. Udziela się też w rajdach i zlotach starych samochodów.

- Amerykańskie wozy są duże, mają potężne silniki, a gdy się je odpali, po prostu czuje się moc - uśmiecha się pan Waldek, gdy siada za stołem i wyjmuje dokumentację cadillaca, który trafił do jego rąk w 1998 roku.

UJAWNIONA TAJEMNICA

Wysłużonego już wtedy auta pozbywano się ze Stołecznego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Warszawie. - Palił jak smok, a przy tym był bardzo ciężki, choć już wówczas wymontowano z niego opancerzenie podwozia i boczne zabezpieczenia. Szyby i cała reszta, w tym pancerny bagażnik, wciąż był nie był zmieniony - mówi Waldemar Daszkowski.

Prawdopodobnie w chwili sprowadzenia do Polski wóz ważył aż 4,5 tony. - Poza stalowymi płytami miał też wstawione zabezpieczenia z kevlaru. To materiał wówczas bardzo nowoczesny, do dziś wykorzystywany do produkcji hełmów, czy kamizelek kuloodpornych - dodaje kolekcjoner.

Po latach używania auto było już tak wysłużone, że trzeba było je sprzedać. Czarny wóz pojechał do Muzeum Techniki i Motoryzacji w Otrębusach.

NIEZNANE SEKRETY CADILLACA

Tam wyszło na jaw, że z kapitalistycznego, amerykańskiego samochodu korzystał komunistyczny przywódca Polski. Czy rzeczywiście? Tego wciąż nie wiadomo, podobnie jak tajemnicą jest to, czy pierwszy sekretarz partii w ogóle się nim przejechał.

- Opowiadano mi, że cadillac był formalnie użytkowany przez służby chroniące przywódców PRL, ponoć stał ukryty w kontenerze w okolicach Dworca Gdańskiego w Warszawie. W razie zamieszek można było szybko uruchomić wóz i wywieźć pierwszego sekretarza w bezpieczne miejsce - mówi Waldemar Daszkowski, dodając, że od tamtego czasu auto było jednak przerabiane.

Nie udało się potwierdzić legendy, czy w bagażniku był specjalny schowek dla najważniejszego pasażera. Jest to jednak możliwe, bo właśnie w końcu lat siedemdziesiątych Edward Gierek znał już gorzki smak socjalistycznej gospodarki. Po zamieszkach z 1976 roku, pierwszy sekretarz mógł obawiać się tłumów na ulicach. Możliwe jest zatem, że służby specjalne szykowały plan ewakuacji najważniejszej osoby w państwie, a opancerzony samochód był kluczowym narzędziem tego planu.

- Do dziś lubię duże, amerykańskie wozy, jak ten lincoln z pięciolitrowym silnikiem – mówi pan Waldemar.
- Do dziś lubię duże, amerykańskie wozy, jak ten lincoln z pięciolitrowym silnikiem – mówi pan Waldemar.

- Do dziś lubię duże, amerykańskie wozy, jak ten lincoln z pięciolitrowym silnikiem - mówi pan Waldemar.

OD ŚLUBU DO WARSZTATU

Po latach służby w jednostkach specjalnych samochód trafił do stołecznego urzędu, a potem w prywatne ręce. - Cadilaca kupiliśmy na spółkę z kolegą. Wynajmowaliśmy go na śluby i różne uroczystości - mówi Waldemar Daszkowski.

Samochód robił wrażenie nie tylko na gościach weselnych. Mimo swojego wieku, pięknie prezentował się czekając na parę młodą. Z czasem zaczęły się jednak problemy techniczne: zaczęła nawalać automatyczna skrzynia biegów, pojawiły się wycieki z silnika.

- Był robiony na zamówienie i w Polsce nikt nie umiał go naprawić. Wstawiliśmy go do warsztatu do Łomianek, stał tam długo, a potem okazało się, że zakład splajtował, ale wozu nie naprawił - opowiada poprzedni właściciel, dodając, że kolejne osiem lat "amerykaniec" przestał pod chmurką w kolejnym warsztacie i też nie doczekał się remontu. - Badali, sprawdzali, konsultowali, ale nie potrafili naprawić - komentuje pan Waldemar.

Z trzeciego warsztatu trafił już pod Białobrzegi, a potem znalazł swój dom w muzeum w Otrębusach. - Wzięli go na lawetę, bo on sam chyba już nigdy nie pojedzie. Jak mi powiedziano, sama naprawa może kosztować prawie 200 tysięcy złotych - dodaje Waldemar Daszkowski.

Akcję z cadillackiem wspomina antyterrorysta Jerzy Dziewulski

Niezwykła historia pancernej limuzyny Edwarda Gierka. Miał ją człowiek z naszego regionu!

Cadillac nie jeździł po Warszawie, nikt go prawie nie widział. Kiedy po 1980 roku Gierek stracił władzę, samochód trafił do oddziału polskich antyterrorystów. Potwierdzał to w jednej z rozmów Jerzy Dziewulski, szef oddziału antyterrorystycznego na warszawskim Okęciu, znany z serialu "07 zgłoś się", późniejszy poseł.

- Zaproponowano nam, byśmy wzięli na stan amerykański samochód. Nikt o go wcześniej nie widział, więc gdy go zobaczyliśmy, dosłownie zaparło nam dech w piersiach - opowiadał Dziewulski. Według jego relacji, przynajmniej raz użyto opancerzonego cadillaca w akcji.

W latach osiemdziesiątych, na fali emocji społecznych, wielu Polaków wyjeżdżało za granicę. Do ambasady amerykańskiej w Warszawie wdarł się wówczas pewien mężczyzna i grożąc wysadzeniem bomby, którą ponoć miał przy sobie, zażądał azylu politycznego. - Ambasada poprosiła nas o pomoc i szybko powstał plan obezwładnienia desperata - opowiadał Jerzy Dziewulski.

Pod drzwi podjechał pancerny cadillac. Za kierownicą miała siedzieć milicjantka, ucharakteryzowana na jedną z pracownic ambasady. Terrorysta uspokojony tym widokiem nie spodziewał się podstępu. Przebrana milicjantka zaprosiła go do środka, mówiąc, że na lotnisku czeka na niego samolot do USA. Gdy tylko się zbliżył, powaliła go jednym uderzeniem i obezwładniła.

- Prawdopodobnie to widok cadillaca uśpił czujność tego mężczyzny. To można zrozumieć, bo wówczas nikt takiego krążownika szos nie widział na ulicach - komentuje dziś Waldemar Daszkowski.

Niezwykła historia pancernej limuzyny Edwarda Gierka. Miał ją człowiek z naszego regionu!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie