Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowa twarz w serialu

Rozmawiał Kuba Zajkowski
Krzysztof Wieszczek i Maja Hirsch w jednej ze scen serialu "M jak miłość".
Krzysztof Wieszczek i Maja Hirsch w jednej ze scen serialu "M jak miłość". fot. Oko Cyklopa
Rozmowa z aktorem Krzysztofem Wieszczkiem, którego obecnie możemy oglądać w serialu "M jak miłość".

Krzysztof Wieszczek niedawno dołączył do obsady "M jak miłość". Gra Darka, nowego partnera Izy. Niewiele jednak brakowało, by ten świeżo upieczony absolwent krakowskiej szkoły teatralnej pojawił się w serialu już rok temu. Dlaczego tak się nie stało?

- Wielu studentów szkół teatralnych zaczyna grać w filmach i serialach już podczas nauki. Ty zadebiutowałeś na małym ekranie dopiero po ukończeniu studiów. Dlaczego?

- Z wielu powodów. Jednym z nich był przypadek. Na trzecim roku szkoły teatralnej starałem się o rolę w "M jak miłość", ale kiedy zadzwonił ktoś z produkcji, żeby zaprosić mnie na ostatni casting, odebrałem telefon już w szpitalu. I było po sprawie.

- Co ci się stało?

- Zaczęło się od bólu brzucha na próbie, a skończyło poważną operacją. Teraz patrzę na to z humorem, ale wtedy nie było mi do śmiechu. Z dnia na dzień mój los znalazł się w rękach lekarzy. Jestem niezależnym człowiekiem, nigdy wcześniej nie byłem w szpitalu, więc to było naprawdę trudne. Dziś traktuję to jako ważne doświadczenie, które wiele mnie nauczyło.

- Długo do siebie dochodziłeś?

- Jakieś pół roku, ale teraz po chorobie została mi już tylko długa szrama na brzuchu. Gdy wszystko wróciło do normy, zaczął się czwarty, najtrudniejszy rok studiów i praca nad rolami w przedstawieniach dyplomowych. A że do każdej pracy podchodzę bardzo poważnie, pochłonęło mnie to zupełnie.

Po festiwalu szkół teatralnych w Łodzi niespodziewanie dostałem propozycję zagrania roli Darka w "M jak miłość", a teraz o tym rozmawiamy.

- Miłość Darka i Izy będzie kwitła?

- Na początku ciężko było się połapać, czy mojemu bohaterowi zależy na Izie (Maja Hirsch - przyp. aut.), czy na Małgosi (Joanna Koroniewska - przyp. aut.). Ale z biegiem czasu sytuacja coraz bardziej będzie się klarowała. Nagrywaliśmy już nawet sceny pocałunków Darka i Izy. Reszta w rękach scenarzystów.

- Jak się czujesz na planie "M jak miłość"?

- Bardzo dobrze. Za każdym razem spotykam się tam z wielką życzliwością. Ludzie z ekipy serialu pracują ze sobą od wielu lat, ale nie ma między nimi nieporozumień i zgrzytów. Atmosfera jest znakomita. Cieszę się, że mam wiele scen z Mają Hirsch i Joasią Koroniewską. To świetne dziewczyny i aktorki. Granie z nimi sprawia mi wielką przyjemność.

- Jak długo zostaniesz w serialu?

- Mam kontrakt do końca roku, a co będzie dalej, nie wiem.

- Ktoś z twojej najbliższej rodziny śledzi losy bohaterów "M jak miłość"?

- Moja mama bardzo lubi ten serial i strasznie się cieszy, że w nim gram. Moje notowania bardzo u niej wzrosły (śmiech). Jestem zadowolony, bo moi rodzice na początku nie byli zachwyceni, że będę zdawał do szkoły teatralnej, a teraz przekonali się, że to był dobry wybór.

- A jakie mieli marzenia na temat twojej przyszłości?

- Wiedzieli, że dobrze daję sobie radę z przedmiotami humanistycznymi. Wygrałem nawet olimpiadę z języka polskiego i mogłem dostać się na niektóre kierunki studiów bez zdawania egzaminów wstępnych. Rodzice wyobrażali sobie, że wybiorę naukę na prawie albo międzywydziałowych studiach humanistycznych w Uniwersytecie Warszawskim, gdzie zresztą złożyłem papiery. Ale ja wolałem aktorstwo. Gdy byłem na obozie integracyjnym studentów szkoły teatralnej, przyszedł do domu list, żebym przyjechał do Warszawy, wy- brał przedmioty. Ojciec nalegał, żebym się jeszcze zastanowił. Tego samego dnia zadzwoniłem do sekretariatu Uniwersytetu Warszawskiego i powiedziałem, że rezygnuję...

- Skąd pochodzisz?

- Z Elbląga. Tam mieszkałem do momentu, gdy skończyłem liceum. Potem dostałem się do szkoły teatralnej w Krakowie. Jestem z tego bardzo zadowolony, bo poznałem tam świetnych ludzi i dużo się nauczyłem.

- Mieszkasz w Krakowie?

- Tak, cały czas. Ale mój cel to Warszawa. Chciałbym tam grać w teatrze, mieszkać.

- Skonsultowałeś tę decyzję z dziewczyną?

- Nie musiałem, bo jestem wolny.

- Ale na powodzenie u kobiet chyba nie narzekasz...

- Można tak powiedzieć. Nie jestem jednak podrywaczem (śmiech).

- Zagrałeś nawet senne marzenie o idealnym mężczyźnie w sitcomie "Hela w opałach"...

- To było zabawne, bo - na moje oko - do ideału bardzo mi dalek. oPojawiłem się w "Heli w opałach" w jednej, krótkiej scenie, w epilogu całej serii. Miałem zagrać seksownego drwala (śmiech). W sumie to fajne doświadczenie i znowu spotkanie z ciekawymi ludźmi.

- Co robisz, żeby zachować dobrą kondycję?

- Bardzo lubię sporty zespołowe. Kiedyś trenowałem piłkę ręczną. Aktualnie nie mam z kim grać, więc żeby mieć trochę ruchu, chodzę na siłownię, pływam i biegam.

- Czym się zajmujesz w wolnym czasie?

- Nie robię nic niestandardowego. Bardzo lubię spotykać się z przyjaciółmi, podróżować, czytać i pasjami oglądam filmy.

- Masz ulubionych aktorów?

- Jest ich wielu. Trudno wymienić wszystkich, ale na pewno do tej grupy należą Al Pacino i Robert De Niro. Albo chociażby Bruce Willis, który w "Pulp Fiction" był fenomenalny. W filmie "Cztery pokoje" gra epizod i mówi tylko kilka zdań, ale i tak robi to piorunujące wrażenie. On ma niebywałą charyzmę.

- A aktorzy z polskiego podwórka?

- Andrzej Chyra, Marek Kondrat, Jan Frycz czy Jerzy Trela. Cenię też Jana Peszka, mojego profesora ze szkoły teatralnej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska