Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sekretne okno w Bydgoszczy

monikakatarzyna
monikakatarzyna
Jest takie miejsce w każdym większym mieście. Miejsce stworzone ...
Jest takie miejsce w każdym większym mieście. Miejsce stworzone ... pomorska.pl
Jest takie miejsce w każdym większym mieście. Miejsce stworzone po to, by dać każdemu szansę wybrania „mniejszego zła”. Owo tajemnicze okno. Okno życia.

W moim rodzinnym mieście takie okno zostało otwarte we wrześniu 2009 roku. Sama jego idea ma u mnie naprawdę gorące poparcie. Takie rozwiązania, choć budzące często dylematy natury etycznej, są cały czas potrzebne. A każde następne otwarcie jest bezsprzecznie trafną inwestycją. Inwestycją w kolejne uratowane weń „małe istnienie”.

Jednak co z tego, skoro ta szansa marnuje się w tak precedensowy sposób?

Cytując portal TVP Bydgoszcz: „Tu zdesperowane matki mogą bezpiecznie i anonimowo pozostawić swoje dziecko, którego nie chcą lub nie mogą wychowywać.” Jednak głęboko zastanawia mnie fakt umiejscowienia tego okna. Kto i dlaczego zadecydował o jego lokalizacji na jednej z głównych ulic miasta, gdzie co dzień przemieszczają się dziesiątki tysięcy przechodniów, samochodów, tramwajów? Czy w takich warunkach ta „zdesperowana matka” faktycznie jest gotowa porzucić swoje dziecko? Wśród setek par ciekawskich oczu rejestrujących cały ten uliczny gwar?

Zapewne za wyborem miejsca zaświadczyło tu przede wszystkim położenie klasztoru Klarysek, które to podjęły się zainicjowaniu takiej działalności w moim mieście. Wszystko świetnie, ale uważam jednak, że gdyby to okno nie było na ul. Gdańskiej, a na jakiejś nieco mniej uczęszczanej ulicy, może matki chętniej decydowałyby się na pozostawienie dziecka pod opieką sióstr, niż podrzucały owinięte w plastikowe torby na wysypisko śmieci.


Czytaj też: Bydgoszcz jest kobietą. Moje Miasto mnie rusza.


Ktoś mógłby rzec, że właśnie owa idea umieszczenia okna na najruchliwszej ulicy miasta była tu istotnie sednem sprawy, bo matka bez obaw może wmieszać się w tłum i spokojnie podrzucić dziecko, po czym niezauważona oddalić się z tego miejsca. Ale każdy, kto nie jest naiwny wie, że tłum często bywa wścibski i wnikliwy. I na nic zasada sióstr, by odczekać kilka chwil przed wyjęciem dziecka, dając matce czas na ewentualnie rozmyślenie się lub spokojnie samotne oddalenie się z miejsca zdarzenia, kiedy żądne sensacji twarze natychmiast mogłyby wywęszyć „newsa”. Gdzie więc ta dyskrecja, gdzie anonimowość?

Zastanawia mnie, dlaczego dotąd znaleziono w bydgoskim oknie tylko jedno dziecko. W maju bieżącego roku. Jedno dziecko – od 2009 roku! Podczas gdy porzucanych na śmietniku noworodków znajduje się do kilkudziesięciu rocznie. A ile z nich w ogóle statystyki nie objęły! Ile z nich zostało gdzieś w tajemnicy uduszone, utopione, zaszlachtowane… Cytując za Expressem Bydgoskim: „Przynajmniej raz na kwartał niechciany noworodek znajdowany jest na śmietniku.” Szczęście w nieszczęściu, gdy takiego maluszka udaje się jeszcze uratować…

Możemy póki co zastanawiać się tylko, czy gdyby takich okien było więcej i gdyby umieszczano je w bardziej „odludnych”, dyskretniejszych miejscach, odsetek porzucanych czy mordowanych noworodków przyjąłby w końcu tendencję spadkową? Jest to całkiem prawdopodobne.



od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto