Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oksfordczyk z Bydgoszczy

Jacek Deptuła [email protected]
Charakterystyczna architektura uniwersytetu w Oksfordzie zyskała sławę za sprawą filmów o Harrym Potterze
Charakterystyczna architektura uniwersytetu w Oksfordzie zyskała sławę za sprawą filmów o Harrym Potterze
Adam Izdebski skromnie tłumaczy, że w liczącym osiem wieków Oksfordzie studiowało dwóch bydgoszczan.
Atmosfera szacownej uczelni wręcz zmusza do tego, by się powygłupiać
Atmosfera szacownej uczelni wręcz zmusza do tego, by się powygłupiać

Atmosfera szacownej uczelni wręcz zmusza do tego, by się powygłupiać

Na razie, bo za nimi już idą inni.

Bydgoscy oksfordczycy to wlaśnie Radosław Sikorski i Adam. Sikorskiego pamiętają tam do dziś niektórzy profesorowie, choć nie okazują jakiejś specjalnej atencji. Dla powściągliwych Brytyjczyków to oczywiste, że ich absolwenci trafiają na szczyty. Różnica jest tylko taka, że obecny szef MSZ studiował w latach 80., kiedy Adam nawet nie wyrastał z pieluch. Sikorski skończył nauki polityczne, ekonomię i filozofię. Adam - studia magisterskie z historii Bizancjum. (A wcześniej, na Uniwersytecie Warszawskim, historię i psychologię. A jeszcze wcześniej został dwukrotnym laureatem olimpiady historycznej i muzycznej).

Nic więc dziwnego, że kiedy nazwisko Adama wrzuci się do internetowej wyszukiwarki - pojawiają się setki stron. I dopiero wtedy ogarnia człowieka zdumienie. W wieku 24 lat ma na koncie książki naukowei i dziesiątki referatów o zdumiewającej tematyce. Na przykład: "Formy organizacji życia społecznego w starożytności"; "Sytuacja kompozytorów po śmierci Stalina w dokumentach KC KPZR 1953-1954"; "Kościół jako uczestnik życia społecznego w Italii okresu wojen gockobizantyjskich"; "Czynniki kształtujące nowe centrum w mieście XIX-wiecznym - przypadek Bydgoszczy"; "Sprawa opery Dymitra Szostakowicza Lady Macbeth miceńskiego powiatu w archiwach WKP(b)"; "Przemiany mentalności w kulturach starożytnych", "Religijność wobec barbarzyńskiego zagrożenia - kazania biskupa Maksyma z Turynu"... Chyba wystarczy, choć to zaledwie część dorobku naukowego Adama. Bo interesuje się jeszcze psychometrią i psychologią historyczną. No i teologią.

Profesor Asterix
Zgodnie z powszechnym wyobrażeniem o jajogłowych studentach Adam powinien mieć na nosie grube szkła, przynajmniej minus pięć dioptrii, szarą z niewyspania twarz i wzrok błądzący gdzieś w przestrzeni. I powinien mówić, jak każdy szanujący się naukowiec tak, żeby rozumiało się co drugie zdanie. Tymczasem bydgoski oksfordczyk okazał się być przystojnym, ciągle uśmiechniętym, cieszącym się życiem młodym człowiekiem. O tym, że uwielbia Bydgoszcz, nie warto nawet wspominać. Oksford - Oksfordem, ale "Bydzia" to kochane, poczciwe miasto.

W sumie niewiele brakowało, żeby Adam, miast specjalistą od starożytnego Bizancjum, został reżyserem operowym, bo szkołę muzyczną też ma za sobą. Ale jeszcze w podstawówce wpadły mu w ręce komiksy o Asterixie: - I tak połknąłem historycznego bakcyla - mówi ze śmiechem. - W moim domu historia zawsze była obecna, razem z rodzicami wychowywali mnie dziadkowie, Sybiracy. Przeszłość mnie zafascynowała. Jeszcze w szkole podstawowej mama zaprowadziła mnie do biblioteki pedagogicznej i odtąd wypożyczałem książki na jej kartę. A dziadek ze strony taty, filolog klasyczny, podpowiadał mi, co warto przeczytać. I tak się potem jakoś potoczyło...

Jako laureat dwóch olimpiad został, bez egzaminu, słuchaczem elitarnych Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Najpierw myślał o muzykologii i historii politycznej muzyki. Intrygował go na przykład problem scentralizowania muzykologii w czasach stalinowskich w Polsce. Chciano wówczas na UW wychować partyjne kadry, by... przejąć kontrolę nad "socjalistyczną w formie i treści" muzyką. Ale w końcu zmienił zdanie.

Od początku zachwycony był sposobem prowadzenia zajęć z historii na UW: - To fascynujące, nie ma drętwych wykładów tylko seminaria warsztatowe, na których czytamy źródła, dyskutujemy. Tam też nauczyłem się, że historia to przede wszystkim umiejętność krytycznego myślenia. Więc postanowiłem zostać historykiem.

Trafił - jak mówi - na fantastycznego opiekuna naukowego, historyka, profesora Jerzego W. Borejszę, który stał się dla niego swego rodzaju opiekunem życiowym. I tak naprawdę to on wypchnął Adama do Oksfordu. - Choć już na samym początku studiów profesor namawiał mnie na... matematykę teoretyczną. Teraz wiem, że chciał mnie sprowokować do myślenia, ale rzeczywiście za kilka dni bronię się z psychologii matematycznej.

Profesor uważał też, że aby stać się naukowcem z prawdziwego zdarzenia, należy ukończyć przyzwoity amerykański uniwersytet. - Głupia sprawa - mówi śmiejąc się Adam - ale ja tak lubię Polskę, że nie wyobrażałem sobie studiów za oceanem. Krakowskim targiem stanęło na studiach magisterskich w Oksfordzie. Tam jest druga po Paryżu bizantynistyka.

Aby dostać się do tej prestiżowej uczelni należy złożyć dokumenty rok wcześniej. Zaczął przygotowywać obszerne dossier, bo Anglicy wymagają: certyfikatów językowych, dwóch pisemnych prac naukowych, trzech listów polecających od autorytetów naukowych z danej dziedziny i - bagatela - ośmiu tysięcy funtów rocznie.
- Z tym było najgorzej - tłumaczy. - Ale znalazłem życzliwych sponsorów, bardzo pomógł mi też prezydent Bydgoszczy. Pieniądze to chyba największy problem dla polskiego studenta. Twierdzę, że nasz system edukacji świetnie przygotowuje Polaków do nauki w prestiżowych zachodnich uczelniach. W samym Oksfordzie jest nas w sumie około130 i wszyscy są bardzo cenieni.

Oksfordczyk z Bydgoszczy
fot. tytus żmijewski

(fot. fot. tytus żmijewski)

Rewanż za 1945 rok
Adam jest przekonany, że w tych komplementach wykładowców nie ma odrobiny fałszu. Tam doskonale wiedzą, że po Warszawie nie biegają białe niedźwiedzie. Przeciwnie - Polacy kojarzeni są z pracowitością, dobrym wykształceniem i nieco staroświeckim patriotyzmem. - Nawet jeden z moich profesorów, syn brytyjskiego admirała z czasów II wojny światowej, powiedział mi, że bardzo się cieszy z obecności Polaków w Oksfordzie i w ogóle na Wyspach. Dlaczego? Powiedział wprost: "Choć w ten sposób możemy wynagrodzić Polakom to, co Wielka Brytania zrobiła im w 1945 roku".

A sam Oksford? Całe dnie można przegadać: 800-letnia tradycja, przepiękne wiktoriańskie budynki, niczym w Harrym Potterze. Nic dziwnego, bo tam właśnie nakręcono kilka odcinków. (Adam śmieje się, że szacowna atmosfera Oksfordu aż prowokuje do tego, żeby się co rusz powygłupiać). No i rzecz najważniejsza - kwalifikacje i kompetencje wykładowców na najwyższym poziomie. I słynna brytyjska tradycja, kultura, tolerancja. I jeszcze wspaniali ludzie z całego świata, wspólne idee. I charakterystyczny sposób życia, który Adam nazywa prawdziwą brytyjską klasą: - To jest możliwe dzięki temu, że Oksford to rzeczywiście elitarna uczelnia. Na moim roku jest siedem osób. Czasami mam wrażenie, że profesorów jest więcej niż studentów.

I jeszcze jedno - zupełnie inna kultura akademicka. Trudno sobie wyobrazić na polskim uniwersytecie, że po seminarium wszyscy - wraz z profesorami - spotykają się w specjalnym pokoju przy kieliszku wina. - Tam życie towarzyskie jest bardzo mocno powiązane z naukowym. Byłem oszołomiony, kiedy mój wykładowca, znany mi wcześniej tylko z książek, trąca się ze mną kieliszkiem wina i rozmawia, jak ze starym znajomym.

Kamień filozoficzny
Więc co dalej zrobić z tym sukcesem, od którego może się przewrócić w głowie?Trzy tytuły magistra (w tym jeden oksfordzki) i propozycja doktoryzowania się w tej prestiżowej uczelni. Czy to nie wymarzony start do kariery, by nie rzec - wyścigu szczurów? Habilitacja w Oksfordzie, profesura za kilkanaście lat, uroczy domek w angielskim parku, a przed nim BMW... Lecz Adam znów się śmieje i zaczyna mówić rzeczy niebywałe.

Najpierw taką: - Ale ja tak lubię Polskę, że moje miejsce jest tylko tutaj. Później tłumaczy bez niezbędnego - wydawałoby się - patosu: - Najważniejsza dla mnie sprawa, to poczucie polskości, poczucie zanurzenia w tej kulturze, którą obdarzono mój kraj, moje społeczeństwo. To jest dla mnie jak powietrze. A to rodzi poczucie odpowiedzialności za wszystko, co się u nas dzieje. Bo polskość przyjmuję z całym dobrodziejstwem inwentarza. Dla mnie to fascynujące, tak jak poczucie, że jeśli nie my - to kto tu zostanie?

Czy to możliwe, że na początku XXI wieku kłania się nam w pas Żeromski i Prus? Choć wielu już pogrzebało inteligencki etos dwudziestolecia międzywojennego, Adam dalej weń wierzy: - Czuję się szczęśliwy, bo robię z moim życiem to, co najlepiej potrafię. Chcę uczyć innych, dla narodu, dla kraju, dla społeczności lokalnej. Zachowywanie siebie dla siebie nie dałoby mi satysfakcji.

Ostatecznie, powiada Adam, nie po to jego dziadkowie tkwili lata całe na Syberii, nie po to rodzice męczyli się żyjąc w kraju nie z ich marzeń, by on zamieszkał na sielskiej prowincji Oksfordu. - To już jest wolny, fajny kraj! - mówi bez cienia pozy. - Jest trudno, ale koniec końców okazuje się, że pozostanie w kraju ma głeboki sens.
Kiedy Adam rozmawia ze swoimi angielskimi i amerykańskimi przyjaciółmi, oni słuchają tego z otwartymi ustami. Co to za dziwny kraj, ta Polska, w którym ludzie mówią o poczuciu obowiązku wobec społeczeństwa? - Ale ja studiuję po to, żeby później się tym dzielić z innymi. Jestem polskim naukowcem i ponoszę odpowiedzialność nie tylko za naukę, ale społeczeństwo.

Adam już działa w stowarzyszeniu pomagającym młodym bardzo zdolnym ludziom. Bo u nas - tłumaczy - pokutuje myślenie, że zdolni sobie i tak poradzą. Nieprawda, po wojnie i okresie komunizmu Polska nie ma jeszcze silnych elit. Trzeba więc wracać i zakasać rękawy: - Bo to jest coś fascynującego ów sens istnienia polskiego inteligenta.

Bydgoski oksfordczyk nie ma jeszcze sprecyzowanych planów co do swojej przyszłości. Działa w kilku stowarzyszeniach, jeździ z wykładami, pisze. Zapewne doktoryzuje się, być może zostanie adiunktem na Uniwersytecie Warszawskim. A może potem założy jakąś nową szkołę lub uczelnię? - Choć wcale tak nie musi być. Na pewno wiem, że pomaga mi we wszystkim moja wiara. To chęć nieomal religijnego ofiarowania siebie innym. Dając coś z siebie mam poczucie uczestnictwa w dziele Bożym.

I to też zabrzmiało w ustach Adama bardzo naturalnie. Jak herbata z mlekiem po zajęciach w Oksfordzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska