Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oni nie są już obcy...

Adam Lewandowski
Dla Ludmiły i Siergieja Sławieckich to  pamiątkowe zdjęcie. Zostało wykonane tuż po  ich przyjeździe do Sicienka.
Dla Ludmiły i Siergieja Sławieckich to pamiątkowe zdjęcie. Zostało wykonane tuż po ich przyjeździe do Sicienka. Adam Lewandowski
- W Kazachstanie tylko lanych poniedziałków nie mieliśmy i do kościoła było bardzo, bardzo daleko... - mówi Ludmiła Sławiecka.

- A Wielkanoc jaka tam była? - Jak tutaj - opowiada pani Ludmiła. - I żur był, i pierogi na stole, jaja, no, pisanki, wydmuszki się zdobiło, kiełbasa też była na święta. Tak jak w Polsce. No i tradycja zajączka...

Przykazanie dziadków

Sprowadzili się do Sicienka z dalekiego Kazachstanu trzy lata temu. - Wróć do Polski, do Ojczyzny - takie przykazanie dostał Siergiej od dziadków, którzy Polskę jeszcze pamiętali. Te słowa powtarzali też jego rodzice, Janina i Stanisław Sławieccy.

Dziadkowie Siergieja, Polacy, mieszkali przed wojną na polskich kresach, pod Kamieńcem Podolskim. Kiedy weszli Rosjanie Sławieckich jako kułaków NKWD wywiozło do Kazachstanu. Trafili też tam dziadkowie Ludmiły, Rosjanie.

Z zesłania zwolniono wszystkich dopiero po roku 1956. Mogli wracać na Zachodnią Ukrainę, ale nie było dokąd i za co. Zostały więc obie rodziny w Kazachstanie, we wsi Mirowka. - Zaczęli wracać Kazachowie i obcym coraz trudniej było żyć - opowiada Ludmiła. - Ale jak człowiek ma ręce i chce pracować, to jakoś przetrzyma. Mój mąż pracował jako kierowca, ja dorabiałam jako fryzjerka.

Pomagał Kościół

W myśleniu o Polsce młodym potomkom zesłańców pomagał Kościół. O Polsce - tej wyśnionej - opowiadali też przybyli z Warszawy nauczyciele. Przygotowywali do egzaminów z języka polskiego. Ludmiła i Siergiej zdali go w polskiej ambasadzie w roku 2001. I tak dostali się na listę osób, które mogły wrócić do kraju przodków.

Nasz święty obowiązek

Gmina długo przygotowywała się na ich przyjęcie. - Pomóc tym ludziom, to jest nasz święty obowiązek - tak na spotkaniu z władzami Sicienka powiedział Stolarz Brunon Fogt.

Wyremontowano dla nich dom za pieniądze z Urzędu Wojewódzkiego. Pan Brunon zrobił dla nich za darmo meble. I obiecał zatrudnić przybysza.

Przyjechali z tym, co mogli zabrać z sobą. W Mirowce został pies ich syna - Dymitra. Bardzo za nim tęsknił. Wtedy wójt Jan Wach przywiózł mu psa. Radości nie było końca.

Cudowni ludzie

Pomogli też ludzie. Pierwsze lody puściły, kiedy przyszli do kościoła. Ksiądz powitał ich słowami: - Witamy naszych rodaków z Kazachstanu!

- Cudowni ludzie tu mieszkają - pani Ludmile brakuje słów uznania. - Od samego początku ruszyli nam z pomocą. A to sąsiadka pomogła firanki uszyć, a to kwiatki, krzaczki malin ludzie przynieśli do ogródka, pan stolarz dał deski i sąsiedzi pomogli płotek postawić... - Najważniejsze, że nasz Dymitr dobrze się w Polsce czuje, ma kolegów, uprawia sport, uczy się...

Bo tam, w Kazachstanie Dymitr, dziś uczeń III klasy podstawówki, język polski znał tylko ze słyszenia. Ledwie przyjechał, poznał kolegów, w mig uczył się języka i po kilku miesiącach wystąpił w szkole na konkursie recytatorskim. I zdobył wyróżnienie!

To nasi

- To bardzo pracowici, serdeczni ludzie - mówią o nich w Sicienku. - Pan Siergiej, jak trzeba, to i samochód pomoże naprawić. Podobnie pani Ludmiła.

- Oni są już nasi - zapewnił mnie wczoraj Marek Nadolny, przewodniczący Rady Gminy.

- W święta nie będziemy sami. Jeteśmy zaproszeni do naszych przyjaciół - mówią Sławieccy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska