Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pacjenci znów ruszyli na SOR-y. Nie zawsze z dolegliwościami zagrażającymi życiu

Małgorzata Pieczyńska
Małgorzata Pieczyńska
W bydgoskich szpitalach na SOR-y zgłasza się coraz więcej pacjentów, choć jeszcze nie tyle, ile było przed pandemią.
W bydgoskich szpitalach na SOR-y zgłasza się coraz więcej pacjentów, choć jeszcze nie tyle, ile było przed pandemią. Tomasz Czachorowski
Luzowanie obostrzeń, w tym zniesienie obowiązku noszenia maseczek w przestrzeni otwartej, ośmieliło pacjentów i ruszyli po porady do lekarzy… na bydgoskie Szpitalne Oddziały Ratunkowe. Planowe przyjęcia rozpoczęły już też oddziały i przychodnie przyszpitalne.

- Pacjentów jest teraz dwukrotnie więcej niż w okresie ścisłego ograniczenia funkcjonowania szpitala, ale wciąż o około 1/3 mniej niż przed pandemią - mówi Marta Laska, rzeczniczka Szpitala Uniwersyteckiego nr 1 im. Jurasza. - W czasie szczytu obostrzeń zgłaszało się do nas na SOR około 60 osób na dobę, obecnie blisko 110.

JAK DOBRZE ZNASZ BYDGOSZCZ? SPRAWDŹ SIĘ W TYM QUIZIE:

SOR-y, ale tu ratuje się życie

Jak podkreśla Marta Laska, część pacjentów nadal czuje obawę przed przyjściem do szpitala, co niestety, jest widoczne szczególnie w przypadku osób, które trafiają na SOR w stanie poważnego, długotrwałego zaniedbania chorobowego.

- Z naszych analiz wynika, że gdyby nie pandemia i strach nią powodowany, ci pacjenci trafiliby do nas we wcześniejszej fazie choroby - mówi Marta Laska. - Jest też spora grupa pacjentów z dolegliwościami, które nie zagrażają bezpośrednio ich życiu. Mam tu na myśli np. ból kręgosłupa trwający od miesiąca czy pieczenie przy oddawaniu moczu od 4 dni. To są dolegliwości, z którymi pacjent w pierwszej kolejności powinien zgłosić się do POZ.

W Szpitalu Uniwersyteckim nr 2 im. Biziela też ruch na SOR większy. - Na przełomie marca i kwietnia pacjentów było mniej, bo wstrzymaliśmy też zabiegi planowe - mówi Kamila Wiecińska, rzeczniczka szpitala. - Takich osób, które zgłaszały się wtedy same na SOR mieliśmy od 30 do 60 na dobę. Pod koniec maja jest już ich 90-100, a razem z tymi na planowe zabiegi nawet 150. Część z nich mogłaby z powodzeniem pójść do przychodni, bo nie są to przypadki zagrażające życiu. Oczywiście, cały czas na SOR przyjmowani byli pacjenci z wypadków, z zawałami serca, udarami, złamaniami nóg i poważnymi skaleczeniami. Choć rząd luzuje obostrzenia, to szpital nadal działa w rygorze sanitarnym, np. nie może być tłumu w poczekalni, konieczna jest dezynfekcja.

Pełen reżim sanitarny - jest bezpiecznie

W szpitalu Jurasza zabiegi planowe wznowione zostały ponad miesiąc temu. - Od 20. kwietnia uruchomiliśmy pojedyncze przyjęcia do kliniki ortopedii - wyjaśnia Marta Laska. - W kolejnych dniach sukcesywnie otwieraliśmy kolejne kliniki i oddziały. Od 4. maja możliwe są wizyty w poradniach. Nie oznacza to jednak powrotu do funkcjonowania szpitala w pełnym zakresie - takim jak przed pandemią. Tak naprawdę dziś przygotowujemy się na funkcjonowanie szpitala w dobie koronawirusa w perspektywie kolejnych miesięcy, a nawet lat. Każda klinika, która przywraca przyjęcia planowe, posiada opracowane indywidualne zasady przyjęć, m.in.: nieprzekraczanie wyznaczonego procentowego obłożenia, określenie kryteriów dla tych pacjentów, którym przed przyjęciem wykonywany jest test na obecność koronawirusa, zachowany jest też pełen reżim sanitarny.

- Część pacjentów, nadal mając pewne obawy związane z zakażeniem COVID19 woli jeszcze wstrzymać się przyjściem do szpitala na planowy zabieg i prosi o przesunięcie terminu - mówi Marta Laska. - Jednak zapewniam, że jest bezpiecznie. Mamy procedury hospitalizacji w okresie pandemii, które mają jak najskuteczniej zabezpieczyć pacjenta podczas pobytu w klinice. Na terenie szpitala obowiązuje nakaz zakrywania nosa i ust oraz zachowywanie dystansu. Nie brakuje nam sprzętu ochrony osobistej dla personelu i środków dezynfekujących. Pacjenci mogą bez obaw zapisywać się na planowe zabiegi.

W szpitalu Biziela pracę wznowiły prawie wszystkie poradnie. - Każdy przypadek rozpatrywany jest indywidualnie - tłumaczy Kamila Wiecińska. - Gdy pacjent musi mieć wypisaną receptę lub jest potrzeba omówienia wyników, preferowane są teleporady. Gdy konieczne jest np. badanie, umawiamy go na wizytę na konkretną godzinę.

Jak dobry jesteś?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Pacjenci znów ruszyli na SOR-y. Nie zawsze z dolegliwościami zagrażającymi życiu - Express Bydgoski

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska