Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Służba na czterech łapach

Redakcja
straż miejska
Nero, Pako i Echo do Bydgoszczy przyjechały trzy lata temu jako dwumiesięczne szczeniaki.Dziś razem z innymi owczarkami niemieckimi patrolują ulice jako psy służbowe straży miejskiej.

Do widoku policjantów z psami służbowymi już się zdążyliśmy przyzwyczaić, jednak widok strażnika ze swoim czworonożnym partnerem może wciąż budzić zdziwienie, w większości sytuacji jest to raczej sympatia.

Echo, Nero i Pako przetarli szlaki

We wrześniu miną 3 lata, odkąd do bydgoskiej straży przyjechały z hodowli w Kuczkowie koło Częstochowy pierwsze czworonogi. Psy otrzymały imiona: Echo, Nero i Pako - imiona wymyślili im sami opiekunowie. A opiekunem owczarka Echo został Robert Żylski (teraz jest nim Marcin Tomys), Nero - Jarosław Bączkowski, Pako - Tomasz Dziwnik.

Zasada jest taka, że opiekun ma praktycznie przebywać ze swoim czworonożnym partnerem 24 godziny na dobę. To sprawia, że między psem a strażnikiem wytwarza się niezwykła więź, która później procentuje podczas wspólnych patroli.

Przykład przyszedł z Belgii

Włodzimierz Marcinkowski, koordynator ds. psów w straży miejskiej, metody szkolenia służbowych czworonogów podpatrywał w Belgii i takie same postanowił zastosować w Bydgoszczy. Przede wszystkim pies trafiający do swojego opiekuna jest szczeniakiem (w innych formacjach o najczęściej roczny psiak). Te u municypalnych mają ok. 2 miesięcy.

Metoda szkolenia jest taka sama w przypadku wszystkich owczarków i jak tłumaczy Włodzimierz Marcinkowski, chodzi o to, by pierwszy pies znał te same komendy co dziesiąty. - Ale przede wszystkim na początku uczymy psa posłuszeństwa, reakcji na komendy wydawane przez swojego opiekuna. Oswajamy też z ulicznym ruchem, hałasami, miejską komunikacją, a nawet odgłosami pijanych osób, czyli dźwiękami, na które pies może trafić podczas patrolu - dodaje Marcinkowski.

Przyjazny,  ale i agresywny

Dopiero później przychodzi czas na naukę agresji, oczywiście w razie zagrożenia. Pies służbowy nie może być przecież żywą maskotką. Chociaż jak podkreśla Włodzimierz Marcinkowski, owczarki nie są też szkolone wyłącznie na agresywne czworonogi. Pies na co dzień ma być przyjazny, a reagować tylko na komendę swojego opiekuna.

Psy, które trafiły do straży miejskiej, pochodzą ze specjalistycznych hodowli. - Chodzi o to, by były bardzo wytrzymałe i odporne psychicznie - tłumaczy Marcinkowski.

- Może dlatego nasze nie przypominają typowych owczarków niemieckich, które można spotkać na ulicach. Mają w sobie coś z wilka i dlatego są określane mianem owczarków wilczastych - dodaje strażnik.

Psie stado się powiększa

W sierpniu 2012 roku do bydgoskich municypalnych dołącza kolejny czworonożny strażnik. To Kastor ze Słowackiej hodowli. Jego opiekunem został Leopold Zych. Miesiąc później z  Niemiec przyjeżdżają: Bruno i Brus. Opiekunem (a raczej opiekunką) jest Małgorzata Worek, zaś Brusa Wojciech Oblizajek. W październiku dołącza Drago (z hodowli na Słowacji). Opiekunem psa jest Wojciech Sobociński.

W 2012 roku do straży miejskiej trafił jeszcze Walker, jedyny owczarek border colie. Jego opiekunem został Krzysztof Gawrych. Można powiedzieć, że Walker to prawdziwa maskotka bydgoskich municypalnych. Bierze udział w akcjach profilaktycznych straży, jest uwielbiany szczególnie przez najmłodszych.

A właśnie najmłodszymi nabytkami strażników są Rolt, Kato i Bary. Ten pierwszy przyjechał z hodowli w Radomiu w lutym 2013 roku. Jego opiekunem został Adam Pawlaczyk.  Rok temu z czeskiej hodowli przyjechały: Kato i Bary. Opiekunem tego pierwszego został Paweł Wesołowski, drugiego psa - Adam Domański.

Czworonogi idą na egzamin

W październiku Brus i Kato będą musiały poddać się egzaminowi państwowemu, by móc zostać psami służbowymi. Jak więc łatwo obliczyć, musi minąć rok szkolenia, żeby pies nauczył się potrzebnych komend.

- Z jednej strony można więc powiedzieć, że strażnik jest wyłączony z normalnej służby przez  12 miesięcy, ale z perspektywy wiem, że warto poczekać - mówi Włodzimierz Marcinkowski. - Na początku sami nie wiedzieliśmy, jak to będzie, ale dziś można powiedzie, że psy to była dobra decyzja. Ci, którzy nam kiedyś nie wierzyli, nie mogą wyjść z podziwu, kiedy widzą, co potrafią nasze psy - dodaje strażnik.

Nie bez znaczenia jest też aspekt finansowy. Roczne utrzymanie psów służbowych w straży miejskiej to koszt ok. 13-15 tysięcy złotych, czyli o wiele mniej niż strażnika miejskiego.

Na szczęście psy nie musiały jeszcze uczestniczyć w poważniejszych akcjach. - Pamiętamy, że spuszczenie psa służbowego bez kagańca równa się użyciu broni przez policję. Strażnik musi więc właściwie ocenić zagrożenie - przypomina Marcinkowski.

- Krewkie osoby, które na widok strażnika próbowały być agresywne, po zobaczeniu psa odpuszczały, a wręcz miękły im kolana - śmieje się bydgoski strażnik.

Anna Stasiewicz

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto