MKTG SR - pasek na kartach artykułów

„Po medale albo wcale”. Trenerzy podsumowali spektakl na Arenie Lublin

Kamil Wojdat
Kamil Wojdat
(Od lewej trener Mateusz Stolarski i trener Mariusz Misiura)
(Od lewej trener Mateusz Stolarski i trener Mariusz Misiura) fot. kolaż (Motor Lublin/YouTube)
Fortuna 1. Liga. Motor Lublin zremisował ze Zniczem Pruszków 3:3. Dla gospodarzy wynik nie jest idealny, ale mimo to na dwie kolejki przed końcem sezonu wciąż pozostają w walce o uprawniające do gry w barażach o awans miejsca 3-6. Gościom natomiast punkt wywalczony na Arenie zapewnił utrzymanie w Fortuna 1. Lidze.

– Sportowo kocham tę drużynę. Pracuję z nią trzy lata. Wiem, w jakim miejscu zaczynaliśmy i wiem, gdzie dzisiaj jesteśmy. Właśnie zapewniliśmy sobie utrzymanie w 1. lidze, co myślę jest bardzo dużym osiągnięciem. Ogromny szacunek dla mojego zespołu – mówił po meczu trener Znicza, Mariusz Misiura, który wraz z końcem sezonu kończy pracę w klubie. – Jednym z naszych celów było to, aby zagrać nasz najlepszy mecz indywidualnie oraz drużynowo. Uważam, że nam się to udało – dodawał.

Po 25 minutach gry goście mieli już dwie bramki zaliczki. Na listę strzelców wpisali się Radosław Majewski i Krystian Tabara. Co ciekawe więcej w tym czasie przy piłce utrzymywał się jednak Motor.

– Choć w pierwszych 20 minutach mieliśmy jedną czy dwie sytuacje, to nie był to Motor, który ja chcę oglądać, i na który zasługują kibice. Chcąc grać o najwyższe cele nie możemy tak zaczynać meczu. To nie był problem taktyczny ani motoryczny – uważa szkoleniowiec lublinian, Mateusz Stolarski.

Jego podopieczni straty zmniejszyli tuż przed przerwą, gdy karnego na bramkę zamienił Piotr Ceglarz.

– Chciałbym, aby Motor, jaki oglądaliśmy od 35. minuty, grał już tak do końca sezonu – mówi trener gospodarzy, który docenia postawę kibiców. – Kibice zrobili dla nas coś pięknego. Przy wyniku 0:2 mieli pełne prawo być niezadowolonymi. W niektórych sytuacjach powinni na nas gwizdać i nas nie wspierać, ale mimo to oni nas nieśli swoim dopingiem. To, co dzisiaj zrobiliście, zasługuje na pełny szacunek – zwraca się do sympatyków klubu.

Od początku drugiej odsłony stroną przeważającą byli żółto-biało-niebiescy.

– W przerwie zakomunikowałem drużynie, że o marzenia gra się sercem, że trzeba dać coś od siebie i pokazać, że na tych marzeniach zależy – mówi trener Stolarski.

Motor wyrównał za sprawą Mathieu Scaleta (2:2), choć chwilę wcześniej mógł przegrywać 1:3. Ale jedenastkę Majewskiego obronił Kacper Rosa.

– Odrobiliśmy straty, a sygnał do tego dał Kacper Rosa. Później jednak straciliśmy gola na 2:3, lecz znowu wyrównaliśmy. Szkoda, że pokazujemy taką determinację dopiero, gdy pali nam się grunt pod stopami, a nie od początku – żałuje szkoleniowiec Motoru.

Ostatnie dwie bramki w meczu były autorstwa rezerwowych. Najpierw dla Znicza trafił Daniel Stanclik, który zastąpił Tabarę. Na listę strzelców wpisał się po zaledwie dziewięciu minutach gry.

– Już tydzień temu dał aspiracje, aby wyjść dzisiaj w pierwszej jedenastce, ale jednak bardzo mi się podoba współpraca Radosława Majewskiego z Krystianem Tabarą, którą mogliśmy dzisiaj zobaczyć przy pierwszych dwóch golach. Dodatkowo bardzo dobrze czuje się z nimi Shuma Nagamatsu. Z jednej zatem strony chciałem zobaczyć tę trójkę na boisku razem, ale przecież Daniel Stanclik dał sygnał, że jest gotowy. I gdy w 61. minucie Krystian Tabara przegrał sytuację jeden na jeden z obrońcą, to uznałem, że dał już z siebie wszystko, co mógł, a teraz przyszedł czas dla Daniela Stanclika. Motor był w tym czasie niesiony przez trybuny, a właśnie w tym momencie Daniel strzelił na 3:2. Bardzo się z tego cieszę – mówi Mariusz Misiura.

Odpowiedział Jacques N’Diaye. Senegalczyk zagrał pierwszy raz od dwóch miesięcy. Wszedł na boisko w 77. minucie, a już w 85. minucie pokonał Piotra Misztala uderzeniem z niemal 50 metrów.

– Jakość N’Diaye jest ponad 1. ligę. Nie zdarza się często, aby prowadząc piłkę w pełnym biegu zawodnik widział, że bramkarz wyszedł z bramki i perfekcyjnie uderzył. Ogromny szacunek – uważa szkoleniowiec gości.

– Bardzo duży potencjał. Myślę, że Jacques dopiero adaptuje się w Polsce. Nie jest to dla niego łatwy okres, bo sam przyjechał tutaj z Senegalu. Dopiero teraz w miarę można się z nim porozumieć w prostym języku angielskim, ale nieocenioną pomocą jest tu dla nas znający francuski Mathieu Scalet. Próbuje go tutaj wdrażać. Szatnia też bardzo mocno dba o niego. Ma u nas wszystko, czego potrzebuje. Już pokazuje swoje umiejętności, ale na pewno nie jest to jeszcze maks. Moim zdaniem transfer realistycznie można oceniać po pół roku. Choćby przez wzgląd na sam proces adaptacji, jeszcze w drużynie, jak Motor, gdzie jest wiele zasad. Jacques łapie wszystko jednak coraz lepiej. Wierzę, że kibice będą mieli z niego wiele radości – mówi z kolei trener miejscowych.

Dla N'Diaye to pierwszy gol zdobyty dla Motoru. Również po raz pierwszy w tym sezonie na Arenie padło aż sześć bramek.

– Zagrały ze sobą zespoły, które znają się bardzo dobrze. Nikt nikogo nie zaskoczył, ale dynamika meczu była tak duża, że choć znamy się, to skończyło się aż 3:3. Chyba zgodzicie się, że z kibicowskiego punktu widzenia było to prawdziwe show – twierdzi trener Znicza, Mariusz Misiura.

Podział punktów jego oraz cały klub z Pruszkowa zadowolił, ale Motoru już nie.

– Podłamanie to złe słowo, bo uważam, że jest na czym budować. Jednak zespół jest wkurzony, że za późno wzięliśmy sprawy w swoje ręce i zbyt łatwo straciliśmy bramki. Mam w sobie tysiąc emocji. Połowa negatywnych, a druga połowa pozytywnych. To samo powiedziałem zespołowi w szatni – komentuje trener Stolarski. – Po medale, albo wcale. Ja i mój sztab chcemy wygrywać, więc remisy nas nie satysfakcjonują. Uważam, że zbyt często remisujemy. Widocznie jeszcze nie robię wszystkiego na tyle perfekcyjnie, aby było inaczej, ale chcę to poprawić – dodaje.

Są jednak też i powody do radości, a konkretnie te wynikające z gry w ofensywie.

– Mamy trzy bramki, wiele sytuacji, jeden karny, drugi nieodgwizdany, więc mam prawo być zadowolonym z naszej gry ofensywnej i jestem z niej zadowolony – kończy Mateusz Stolarski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ewa Swoboda ze swoją Barbie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski