Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wystawa malarstwa Wojciecha Weissa w Zamku Książąt Pomorskich

Zbigniew Marecki
Autoportret Wojciecha Weissa.
Autoportret Wojciecha Weissa. Fot. internet/archiwum
Do 1 lutego przyszłego roku w Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku można będzie oglądać wystawę "Piękno do mnie przyszło.." przedstawiającą ponad sto prac malarskich Wojciecha Weissa oraz jego żony Ireny.

To pierwszy tak duży pokaz obojga artystów w słupskim muzeum.

Wystawę przywiozła do Słupska Zofia Weiss-Nowina Konopka, prywatnie wnuczka Ireny i Wojciecha, a zawodowo szefowa fundacji Muzeum Wojciecha Weissa, które jeszcze nie ma swojej stałej siedziby. Dlatego przygotowywane przez fundacje wystawy wędrują po Polsce, a publiczność ma okazję zobaczyć prace od lat niepokazywane publicznie.

Tym razem możemy zobaczyć prace Weissa z okresu, kiedy wyszedł spod wpływu Stanisława Przybyszewskiego i idei młodopolskiego dekadentyzmu. Stało się to w czasie, gdy po latach studiów i artystycznych wędrówek po Europie osiadł w Kalwarii Zebrzydowskiej i został poważnym profesorem Akademii Sztuk Pięknych. To właśnie wówczas, w 1907 roku , poznał piękną Irenę, która, pozbawiona możliwości studiowania, została jego prywatną uczennicą.

Wkrótce wrażliwy profesor stracił dla niej głowę i już po roku został jej mężem. Ten burzliwy czas zaowocował tzw. białym okresem w twórczości Weissa, który odszedł od dekadenckiego ekspresjonizmu w świat koloryzmu, impresjonizmu i inspiracji rodem z malarstwa Leona Wyczółkowskiego. Prace prezentowane w Słupsku pokazują, jak wielkie znaczenie w pracy Weissa miało jego uczucie do żony. Jest ona nie tylko sportretowana w wielu wcieleniach przez męża, ale wyraźnie czuć silną więź, która ich łączyła i inspirowała artystę do ukazywania jego muzy w całym rozkwicie i pięknie.

Wystawa pokazuje także ich świat: Kraków (miejsce pracy), Kalwarię Zebrzydowską (dom) oraz Lazurowe Wybrzeże we Francji, gdzie małżonkowie jeździli na letni wypoczynek do posiadłości siostry Ireny Weissowej. Warto poświęcić z godzinę, aby na chwilę oderwać się od codzienności i dać się uwieść światu sprzed 100 lat. Przy okazji warto także zauważyć, jak ciekawą malarką była sama Irena Weissowa, która pod okiem męża znalazła własną drogę malarską, pokazywaną nam teraz przez jej wnuczkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza