Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Iwona Guzowska w osobistym wywiadzie o rodzinie, sporcie i samotności

Iwona ROJEK [email protected]
Utytułowana sportsmenka Iwona Guzowska, która przyjechała do Kielc na zaproszenie Andrzeja Musiała, prezesa Świętokrzyskiego Klubu Muay Thai mówiła, że wszystkie porażki dały jej ogromną siłę. W Galerii Echo gdzie odbywało się spotkanie do pani  poseł wciąż podchodzili  fani prosząc o autografy.
Utytułowana sportsmenka Iwona Guzowska, która przyjechała do Kielc na zaproszenie Andrzeja Musiała, prezesa Świętokrzyskiego Klubu Muay Thai mówiła, że wszystkie porażki dały jej ogromną siłę. W Galerii Echo gdzie odbywało się spotkanie do pani poseł wciąż podchodzili fani prosząc o autografy. Aleksander Piekarski
Rozmowa z Iwoną Guzowską, mistrzynią świata, wielokrotną mistrzynią Polski w kick boxingu, posłanką na Sejm.

Powszechnie przyznaje się Pani do tego, że była adoptowana. To jest trudne?
Dla mnie nie, bo traktuję ten fakt jak coś zupełnie normalnego. Nie czuję się przez to inna, ani gorsza. O tym, że jestem dzieckiem adoptowanym dowiedziałam się w wieku 5 lat, rodzice mi wszystko wyjaśnili i przyjęłam to z zadowoleniem. Mama Mirosława, z zawodu księgowa powiedziała mi, że jestem wyjątkowa, bo zostałam przez nią wybrana. Wiedziałam, że ja i brat jesteśmy dla rodziców najważniejsi. Chociaż potem w naszej rodzinie sporo rzeczy się skomplikowało, to cieszyłam się, że mam bliskich.

Nigdy nie szukała Pani biologicznych rodziców, nie chciała ich poznać?
Nigdy. Do moich przybranych rodziców, których traktuję jako jedynych trafiłam w wieku pięciu miesięcy. Gdy miałam pięć lat rodzice, za moją namową zresztą, bo bardzo chciałam mieć rodzeństwo adoptowali brata. Może inni mają potrzebę odnalezienia biologicznych rodziców, porozmawiania z nimi, ja takiej nie miałam i nie mam. Nie interesuje mnie matka, która mnie urodziła, kocham tę, która mnie wychowała. Jak ludzie mają jakieś problemy ze sobą, są pogubieni, to może rozpoczynają takie poszukiwania. Ja zawsze czułam się dość mocna i poskładana.

Podobno była Pani ukochaną córeczką tatusia?
Mogę się z tym zgodzić. Tata sprawił, że zapałałam miłością do sportu. Zabierał mnie na rower, rolki, łyżwy, razem biegaliśmy. Chociaż później ujawnił się u niego problem alkoholowy i mieliśmy lekkie piekiełko, to wyszliśmy z niego obronną ręką. Dla taty w dzieciństwie byłam w dziedzinie sportu lepszym kompanem, niż brat. On lubił przesiadywać więcej w domu, a mnie ciągle gdzieś gnało. I tak zostało do dziś.

A potem przełożyło się to na sukcesy sportowe?
Tak się szczęśliwie złożyło, że wybrałam taką dziedzinę, w której okazałam się dobra. Trzykrotne zdobycie mistrzostwa świata w kick boxingu, medale na mistrzostwach Europy i Polski, turnieje zagraniczne dawały mi mnóstwo radości. Bardzo dumni byli ze mnie rodzice. Mimo, że mam już 20 letniego syna, to nadal są moimi najlepszymi przyjaciółmi. Tata od kilku lat nie pije, kupiłam mu komputer i ta pasja go pochłonęła. Miałam w życiu wiele ciężkich chwil, mój świat wielokrotnie się rozpadał, cierpiałam, ale potem porażki motywowały mnie do walki o siebie.

Co sprawiło, że okazała się Pani najlepsza, talent, determinacja, pracowitość?
Chyba jednak odporność psychofizyczna. Ważne są predyspozycje, treningi, zapał, ale silna psychika jest najistotniejsza. Ona pozwala skoncentrować się i skutecznie działać. Przeszłam na boks zawodowy i też odnosiłam sukcesy.

Jako osoba publiczna ma Pani pewnie wielu wrogów, niedawno przeczytałam na Pani temat taki wpis, najpierw była bita w rodzinie, potem sama zaczęła bić?
Nie spotkałam się z taką opinią, ale przyjmuję ją jako glos nieudacznika. W Internecie jest mnóstwo takich wpisów ludzi, którzy sami nic nie robią, tylko atakują innych. Zamiast wziąć się do roboty i coś osiągnąć, coś zmienić u siebie wolą leżeć na kanapie i napastować drugich.

Nadal uprawia Pani czynnie sport?
Oczywiście. Cały czas trenuję, wkrótce wezmę udział w Maratonie Poznańskim. Sport daje zdrowie, młodość, energię, siłę, pomaga nie poddawać się przeciwnościom losu. Chcę być też przykładem dla innych kobiet i mojego syna Wojtka.

Nie ma pani wrażenia, że mnóstwo kobiet u nas się zaniedbuje, atrakcyjnie wyglądają tylko do ślubu, potem sobie odpuszczają, a tłuszczyku przybywa?
To prawda, również to zauważam. Chyba nie mają takiego nawyku ćwiczenia, uprawiania sportu, bo nikt je tego nie nauczył, a potem jak urodzą się dzieci, to im się już nie chce. I puszystych pań przybywa. Ale na zmianę nigdy nie jest za późno. Zachęcam do wstania sprzed telewizora i poruszania się.

Dlaczego została Pani posłem?
Doszłam do wniosku, że znam się na kilku rzeczach, które mogę wykorzystać dla dobra innych. Interesuje mnie zwłaszcza polityka społeczna. Dobrze się czuję w tej roli, dużo daję z siebie. Ale to też sprawia, że ciągle jestem w ruchu. Teraz z Kielc wracam do mojego rodzinnego Gdańska, a potem jadę do Warszawy. Ciągle się przemieszczam, żyję szybko, ale wszystkie swoje zajęcia traktuje bardzo poważnie.

Co uważa Pani za swoje największe osiągnięcie w trakcie pracy poselskiej?
Dużo pracy włożyłam w przygotowanie nowej ustawy o rodzinnej pieczy zastępczej, bardzo bliska jest mi ta tematyka. Działam w komisji do spraw adopcji, zajmuję się Domami Dziecka, które zresztą uważam za przeżytek. Pomogłam wielu ludziom w rozmaitych sprawach i chyba mnie doceniono w kolejnych wyborach, bo w VI kadencji otrzymałam 8 tysięcy głosów, w VII ponad 22 tysiące. Ostatnia sytuacja, kiedy dwoje małych dzieci w rodzinie zastępczej straciło życie świadczy, że wciąż dużo jest do zrobienia, zwłaszcza w sferze mentalności. Pracę powinno się dostawać zgodnie z kompetencjami, a nie układami.

Silna psychika pomaga radzić sobie Pani z samotnością?
Ale ja, mimo tego, że sama wychowałam swojego syna, wcale nie czuję się samotna. Mam wrażenie, że mężczyźni w obecnych czasach trochę się pogubili, stracili swoją moc i cel, a kobiety dają sobie znakomicie radę. Ojciec mojego syna, który był moim trenerem wysłał mi list, że się go zrzeka. Nigdy nie płacił mi alimentów. Poradziłam sobie ze wszystkim. Tak wychowałam Wojtka, że w ogóle nie czuje z tego powodu kompleksów. Jest dla mnie najlepszym przyjacielem. Razem robimy wiele fajnych rzeczy. W wolnych chwilach bardzo lubię czytać, uczyć się języków, podróżować i zwyczajnie cieszyć się życiem. Jestem zdania, że na wszystko przyjdzie czas.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie