Poszło z dymem

     Jak informowaliśmy, we wtorek zapalił się strych kamienicy przy ul. Gdańskiej 3. Ogień rozprzestrzeniał się szybko. Mieszkańcy uciekali z płonącego budynku. - Sąsiedzi obudzili mnie. Wybiegłam w kapciach i szlafroku. Nic nie zdążyłam zabrać - płakała pani Mieczysława . Inni dopiero wracali z pracy. - Z daleka widziałam ogień, ale nie podejrzewałam, że to w naszej kamienicy - mówiła jedna z lokatorek.
     Na miejsce dotarło 5 jednostek straży pożarnej. Przez godzinę strażacy walczyli z płomieniami. - Akcję utrudniał dach pokryty blachą. Nie mogliśmy dostać się do środka - mówił kpt. Jarosław Umiński, zastępca naczelnika wydziału operacyjnego straży pożarnej.
     Lokatorzy domu sugerowali, że ogień mogli zaprószyć bezdomni. - Od dawna nocują na strychu - skarżyli się. Podejrzenia mieszkańców podzielali strażacy. - Strych prawie się spalił, dlatego trudno będzie ustalić przyczyny. Ogień powstał na fotelu. Prawdopodobnie ktoś go rozniecił. Czy celowo? - zastanawiał się kpt. Umiński. Rzecznik Komendy Miejskiej Policji mówił, że okoliczności pożaru znane będą najwcześniej za miesiąc.
     Podczas akcji gaśniczej zalane zostały wszystkie mieszkania. Budynek zajmowały 33 osoby. Na własną odpowiedzialność pozostały w nim trzy rodziny. Resztę mieszkańców umieszczono w lokalach dla pogorzelców przy ul. Swarzewskiej i w budynkach MOPS-u. Niektórym pomogli najbliżsi. - Poszukujemy mieszkań zamiennych - mówił Krzysztof Nurkiewicz, z ADM. - Czekamy na opinię rzeczoznawcy, który określi stopień zniszczeń. Na początku przyszłego tygodnia poznamy ekspertyzy. Na pewno zabezpieczymy dach i wyremontujemy budynek z własnych pieniędzy.
     W Galerii "Kantorek" z sufitów odpadł tynk. Ekspozycję przeniesiono do muzeum. - Nie wiem, w jakim stanie są obrazy - opowiadała Elżbieta Kantorek, właścicielka galerii. - Na razie, pomieszczenie musi wyschnąć. To już trzecie zalanie. Odłączono mi prąd, więc będę siedziała tak długo aż zrobi się ciemno. Nie czekam na remont. Może wystawię kilka prac.**