Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pracownicy Kujawsko-Pomorskiego Urzędu Skarbowego: "Pomóżcie! Mamy piekło w pracy"

Agnieszka Domka-Rybka
Agnieszka Domka-Rybka
Archiwum/Filip Kowalkowski, collage: Monika Wieczorkowska
Komentarze na korytarzu: „Ta szmata!”, „Ta idiotka!”. Wtrącanie się w życie prywatne urzędników. Rozliczanie z kim wolno im rozmawiać, a z kim nie. Przykre uwagi co do wyglądu. Przekleństwa. Zastraszanie. Szydzenie. Tak o swojej pracy mówią zatrudnieni w korpusie służby cywilnej Kujawsko-Pomorskiego Urzędu Skarbowego w Bydgoszczy. Szefostwo nie kryje: - Są pewne nieprawidłowości.

Pracownicy KPUS piszą w pełnym żalu liście do redakcji: „Potrzebujemy spokoju, bo trudne zadania, które nakłada na nas państwo, wymagają skupienia i energii, a my musimy marnować ją na ciągły strach”.

Gdy z nimi rozmawiamy, proszą o anonimowość w obawie przed konsekwencjami za nagłośnienie sprawy. Niektórzy już ponoć cierpią za swoją „odwagę”.

„Nie miał rady na układy”

W liście i rozmowie powtarzają się trzy (znane redakcji) nazwiska: dwóch kierowniczek i kierownika (z SAS - referatów czynności sprawdzających i SOB - obsługi bezpośredniej). Pracownicy, którzy poprosili nas o pomoc, nazywają te osoby mobberami.

Opowiadają też, że w KPUS nie ma nikogo, kto by nie słyszał plotek o szykowaniu pana kierownika na stanowisko naczelnika urzędu - obecnej szefowej niewiele już zostało do emerytury. Jego atutem ma być, ich zdaniem, prywatna znajomość z dyrektor Izby Administracji Skarbowej w Bydgoszczy (KPUS podlega IAS). Zdeterminowani przyszli po pomoc do mediów.

- Nie możemy dłużej czekać z założonymi rękoma, musimy interweniować, ponieważ zanosi się, że dyrekcja IAS zignoruje doniesienia o nieprawidłowościach i nagannych praktykach, za którymi stoją wspomniani kierownicy - boją się nasi rozmówcy.

Mają na myśli m.in. wnioski z ankiety wśród pracowników, przeprowadzonej w grudniu zeszłego roku: - Większość osób źle oceniła pracę kierowników. Jednak naszym pracodawcom nie chodziło o rozwiązanie problemu, bo sformułowanie pytań przypominało bardziej „polowanie na czarownice”, a dokładnie na naczelnika urzędu (dziś już byłego - red.), który próbował coś dla nas zrobić, ale nie miał rady na układy. Z niezrozumiałych powodów protokół podsumowujący ankiety zawierał jedynie odniesienie do kilku negatywnych opinii o naczelniku, pomijając pozytywne. Ankietowani w większości dobrze wypowiedzieli się o jego pracy. Jednak, niestety, zamierzony cel został osiągnięty i skończyło się na tym, że naczelnik został zdegradowany i przesunięty do urzędu celno-skarbowego. Nie otrzymał żadnego wsparcia z Izby Administracji Skarbowej.

Naczelnik miał narazić się wspomnianym kierownikom.

- Nie tylko uskutecznił zasadę otwartych drzwi do swojego gabinetu dla szeregowych pracowników KPUS, ale sam do nich wyszedł, pytając o pomysły na zmiany i o ich problemy. Zyskali możliwość krytyki panujących porządków, co nie spodobało się tym, którzy traktowali podległe im referaty jak swoje folwarki. Naczelnik, gdy zorientował się w sytuacji, rozpoczął proces rozbijania układu. Zmienił strukturę organizacyjną urzędu i rozerwał znany trójkąt. Z SOB wyodrębnił dział SAS, na czele którego postawił osobę ściągniętą z zewnątrz, zupełnie neutralną, i to jej mieli podlegać od teraz kierownicy referatów, a np. praca pana kierownika miała być od tej pory oceniana już nie tylko przez IAS, ale również bezpośrednio przez naczelnika. Drugi powód kłopotów naczelnika to zlecone przez Ministerstwo Finansów polecenie wdrożenia systemu Witraż (mającego usprawnić działanie komórek rachunkowości w urzędach skarbowych - red.), co było zależne od terminowości rejestracji dokumentów przez SOB. Prace trwały na przełomie 2019 i 2020 r., w okresie świątecznym. Kierownik odmówił wykonania zadania. Nie dopilnował realizacji jednego ze swoich obowiązków, a winą próbował obarczyć pracowników innej komórki. Naczelnik próbował tę sprawę wyjaśnić i wtedy został przez kierownika oskarżony o mobbing. Kierownik wziął L-4 - wspominają pracownicy.

Sprawą tegoż mobbingu zajęła się wtedy specjalna komisja: - Niektórzy odważyli się zeznawać nie przeciw naczelnikowi, a kierownikowi. Efekt? Dziś żyją w strachu, że poniosą bolesne konsekwencje swojej „odwagi”. Obiecano im, że zeznania będą anonimowe, ale ich treść, dziwnym trafem, szybko wypłynęła - słyszymy.

Tracą nadzieję...

Cywile ze skarbówki przekonują, że za całym złem stoją cały czas te same osoby: - Dlaczego nikogo nie zastanawia, że nie mogą one porozumieć się z kolejnymi naczelnikami oraz innymi pracownikami? Że są nie do ruszenia! Przecież niezdrowa atmosfera grozi zaburzeniem pracy w strategicznym dla wpływów budżetowych urzędzie skarbowym. My natomiast, u kresu sił, czujemy się przyparci do muru, bez możliwości wykonania jakiegokolwiek manewru. Tracimy wszelką nadzieję, że kiedykolwiek IAS zajmie się sprawą. Dlatego też, pozostawieni w dalszym ciągu sami sobie, bo nikt, jak do tej pory nie pochylił się nad naszym problemem, jesteśmy zmuszeni szukać pomocy poza Ministerstwem Finansów i Krajową Administracją Skarbową, czyli w mediach. Nie chcemy być w dalszym ciągu świadkami walki Dawida z Goliatem, mamy już jej serdecznie dość!

Piekło - tak nazywają swoją pracę osoby, które z nami rozmawiają, i podają przykłady mobbingu: - To zastraszanie pracowników przez kierowników. Polegało głównie na obrażaniu ich na zebraniach, przekleństwach kierowanych pod ich adresem, obarczaniu winą za swoje błędy. To również szykanowanie naczelnictwa za jego plecami, wyzwiska. Przedstawianie innych działów w oczach swoich podwładnych jako gorszy sort. Niejednokrotnie słychać było na korytarzach sformułowania typu „ta szmata”, „ta idiotka”. To również ingerowanie w życie prywatne urzędników, kto z kim może rozmawiać, a kto nie. Niejednokrotnie odbywały się rozmowy dyscyplinujące co do wyglądu i ubioru. Gdy przychodzili nowi pracownicy, na zebraniach często wysłuchiwali obraźliwych opinii o niektórych osobach. Młodzi byli przerażeni, nie spodziewali się takich zachowań w urzędzie tej rangi. Na nagrody i awanse mogły liczyć zawsze te same osoby. Zdarzyły się awanse o dwa stopnie wyżej, a inni czekali na nie latami.

O problemach w KPUS chcieliśmy porozmawiać z Beatą Adamowicz, dyrektor Izby Administracji Skarbowej w Bydgoszczy, otrzymaliśmy stanowisko od rzecznika prasowego IAS: „Odniesienie się do wszystkich kwestii zasygnalizowanych w przesłanym piśmie jest znacznie utrudnione, chociażby z tego względu, że Beata Adamowicz została powołana na stanowisko dyrektora IAS w połowie marca tego roku, natomiast opisane sytuacje miały miejsce dużo wcześniej” - odpowiada „Pomorskiej” Bartosz Stróżyński. „Ponadto, żaden z pracowników Kujawsko-Pomorskiego Urzędu Skarbowego nie zgłaszał pani dyrektor swoich uwag i zastrzeżeń. O sygnałach związanych z występowaniem zjawisk niepożądanych Beata Adamowicz dowiedziała się obejmując stanowisko w związku z tym, że swoje działania prowadziła już niezależna komisja, skierowana do zbadania sprawy z Ministerstwa Finansów. W trakcie swojej pracy komisja stwierdziła pewne nieprawidłowości, co do których - na obecnym etapie postępowania - nie można wypowiadać się publicznie. Od końca kwietnia zostały wprowadzone zmiany kadrowe na stanowiskach naczelnika KPUS i jego zastępcy, które dają gwarancję przestrzegania praw oraz unormowania sytuacji. Jednocześnie pani dyrektor pozostaje otwarta na wszelkie formy dialogu z pracownikami oraz organizacjami związkowymi”.

O skomentowanie sprawy poprosiliśmy także Ministerstwo Finansów, które odpowiedziało nam, że „w Krajowej Administracji Skarbowej została wdrożona „Polityka zapobiegania zjawiskom niepożądanym”. Określa ona zasady rozpatrywania spraw z mobbingu oraz przewiduje działania profilaktyczne mające na celu zapobieganie takim zjawiskom. Do komisji, która rozpatruje skargi, wpłynęła informacja wskazująca na możliwość wystąpienia takich zjawisk. Została rozpatrzona przez zespół orzekający, który wydał opinię. Z uwagi na poufność danych, nie możemy przekazać bardziej szczegółowych informacji”.

- Gdyby dyrekcja chciała zapewnić poszanowanie praw pracowniczych i unormować sytuację w KPUS, wymienieni zostaliby kierownicy, których dotyczyły nieprawidłowości, a nie osoby na czele urzędu próbujące zadać kres patologiom. Zdaje się również nie dostrzegać, że skoro problemy nie ustąpiły, a w ciągu dwóch lat w KPUS jest już czwarty naczelnik, to źródłem problemów nie są naczelnicy. Zapewnia, że jest gotowa do dialogu z organizacjami związkowymi. To absurdalne, gdyż kierownikiem i współzałożycielem zakładowego związku jest kontrowersyjny kierownik, a jego członkiniami panie kierowniczki. Jak można więc prowadzić dialog? Fakt, pani dyrektor jest na swoim stanowisku w IAS od niedawna, ale wcześniej była wieloletnim pracownikiem KPUS, więc miała wiedzę, co się w nim dzieje - komentują pracownicy korpusu służby cywilnej i podsumowują: - Wiedza ta na pewno była wystarczająca, żeby spróbować wyjaśnić nieprawidłowości tam, gdzie one są naprawdę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska