Polityczna burza po zajściach w Inowrocławiu. Prezydent Brejza kontra policja

Przed budynkiem manifestowali przeciwnicy polityczni PiS, wśród których byli radni Platformy Obywatelskiej i Porozumienia Ryszarda Brejzy.

Protestujący wyśmiewali osoby udające się na spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim. Wyzywali ich, obrażali, pod ich adresem rzucali obelżywe słowa.

W pewnym momencie między grupą protestujących a policjantami doszło do ostrej wymiany zdań. Na filmie zamieszczonym na Twitterze widać manifestantów, którzy próbują podejść bliżej miejsca spotkania z Jarosławem Kaczyńskim. Policjanci nie chcą ich przepuścić. Słyszą pod swoim adresem obelżywe słowa. Ostrzegają, że użyją gazu. W końcu jeden z nich to robi.

Sprawę mocno skomentował Ryszard Brejza, prezydent Inowrocławia. Skrytykował działania policji na placu przed szkołą muzyczną.

- Grupa osób, w części zamaskowanych, z napisami na ubraniach "Policja" zawłaszczyła parking, część pasa drogowego przy ul. Kilińskiego w Inowrocławiu. Miejsce to zostało otoczone przez funkcjonariuszy i odizolowane, uniemożliwiając zarówno skorzystanie przez kierowców z parkingu, jak i przejście przez niego. Wobec przynajmniej jednej z osób w tym obszarze, użyto miotacza gazu paraliżującego. Używanie wulgaryzmów nie jest godne pochwały, ale tylko w państwach "putinopodobnych" może stać się okazją do użycia wobec demonstrantów gazu paraliżującego, skucia kajdankami, uderzeń, wykręcania rąk i kierowania gróźb. Takie zachowanie zamaskowanego funkcjonariusza Policji, może nosić znamiona złamania prawa poprzez przekroczenie posiadanych uprawnień - komentuje Ryszard Brejza.

- Pomimo wielokrotnie powtarzanych, jasnych i zrozumiałych poleceń wydawanych wobec osób, które podchodziły do kordonu funkcjonariuszy, aby te odsunęły się na bezpieczną odległość, osoby te nie reagowały, stawiając bierny opór, podchodząc coraz bliżej. Policjant, oceniając na miejscu sytuację, zastosował gradację używanych środków przymusu od siły fizycznej, która nie przyniosła oczekiwanego rezultatu, do użycia ręcznego miotacza gazu. Na polecenie Komendanta Wojewódzkiego Policji w Bydgoszczy służby kontroli prowadzą w tej sprawie postępowanie, które ma na celu wyjaśnienie wszystkich okoliczności. Zabezpieczono także nagranie z kamery funkcjonariusza. Materiał ten nie pozostawia wątpliwości co do działań policjantów. Osoby, wobec których podejmowano interwencje używały w stosunku do policjantów słów wulgarnych, nie stosowany się do wydawanych poleceń i pomimo kilkukrotnego ostrzeżenia o użyciu gazu, nadal nie odsunęły się od funkcjonariuszy. Zachowania te zostały zarejestrowane przez kamerę umieszczoną na mundurze funkcjonariusza - komentuje mł. insp. Monika Chlebicz

- Przede wszystkim trzeba zwrócić uwagę na to, że jakiś specjalny oddział funkcjonariuszy, nielegalnie zajął cały plac. Odcięto dostęp do placu zabaw dla dzieci, dostęp do zabytkowego muru i miejsc parkingowych dla osób niepełnosprawnych. Inowrocławianie nie mogli wjechać na parking, bez powiadamiania właściciela terenu Miasta Inowrocławia, bez powiadomienia administratora ZRP - oddział jeżdżący z Kaczyńskim odciął dostęp do tego terenu. Terenu na którym mieszkańcy mieli prawo stać i przebywać, ci ludzie mieli prawo wejść na parking - i to jest punkt wyjścia do użycia gazu. Zgadzam się z posłanką Magdaleną Łośko i senatorem Krzysztofem Brejzą, że ta sprawa powinna być wnikliwie wyjaśniona, czy przekroczone zostały granice użycia środków przymusu bezpośredniego. To zasmucające, że pierwszy raz w historii Inowrocławia przeciwko przeciwnikom politycznym, opozycjonistom - policja użyła gazu i o tym mówi cała Polska - komentuje Patryk Kaźmierczak, radny Platformy Obywatelskiej.

Marcin Wroński, radny Zjednoczonej Prawicy z Inowrocławia podkreśla, że sprawę oceniać może jedynie na podstawie filmów dostępnych internecie. Nie widział bowiem tego zajścia na żywo.

- Zachowanie grupki osób było bardzo agresywne i wulgarne, przykre jest to, że w większości byli to radni miejscy i powiatowi Platformy Obywatelskiej i Porozumienia Ryszarda Brejzy. Jako reprezentanci mieszkańców dawali popis mowy nienawiści i prowokowali innych. Na skrajnie wulgarne wyzwiska kierowane do policjantów i nie wykonywanie poleceń policja w ostateczności użyła pierwszy środek prewencji jakiego może użyć policja po wykorzystaniu upomnień i wezwań. Wydaje mi się, że nie był to jakiś mocno drastyczny środek, w porównaniu do tego jak za czasów rządów PO i PSL Policja pałowała i biła bez powodu polskich patriotów podczas Marszu Niepodległości - mówi Marcin Wroński.