Próba na pacjencie

     Wielu pacjentów nie stać na wykupienie drogich leków. Dlatego nie realizują recept. - Tak dłużej być nie może - uznał samorząd aptekarski. Chce, by aptekarze informowali chorych, że mogą nabywać leki tańsze, które mają takie same działanie. - Pacjenci o tym nie wiedzą, a i nie wszyscy aptekarze są aniołami. Niektórzy nie mówią klientom, że są tańsze leki generyczne. Dlatego zwracamy kolegom uwagę, by wykorzystując swoją wiedzę, przekazywali chorym pełną informację o cenach leków - mówił na zwołanej wczoraj w Bydgoszczy konferencji prasowej Adam Wąsiewicz, wiceprezes P-KOIA.
     Tylko refundowane
     Zamianą mogą być objęte tylko te preparaty, które znajdują się na liście leków refundowanych, są wydawane na receptę i mają swoje odpowiedniki czyli tzw. leki biorównoważne.
     - Są to takie preparaty, które w swoim składzie zawierają taką samą substancję chemiczną, występują w takich samych dawkach i będą podawane choremu taką samą drogą - tłumaczył Wąsiewicz. Dodał, że nie może być sytuacji, iż lekarz zapisuje tabletki, a aptekarz wydaje choremu zastrzyki. - Tego typu zamiana nie wchodzi w grę.
     Jeśli lekarzowi zależy
     Jak nam powiedziała Danuta Najdzicz, wiceprezes P-KOIA, lekarze wiedzą, że aptekarze mają prawo informować o tańszych lekach. - Jeśli lekarzowi zależy, żeby chory stosował lek, który on zaordynował, stawia pieczątkę "Nie zamieniać". Jeśli nie, daje nam wolną rękę. Jeżeli jest taka potrzeba, bo pacjent nie ma pieniędzy, mamy prawo zaproponować tańszy lek.
     Na liście leków refundowanych jest prawie 600 pozycji. Z tego około 400 ma zamienniki. Dla przykładu - "Olanzapina" krajowej produkcji kosztuje 3,20 zł, za ten sam lek, tyle że zagraniczny, trzeba zapłacić 76,92 zł.