Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biją się o pasażerów

Marta Gałązka
Wczoraj w okolicach radomskiego dworca autobusowego przy ulicy Prażmowskiego prywatne busy podejmowały pasażerów z każdego dostępnego miejsca.
Wczoraj w okolicach radomskiego dworca autobusowego przy ulicy Prażmowskiego prywatne busy podejmowały pasażerów z każdego dostępnego miejsca. P. Mazur
Prawa rynku spowodowały, że mieszkańcy regionu mogą wybierać do woli wśród ofert przewoźników.

Zarówno firmy busiarskie, jak i pekaesy oferują wiele połączeń do najczęściej odwiedzanych przez radomian miast, takich jak Warszawa, Lublin, Kraków czy też Łódź. Czy rzeczywiście lepiej podróżuje się busami niż autobusami?

Busiarze zazwyczaj omijają mniejsze miejscowości i jadą bez zatrzymywania się. Tymczasem nawet pospieszne autobusy mają stałe przystanki. Do stolicy, Krakowa, Lublina i Łodzi podróżujemy najczęściej. Pekaesy oferują aż sześćdziesiąt sześć połączeń do Warszawy, gdzie możemy dojechać za około dwóch godzin. Komunikacja prywatna nie pozostaje w tyle. Do Krakowa jest 14 kursów, do Lublina 26, a do Łodzi jeden. To właśnie firmy busiarskie przeżywają prawdziwe oblężenie.

NAJSZYBCIEJ, ALE…

Z busów najczęściej korzystają osoby, które dojeżdżają do pracy, szkoły lub uczelni.
- W roku akademickim co tydzień jeżdżę z Lublina do Radomia. Za bilet płacę 10 złotych i mniej więcej po półtorej godzinie jestem już na miejscu. Kierowcy są zazwyczaj mili, ale zdarza się, że jeżdżą niezgodnie z przepisami - za szybko, rozmawiają przez telefon w czasie jazdy lub jadą "na trzeciego".

Ważne

Ważne

Jadąc pekaesem do Warszawy, zapłacimy zazwyczaj 12 złotych za bilet ulgowy, a około 18 za zwykły (wszystkie ceny podajemy według cennika PKS Radom). Do Krakowa są trzy kursy, gdzie bilet normalny kosztuje 30 złotych, do Lublina - osiem po 18 złotych, a do Łodzi - siedem za od 17,50 (przez Tomaszów Mazowiecki) do 27 złotych przez Piotrków Trybunalski. Firmy busiarskie nie pozostają w tyle. Trasę do Warszawy obsługuje trzech prywatnych przewoźników, którzy oferują łącznie 24 połączenia po 11 złotych za przejazd ulgowy i po 17 złotych za zwykły.

Choć wiele zależy też od tego, jaką firmę przewozową wybiorę - mówi Kasia Gębska, studentka.
Wybierając się w podróż busem, trzeba co najmniej dzień wcześniej zarezerwować sobie miejsce, bo niektóre połączenia cieszą się taką popularnością, że czasem osoby, które zapomniały o rezerwacji, mogą także zapomnieć o transporcie.

MNIEJ KOMFORTU

Dlaczego busy cieszą się tak dużym zainteresowaniem?
- Mniejsze samochody to mniejsze koszty utrzymania i prowadzenia działalności, a co za tym idzie tańsze bilety - uważa Dariusz Mazur, kierownik dworca autobusowego w Radomiu. - Jednak w takich autach jest niższy komfort podróży, który nie wszystkim przeszkadza na krótkich trasach, do 100 czy 150 kilometrów.

Pekaesy nie narzekają jednak na rażący brak pasażerów. Regionalne spółki przewozowe nadal obsługują dłuższe trasy - nad morze czy w góry. Poza tym słuchają czasem swoich klientów i starają się o utworzenie nowych linii.

Jak jeżdżą busiarze?

Postanowiliśmy sprawdzić, jak wygląda podróż prywatnym busem i wyruszyliśmy z Radomia do Warszawy. Dzień przed planowanym wyjazdem zarezerwowałam miejsce w busie, który odjeżdża o 6.45 do Warszawy. Było to miejsce stojące, co tylko potwierdza zainteresowanie prywatną komunikacją.

W dzień podróży już o 6.25 na przystanku stało wielu pasażerów. Kierowca miał jednak "problemy techniczne" i na przystanek dojechał dopiero na godzinę 7. Gdy wszyscy kupili bilety, busiarz ruszył, zapominając o włączeniu świateł. Jadąc, rozmawiał przez "komórkę" z panią, która czekała na przystanku przy ulicy 25 Czerwca. Ledwo zdążyła wejść do środka, a wóz znów ruszył z piskiem opon. Po kilkunastu metrach kierowca zatrzymał się i zamknął otwarte drzwi.

Po pewnym czasie skupił się na znakach, które dawali mu niektórzy kierowcy, i włączył światła. Na Firleju wsiadł pan z biletem miesięcznym, co oznacza, że musi mieć miejsce siedzące. Nikt nie chciał mu ustąpić, więc zadzwonił do kierownika. Szybko okazało się, że jakiś młody chłopak może jednak postać. Aby nie narazić się na problemy, kierowca zadzwonił do szefa (oczywiście nie przerywając jazdy) i zapewnił, że wszystko już jest wyjaśnione.

Pasażerowie, którzy mieli miejsca siedzące, ciągle podskakiwali do góry. Stojąc przez prawie całą drogę, trzymałam się ręką za górną półkę na bagaże, a głowa latała mi od półki do półki. Z Warszawy wróciłam pekaesem. Jechałam co prawda przez centrum Grójca, odwiedziłam też Białobrzegi, bo tam autobus miał przystanki, ale wydłużyło to jazdę tylko o jakieś 15 minut. Podróż kosztowała mnie tylko złotówkę więcej niż busem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie