Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rak w kropli krwi

Rozmawiała Alicja Polewska [email protected]
Wojciech Zegarski jest kierownikiem Kliniki Chirurgii Onkologicznej CM UMK, przewodniczącym Komitetu Organizacyjnego XIV Zjazdu Polskiego Towarzystwa Chirurgii Onkologicznej w Bydgoszczy
Wojciech Zegarski jest kierownikiem Kliniki Chirurgii Onkologicznej CM UMK, przewodniczącym Komitetu Organizacyjnego XIV Zjazdu Polskiego Towarzystwa Chirurgii Onkologicznej w Bydgoszczy
Rozmowa z profesorem Wojciechem Zegarskim

- Spotkanie najlepszych polskich chirurgów onkologów oraz sław z Europy i świata w Bydgoszczy to kaprys czy strategia?
- Zjazdy organizujemy w różnych miastach. Dwa lata temu w Łodzi zgłosiłem Bydgoszcz, ale to nie uroda miejsca przeważyła, ale temat obrad: techniki małoinwazyjne oraz Forum Młodych Onkologów sprawiły, że teraz mam na głowie codzienne obowiązki plus cały ten zjazdowy zgiełk, ale ja to lubię.

- Techniki małoinwazyjne są u nas jeszcze... mało rozpowszechnione.
- I w tym problem. W Polsce ta strona leczenia cały czas jest niezbyt popularna. Kiedy mówimy o technikach małoinwazyjnych, najczęściej skupiamy się na termoablacji, brachyterapii, szczególną uwagę poświęcamy chirurgii endoskopowej i laparaskopowej w leczeniu różnego rodzaju nowotworów, np. przełyku, żołądka, jelita grubego, nadnerczy, nerek, prostaty czy pęcherza moczowego.

- Pacjenci nie ufają takim operacjom "bez noża"?
- To nie tak, bo przecież techniki endoskopowe pozwalają na operowanie większości narządów bez "otwierania" pacjenta, narażania go na niepotrzebny ból, utratę krwi, długi pobyt w szpitalu. One umożliwiają bardzo precyzyjne i radykalne usunięcie choroby nowotworowej. A do tego ostatnio podkreśla się znaczenie toksycznego działania na komórki nowotworowe dwutlenku węgla, którego używa się podczas laparoskopii. Znaczenie mają też stałe warunki wilgotności i ciepła podczas zabiegu, co z kolei sprzyja kondycji immunologicznej organizmu. Innymi słowy - organizm znosi lepiej taki zabieg niż klasyczne cięcie. Odrobina statystyki; w Niemczech czy Francji laparoskopowo operuje się 25-35 proc. nowotworów jelita grubego, u nas - poniżej 1 proc. U najbliższych naszych sąsiadów - w Czechach czy na Litwie tą metodą operuje się od 5 do 10 proc. pacjentów.

- Co sprawia, że wleczemy się w ogonku?
- Dwie rzeczy - niedofinansowanie i zła organizacja ochrony zdrowia. Potrzebne są pieniądze na odpowiedni sprzęt i wyposażenie sal operacyjnych. Dopiero później można liczyć zyski w postaci lepszego leczenia chorych. Do tego system kształcenia lekarzy. Operuję laparoksopowo od 17 lat i nikt mi nie wmówi, że tego można się nauczyć podczas dwudniowego kursu. To prawda, że nie każdy lekarz ma możliwości i ochotę, czy ochotę i możliwości, żeby się uczyć nowych technik, ale musimy pamiętać, że dzisiaj pacjenci są coraz bardziej świadomi tego, jakie leczenie jest nowocześniejsze, skuteczniejsze. Najlepsze - po prostu.

- Dlatego gromadzi pan podczas zjazdu specjalistów. Jednym z gości będzie prof. Jan Dumański, specjalizujący się w biologii molekularnej, z Uniwersytetu w Alabamie, USA. Współpracujecie od kilku lat.
- Chcemy określić wzorcowy genom Europejczyka. To unikatowe przedsięwzięcie. Pod lupę wzięliśmy 150 chorych operowanych z powodu raka jelita grubego i 200 pacjentek z rakiem piersi. Stwierdziliśmy pewne aberracje (odchylenia) w ich profilach genetycznych. Teraz pracujemy nad określeniem zdrowego wzorca genetycznego. Wyselekcjonowaliśmy grupę 100 osób (ich "poszukiwania" trwały ponad 1,5 roku). Wybrane osoby nigdy nie chorowały na nowotwory, nie mają podejrzenia takiej choroby, nikt z ich najbliższych nie chorował onkologicznie. Są "czyści" onkologicznie. Pobrana od nich krew stanie się podstawą do określenia genomu zdrowego człowieka. Wzorzec - coś jak metr z Sevre - porównywany będzie z profilami genetycznymi ludzi narażonych na nowotwory. Już niedługo będzie to wyglądało tak, że pobierzemy od pani kroplę krwi, sprawdzimy, czy materiał genetyczny odpowiada wzorcowi czy też pojawiła się aberracja chromosomalna, która wskaże, że może pojawić się nowotwór. Wówczas będziemy wiedzieć, że trzeba się panią zająć.

- Podobne badania prowadzi prof. Jan Lubiński w Szczecinie.
- Prof. Jan Lubiński bada osoby w tym samym obszarze, czyli spokrewnionych z chorym na raka. My robimy screening - wyłapujemy potencjalne zagrożenie chorobą.

- Nowotwory są na czele listy największych zagrożeń naszego życia i zdrowia.
- Dzielą to pierwsze miejsce z miażdżycą. Zmieniają się jednak rodzaje nowotworów - na skutek profilaktyki coraz mniej kobiet traci zdrowie i życie z powodu raka piersi czy szyjki macicy. Coraz więcej - niestety - chorych trafia do nas w bardzo późnym stadium raka jelita grubego. W bydgoskiej klinice wykonujemy ok. 200 operacji rocznie. Dlaczego dokucza nam jelito? Bo jemy za dużo mięsa i za mało się ruszamy. Siedzący tryb życia to zmora początku XXI wieku.

- Słońce coraz wyżej, a od kilku lat lekarze straszą nas czerniakiem, czyli rakiem skóry.
- I trzeba straszyć, ale przede wszystkim edukować - nie opalać się bez opamiętania, stosować filtry i badać wszelkie zmiany barwnikowe na skórze. Dla własnego dobra. Będziemy o tym też mówić podczas naszej konferencji. Do debaty zaprosiliśmy dermatologów. Razem popracujemy nad tym, jak przekonać ludzi, że płytka, mała zmiana czerniakowa wykryta w odpowiednim czasie to niemal 100 proc. gwarancji wyleczenia. Ale trzeba się badać, a nie biadać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska