- Czy biblioteka jest bardziej miejska, czy powiatowa...?
- Zdecydowanie bardziej miejska. Po prostu na utrzymanie tej placówki najwięcej - bo około dziewięćdziesiąt procent pieniędzy na utrzymanie pochodzi z kasy miasta.
- Czy podobne proporcje są zachowane, gdy chodzi o czytelnictwo?
- Absolutnie nie! Oprócz biblioteki w Brodnicy są także placówki w gminach. Tam się wypożycza głównie beletrystykę - a do Brodnicy przyjeżdża się po książki specjalistyczne, podręczniki, i tak dalej. Przyjeżdżają, jak się łatwo domyśleć, głównie uczniowie i studenci. Myślę, że około dwadzieścia procent czytelników spoza Brodnicy korzysta z miejskich zbiorów. Dodam przy okazji, że w naszych bibliotekach maleje zainteresowanie beletrystyką, a coraz większym wzięciem cieszą się właśnie książki specjalistyczne. Może dlatego, że są inne możliwości ich pożyczenia, choćby w bibliotekach szkolnych, które się odradzają, czy nawet parafialnych, bo i takie z powodzeniem funkcjonują, na przykład w Jabłonowie.
- Samorządy chętnie łożą na utrzymanie bibliotek?
- Różnie to jest. Są takie, które mogę pochwalić i takie, które skąpią pieniędzy. W ubiegłym roku najmniej na zakup książek wydały gminy Osiek i Górzno.
- Ale biblioteki to nie tylko wypożyczalnie i czytelnie. To także wypróbowane miejsce na różne inne inicjatywy kulturalne...
- Takie inicjatywy są i naszą tradycją. Przypomnę tylko festiwal książki, konkurs "I ty możesz zostać autorem", wystawy, promocje książek i wiele innych, organizowanych dla dzieci i młodzieży, ale nie tylko. Dla dzieci szykujemy bogaty program na ferie, będzie między innymi bajkowa rewia mody. Dla dorosłych zaś w Brodnickim Domu Kultury przygotowujemy podsumowanie naszej działalności, połączone z projekcją filmu o gminie Świedziebnia, występami dzieci i nagrodami dla aktywnych czytelników. Z biblioteką nikt się nie będzie nudził...
