Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słowa przeciw słowom

Kamil Sakałus
Czy toruński biznesmen obiecywał załatwić wygranie przetargów na roboty drogowe w naszym regionie? Na to pytanie będzie musiał znaleźć odpowiedź sąd.

     Wczoraj przed Sądem Rejonowym w Toruniu rozpoczął się proces byłego prezesa firmy GMS. Jerzemu P. Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku postawiła zarzut płatnej protekcji. Za to przestępstwo grozi nawet 8 lat pobytu za kratkami.
     Po Jerzego P. panowie z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego przyszli w sierpniu ubiegłego roku. Stało się to po tym, jak doniesienie o popełnieniu przestępstwa złożył Juliusz Tułodziecki, właściciel firmy Dynamic Metal z Grębocina.
     GMS zajmujący się produkcją paneli z PCV zlecił przedsiębiorstwu Tułodzieckiego budowę hali. W kontrakcie, czarno na białym było napisane, że cena 2,8 miliona złotych jest ostateczna. Hala stanęła, ale pojawił się problem z rozliczeniem.
     GMS nie zamierzał zapłacić tyle, ile żądał Dynamic Metal, który chciał więcej niż uzgodniono w kontrakcie. Wskazywał również na liczne niedoróbki i fuszerki. Zdaniem prokuratury, która uwierzyła w zeznania Tułodzieckiego, Jerzy P. zaproponował rozwiązanie sporu w ten sposób, że załatawi firmie wykonawcy intratne zlecenia publiczne na roboty drogowe w regionie. P. miał się powoływać na wpływy w Urzędzie Marszałkowskim, bydgoskim oddziale Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. W toku śledztwa ustalono, że informacje o planowanych przetargach pochodziły m.in. z... oficjalnych ogłoszeń w Internecie i wywieszek na tablicach ogłoszeń.
     Wczoraj oskarżony biznesmen odmówił składania wyjaśnień. Powiedział jedynie, że jest niewinny i czuje się zmęczony. W tej sytuacji sędzia Jędrzej Czerwiński odczytał zeznania ze śledztwa.
     - Wszystkie moje kontakty były całkowicie legalne. Pan Tułodziecki, który dotychczas pracował głównie przy budowie autostrad, chciał zaistnieć na lokalnym rynku. Miałem zostać niejako przedstawicielem handlowym i rozeznać rynek. Wyszukiwałem informacje o przetargach w prasie i w ogłoszeniach - zeznawał.
     P. przyznawał, że zna wielu, różnych urzędników, ale zapewniał, że nigdy nie miał zamiaru wykorzystać tych znajomości w taki sposób, jak twierdzi Tułodziecki, a w ślad za nim prokuratura.
     Jak już informowaliśmy, za kontakty z Jerzym P. stanowisko stracił Piotr Romanowski, dyrektor gabinetu marszałka. Stało się to po tym, jak prokuratura poinformowała Achramowicza o przekazaniu przez Romanowskiego informacji o inwestycjach, które dopiero miały trafić do budżetu. Romanowski nie został jednak o nic oskarżony.
     18 maja sąd zamierza przesłuchać Tułodzieckiego. Czyim słowom - a na nich głównie opiera się akt oskarżenia - uwierzy?
     

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska