Słowo kontrolowane

Większość stron internetowych, na których tworzone są fora, ma swoje regulaminy dotyczące umieszczania wpisów. Nie każdy jednak zdaje sobie sprawę, że komentując określony temat, ponosi odpowiedzialność za to, co napisze.

- Coraz częściej zdarzają się personalne wycieczki do osób opisywanych w artykułach - mówi Paulina Liczmańska, moderator stron internetowych. - Wzajemne obrażanie się jest nagminne. I tu zaczynają się problemy, bo zadaniem moderatora jest usuwanie na bieżąco takich wpisów. Jednak mnóstwo ludzi piszących na forach nie zdaje sobie sprawy, że to oni mogą być pociągnięci do odpowiedzialności.

Przykładów nie trzeba długo szukać. Na jednym z najpopularniejszych portali informacyjnych czytamy:
" Stuknięty w mózg jesteś? Po co to wkleiłeś? Co ty k....a myślisz, że ludzie stąd nie potrafią przeklinać? List jakiś potrzebują? Ograniczony zasób? Zasoby k...a ma IPN. Weź się j..... w głowę i nie rób syfu". Bywają jeszcze bardziej dosadne komentarze:
"Ktoś ci powiedział, że chcesz wkładać swojego ch... w d.... p.... z UB, to od razu zmieniłeś nick na pies was j.......Cienki jesteś ćwoku".

Zdaniem śledczych wpisy na stronach internetowych to forma publikacji. - W myśl przepisów kodeksu karnego osoby, które poniżają publicznie innych, wykorzystując do tego środki masowego przekazu, popełniają przestępstwo - mówi Artur Krause, szef prokuratury Toruń-Wschód.

Według śledczych osoba, która czuje się obrażona, może sama napisać akt oskarżenia i osobiście złożyć go w wydziale karnym sądu. Nie musi nawet informować prokuratury. W świetle przepisów zniesławienie jest przestępstwem, ale postępowanie musi odbyć się z oskarżenia prywatnego. Kodeks karny jasno precyzuje sankcje: osoba, której udowodni się, że jest autorem obraźliwego wpisu, musi liczyć się z grzywną, ograniczeniem wolności lub nawet więzieniem. Za kratkami może spędzić dwa lata. Tylko jak znaleźć winnego?

Zdaniem specjalistów nie ma z tym praktycznie żadnego problemu. - Są sieci internetowe, które nadają stały i dynamiczny adres IP - tłumaczy Paulina Liczmańska. - Jest to numer przypisany do każdego komputera podłączonego do internetu. Aby znaleźć miejsce, z którego wysłana została obelga, nie trzeba dużo wysiłku. Każde wejście na strony internetowe pozostawia ślady w sieci.

Jest jednak druga strona medalu. Po co komu fora internetowe, skoro nie można na nich anonimowo komentować wybranych wątków? Żeby całkowicie wyeliminować obraźliwe wpisy, moderatorzy musieliby przeczytać każdy wysłany na stronę wpis. To jest w zasadzie niemożliwe. A cenzura raczej nie zachęca do wyrażania opinii.