Śmieci pod kluczem

     We Włocławku ze szperania po śmietnikach żyją nie tylko bezdomni, ale i bezrobotni. Jednym z nich jest Krzysztof B., 47-letni mieszkaniec osiedla Południe. Od kiedy stracił pracę, zbiera puszki po piwie i wszystko co można odstawić do punktu skupu złomu. Średnio zarabiał 25-30 zł dziennie, chociaż czasami, gdy dopisało szczęście,
     nawet 100 złotych
     Wczoraj zbieracz z Południa przeszedł całą ulicę Wiejską i znalazł tylko 10 puszek. Większość pergoli ze śmieciami była zamknięta na klucz. - Przyjdzie z głodu zdychać - mówi dobitnie Krzysztof B. Jak się dowiedzieliśmy, śmietniki zamknęła Spółdzielnia Mieszkaniowa "Południe" na wniosek mieszkańców. - Wszystko przez to, że szperacze robili bałagan w pergoli, wyrzucali śmieci z pojemników a za ich uprzątnięcie trzeba było dodatkowo płacić - tłumaczy Krzysztof Ziółkowski, wiceprezes SM "Południe".
     "Południe" nie jest jedyną
     spółdzielnią we Włocławku, która zdecydowała się na zamknięcie śmietników. Pierwsza była SM "Zazamcze". - Zrobiliśmy to na wniosek członków spółdzielni - tłumaczą jej władze. - Chodziło nie tylko o to, że zbieracze rozrzucali śmieci, ale także o to, że były one podrzucane m.in. przez właścicieli prywatnych domów i sklepów.
     Także we Włocławskiej Spółdzielni Mieszkaniowej pierwsze pergole znalazły się pod kluczem. - Będziemy przecinać skoble - mówi w imieniu zbieraczy Krzysztof B. - Mamy inne wyjście? Władze spółdzielni twierdzą jednak, że wyjście jest. - Zbieracze mogą
     umawiać się z dozorcami
     i przy nich penetrować śmietniki - radzi jeden z członków zarządu.
     Prezesi spółdzielni zapewniają, że nie są przeciwni wynoszeniu ze śmietników puszek, makulatury czy innych odpadów przez zbieraczy. Zdają sobie sprawę, że z tego żyje część mieszkańców, ale śmieci nie mogą być rozrzucane po całej pergoli, a spółdzielcy ponosić z tego tytułu dodatkowych kosztów.