Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć po zderzeniu z radiowozem. Policjanci na zwolnieniu lekarskim

Dorota Mękarska
Na miejscu wypadku w Ustrzykach Dolnych palą się znicze.
Na miejscu wypadku w Ustrzykach Dolnych palą się znicze. Dorota Mękarska
Sanocka Prokuratura Rejonowa zbada wypadek w Ustrzykach Dolnych, w którym po zderzeniu z policyjnym radiowozem, zginął 16-letni motorowerzysta z Ustjanowej.

Prokuratura Rejonowa w Lesku wyłączyła się ze sprawy, gdyż dotyczy ona ustrzyckiej policji, z którą prokuratura współpracuje.

Wypadek wydarzył się w czwartek późnym wieczorem na ul. 29 Listopada w Ustrzykach Dolnych. Radiowóz policyjny zderzył się z jednym z trzech skuterów, jadących drogą. Policja tłumaczy, że radiowóz lewą stroną jezdni podjął pościg za golfem, który złamał przepisy ruchu drogowego. W trakcie pościgu doszło do tragicznego w skutkach zderzenia, gdy skuter nagle skręcił w lewo.

Prokuratora w Sanoku wszystkie czynności prowadzi sama, bez udziału policji.

- Nie wykonujemy w tej sprawie żadnych działań, bo byłoby to nieetyczne - podkreśla Paweł Międlar z Komendy Wojewódzkiej Policji.

Postępowanie prowadzone jest w sprawie nieumyślnego spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Na razie policjanci, którzy brali udział w wypadku nie zostali przesłuchani. Przebywają na zwolnieniu lekarskim. Nie wiadomo, jak długo będą niezdolni do pracy. Przesłuchano natomiast 16-latka, który jechał wówczas skuterem.

- Wszystko, niestety, albo "stety" widziałem - mówi chłopak. - Zeznanie złożyłem w sobotę w sanockiej prokuraturze, ale wcześniej w nocy z czwartku na piątek o godz. 3, przyjechała do mnie policja, aby dowiedzieć się, co widziałem. Nie było to formalne przesłuchanie, bo żadnego protokołu nie podpisywałem.

Chłopak widział volkswagena, za którym miał w pościg ruszyć radiowóz.

- Ten golf jechał za nami. Potem wyprzedził nas, ale na linii przerywanej. Jechał pewnie z prędkością około 50 km na godzinę, bo ja miałem na liczniku 30 km na godzinę - relacjonuje gimnazjalista. - Nie widziałem, by popełnił jakieś wykroczenie.

Uczeń zarejestrował też radiowóz, który nagle wyjechał na drogę zza budynku stojącego naprzeciwko "Halicza" i pojechał za pierwszym skuterem, który prawdopodobnie na czerwonym świetle przejechał sygnalizację.

- Oglądnąłem się jeszcze, ale nic za sobą nie widziałem. Popatrzyłem na Radka, by zobaczyć, co robi. Widziałem, że zjechał na środek jezdni i wrzucił kierunkowskaz, by skręcić w lewo. Wtedy spostrzegłem, jak koło mnie przejeżdża z ogromną prędkością drugi radiowóz. Gdyby miał włączony sygnał dźwiękowy, to Radek by go usłyszał i do tragedii by nie doszło - twierdzi.

- Trudno mi pojąć, że po tym strasznym wypadku nikt nie wezwał rodziców. Że pozostali chłopcy byli zmuszeni w nocy sami wracać do domów, na skuterach - mówi Anna Stockinger, matka Maćka, który jechał jako pasażer na motorynce biorącej udział w wypadku.

- Cały się telepałem. Myślałem, że nie dojadę do domu tych 5 kilometrów. W dużo gorszej sytuacji był jednak kolega, który był w strasznym szoku, a musiał jechać 10 kilometrów do domu - potwierdza gimnazjalista.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24