Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Specjalne nagrody ministra przyćmił anonim

(aga)
Karina Detlaf-Matia będzie dochodzić swoich praw w sądzie pracy
Karina Detlaf-Matia będzie dochodzić swoich praw w sądzie pracy Andrzej Bartniak
Karina Detlaf-Matia: - Starosta nie dał mi prawa do obrony. Zniszczył moje zawodowe życie bez żadnej rozmowy. Spiskowa teoria mobbingu może służyć osiągnięciu wolnych etatów dyrektorskich.

Starosta świecki utrzymuje, że powodem zwolnienia Pani z pracy był mobbing. Nie zgadza z tym zarzutem.
Szczerze mówiąc nie bardzo interesują mnie poglądy starosty Koszowskiego w tej sprawie, ponieważ są po prostu absurdalne. Prokuratura Rejonowa w Świeciu w postanowieniu z dnia 31 marca tego roku wyraźnie wskazała, że nie ma żadnych dowodów na jakiekolwiek zachowania sprzeczne z prawem. W urzędzie już w 2013 i 2014 roku przeprowadzono szereg działań będących odpowiedzią na anonimowe sygnały o nieprawidłowościach pojawiające się w mediach i internecie, m.in. powołano komisję etyki (wyboru jej członków dokonywała załoga), umieszczono anonimową skrzynkę zgłoszeń, przeprowadzono szkolenia na temat mobbingu dla pracowników, dokonano zmian w regulaminie pracy urzędu. Do dzisiaj z wyjątkiem anonimów nie znam żadnego konkretnego pracownika urzędu, który sygnalizowałby zachowania mobbingowe. Natomiast przypuszczam, że cała ta spiskowa teoria mobbingu w urzędzie pracy może stać się instrumentem do uzyskania innych celów np. wolnych etatów dyrektorskich, wykreowania wizerunku starosty, który wprowadza "nowe porządki".

Czym mogła Pani zniechęcać do siebie pracowników?
W urzędzie pracują różne osoby, jak w każdym zakładzie pracy. Tak, jak na krzywej Gaussa, są osoby bardzo ambitne i zaangażowane w pracę, są również osoby krytykujące każdą zmianę i nie przejawiające żadnej inicjatywy. Praca w prowadzonym przeze mnie Centrum Aktywizacji Zawodowej wymagała od pracowników dużej skrupulatności, odpowiedzialności, profesjonalnej obsługi podmiotów gospodarczych i osób fizycznych, a przede wszystkim dobrej organizacji pracy. Często uzyskiwane środki Funduszu Pracy czy Europejskiego Funduszu Społecznego należało wydatkować w krótkich okresach, bo tego wymagały umowy. Wymagało to od całego zespołu ciężkiej pracy. Presja czasowa odbiorców naszej pomocy, niejasne przepisy oraz dyscyplina budżetowa często powodowały stres, jak w każdej firmie. Wymaganie precyzji i pracowitości w momentach apogeum pracy mogło budzić zniechęcenie i złość.

Wiadomo, że nie wszyscy skarżyli się na Pani zachowanie. Jak liczna jest grupa, która postanowiła Pani zaszkodzić?
Nie wiem, etap analizowania całej tej sytuacji mam za sobą. Staram się koncentrować na pozytywnych wspomnieniach. Przypuszczam jednak, że są to osoby, które nie radziły sobie z podstawowymi obowiązkami przez dłuższy czas.

Pod koniec ubiegłego roku, gdy ważyły się Pani losy w urzędzie, Powiatowy Urząd Pracy dostał nagrody. Jakie i za co je otrzymaliście?
Przede wszystkim, jako jeden z nielicznych urzędów w województwie kujawsko-pomorskim, uzyskaliśmy w listopadzie 2014 roku specjalną nagrodę Ministra Pracy i Polityki Społecznej za wysokie wyniki efektywności zatrudnienia dzięki formom aktywizacji, które stosowaliśmy. W efekcie pracownicy uzyskali duże rekompensaty finansowe za wysiłek włożony w pracę. Przedtem Ministerstwo przyznało gratyfikacje dla pracowników z Funduszu Pracy. Bardzo się cieszyliśmy, że w końcu, po kilku latach wysokich pozycji w rankingach wojewódzkich, kadra otrzyma również konkretne pieniądze, a urząd został wyróżniony na szczeblu krajowym.
Zobacz także: Co Karina Detlaf-Matia mówiła o swoim zespole w 2013 r., gdy była nominowana do tytułu Kobieta Przedsiębiorcza?

Jak odebrała Pani zawiadomienie o podejrzeniu mobbingu, które adwokat Adama Ruciń-skiego złożył w prokuraturze? Niektórzy odczytali to jako początek konfliktu między Państwem.
Myślę, że żaden internet, gazeta czy plotki nie są w stanie zniszczyć naszej dobrej znajomości. Razem pracowaliśmy ponad siedemnaście lat, a to spory kawałek życia. Wiedziałam o powiadomieniu prokuratury zanim to nastąpiło. Była to jedyna alternatywa, by odpowiednia instytucja obiektywnie zainteresowała się tą sprawa i wydała sprawiedliwe postanowienie.

Co w tej sprawie oburza Panią najbardziej?
Brak jakiegokolwiek dialogu ze strony starosty Koszowskiego (nie miałam nawet możliwości poznania go). Nagłe poinformowanie dyrektora urzędu o skardze, która faktyczne okazała się jedynie anonimem i gotowości natychmiastowego odwołania go z funkcji. Medialna zawierucha na temat mobbingu bez możliwości jakiejkolwiek obrony, naruszenie moich dóbr osobistych przez starostę. Zniszczenie życia zawodowego długoletnich dyrektorów, których urząd osiągał bardzo dobre wyniki w porównaniu z innymi urzędami.

Jak długo pracowała Pani w PUP, jak będzie wspominać ten czas?
Zaraz po studiach w Warszawie dostałam propozycję pracy na pół etatu jako psycholog, równocześnie pracowałam w poradni z dziećmi i młodzieżą. Już wtedy przygotowywałam wnioski aplikacyjne o środki przedakcesyjne i interesowałam się rynkiem pracy. Po około 10 latach zostałam kierownikiem rynku pracy, a wkrótce zastępcą dyrektora i tak minęło ponad 17 lat. Jak będę wspominać tamten czas? Różnorodnie z przewagą tęczowych barw. Już teraz "tęsknię" za niektórymi osobami: ambitną Basią, wnikliwym Bartoszem, pracowitą Mirelą, pogodnym panem Rysiem i wieloma innymi. Ta zmiana tak szybko nastąpiła, że nie zdążyłam się ze wszystkimi pożegnać. Poza tym był to czas wyzwań w nowych okresach programowania, czas dumy ze świetnych wyników pośrednictwa pracy i ogólnie czas ciężkiej pracy grupowej. Czas wyznaczania ambitnych, corocznych celów i ich trudna realizacja. I był to również czas przekonywania, że pracodawcy są głównym fundamentem naszych sukcesów, a osoby bezrobotne wymagają zindywidualizowanych działań. Był to okres nagród od mojego pracodawcy i dobrej współpracy ze starostą Marzeną Kempińską.

Czytaj: Nie było mobbingu w świeckim pośredniaku

Czy starosta Koszowski postąpił słusznie doprowadzając do zwolnienia Kariny Detlaf-Matii?

Piotr Szewczuk, radny powiatu: - W poprzedniej kadencji rady powiatu, jako członek komisji rewizyjnej, kilka razy miałem zadanie przyjrzeć się pracy pani Detlaf-Matii. Nie było zarzutów, więc starosta nie miał podstaw formalno-prawnych do jej zwolnienia. A kierowanie się emocjami nie jest najlepsze.

Marzena Kempińska, starosta świecki w poprzedniej kadencji: - Naprawdę nie chcę wypowiadać się na temat tej sprawy. Jestem nią głęboko zniesmaczona.

Adam Knapik, radny powiatu świeckiego: - Starosta ma prawo dobierać kluczowych pracowników w powiecie. Zmiany w PUP w moim przekonaniu były konieczne. Zwolnieni ze stanowisk, którzy się z tym nie zgadzają, mają możliwość dochodzić swoich praw w sądzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska