Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spóźnione badania czy zła diagnoza?

Michał Nowicki
Czy w pogotowiu zlekceważono stan pacjenta z zaawansowaną cukrzycą?

Do zdarzenia doszło 28 kwietnia na radziejowskim Dworcu PKS. Pan Józef autobusem wrócił ze szpitala w Inowrocławiu gdzie był u urologa. Na dworcu zasłabł, ktoś wezwał policję, a ta pogotowie. Karetka z załogą składającą się z kierowcy i ratownika medycznego, zabrała mężczyznę do stacji pogotowia. Według relacji żony chorego, pełniący wtedy dyżur Bogusław Rogulski, kierownik stacji, położył mężczyznę na posadzce w łazience, bowiem

uznał, że jest on pijany

Nie udzielił mu żadnej pomocy, mimo że chory miał przy sobie dokumenty, z których wynikało m.in. że ma zaawansowaną cukrzycę i przeszedł trzy zawały. Kobieta dowiedziała się o tym, że mąż trafił do szpitala, dopiero po dwóch godzinach. Poinformowała ją znajoma.

Pojechałam na izbę przyjęć i zobaczyłam horror. Na posadzce w łazience leżał mój mąż i umierał. Podniosłam krzyk, pytałam gdzie lekarz? On tymczasem zamknął się w swoim pokoju i chociaż mocno pukałam, nie otworzył. Pobiegłam na oddział wewnętrzny, poprosiłam lekarza, by ratował mojego męża. Przyszedł na izbę przyjęć, pielęgniarka podała mężowi alkomat, alkoholu nie stwierdzono. Wykonano badania poziomu cukru. Było go bardzo mało, podano glukozę, mąż został przyjęty na oddział wewnętrzny. Był bardzo

wyziębiony, słaby i poobijany

relacjionuje żona pacjenta.

Po ustabilizowaniu stanu męża kobieta zaczęła domagać się, by kierownik pogotowia został ukarany. Poskarżyła się dyrekcji szpitala. Kilka dni później odbyła się konfrontacja z udziałem Ryszarda Wiącka, zastępcy dyrektora szpitala do spraw medycznych oraz Bogusława Rogulskiego.

Według kobiety, początkowo kierownik pogotowia wypierał się stawianych mu zarzutów. Z jej relacji wynika, że: "lekarz Rogulski przyznał się do tego, że nie pojechał po męża karetką, nie dał żadnych zleceń na badania, że mąż leżał na podłodze i nie udzielił mu pomocy". Kobieta twierdzi, iż dyrekcja miała ukarać kierownika pogotowia, ale tego nie zrobiła.

Bogusław Rogulski przyznaje, że tego dnia do szpitala trafił pacjent, który zasłabł na dworcu.

- Przepisy zezwalają, by w karetce nie było lekarza, tylko ratownicy medyczni i kierowca. To powszechnie stosowane rozwiązanie - odpiera pierwszy z zarzutów żony chorego. Zaprzecza, by pacjent trafił do łazienki, ulokowano go w jednym z pomieszczeń izby przyjęć. Jego zdaniem

popełniono tylko jeden błąd

- _Za późno podjęliśmy się zlecenia odpowiednich badań, a zwłaszcza na zawartość cukru we krwi. Przeprosiliśmy za to żonę pacjenta, w moim odczuciu przeprosiny zostały przyjęte - _mówi.

W szpitalu twierdzą, że kierownik został ukarany zgodnie z przepisami.

Podsumowując całą sytuację, Ryszard Wiącek, bezpośredni przełożony Bogusława Rogu-lskiego stwierdza, że sprawa ma też drugie dno.

- Bardzo ubolewamy nad tym co się stało, za wszystko przepraszaliśmy zainteresowanych. Moim zdaniem, żona pacjenta udramatyzowała całe zajście, w rzeczywistości wyglądało ono o wiele spokojniej. Ta pani kiedyś pracowała w szpitalu. Wiem, że nie lubi kierownika pogotowia. Po zdarzeniu sama proponowała, w jaki sposób powinien on zostać ukarany. Ale to nie ona o tym zdecydowała. Być może może to ją boli i stąd interwencja w gazecie? - kończy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska