Stanęli po przerwie

     Jak już kibice wiedzą, Wisła w sobotę przegrała na wyjeździe z Legią Chełmża 2:4 (2:0). Porażka tym boleśniejsza, bo piłkarze z Nowego prowadzili już 2:0. Wynik taki utrzymywał się do 60 min., ale to co stało się w ostatnich dwóch kwadransach jest trudne do wyjaśnienia. Przynajmniej dla trenera Wisły. - Jak można przegrać mecz prowadząc 2:0 na boisku rywala. Dla mnie ta sytuacja jest nie zrozumiała. Brak mi słów. W dwadzieścia minut straciliśmy cztery bramki po ewidentnych naszych błędach. Można powiedzieć, że Legia nie stworzyła żadnej akcji sama, wszystkie okazje wypracowaliśmy jej my. A ostrzegałem chłopaków w przerwie, aby nie odpuszczali, bo mecz trwa 90 minut. Mówiłem, a oni swoje - mówi rozżalony Stefan Guzek.
     Stare ustawienie
     W sobotnim spotkaniu Wisła zagrała w starym ustawieniu, w którym grała jesienią (5-4-1). Ten układ w 1. rundzie obecnego sezonu sprawdził się idealnie. Drużyna z Nowego mimo, że grała tylko z jednym napastnikiem w prawie każdym meczu wypracowywała sobie wiele okazji do strzelenia bramek.
     Podobnie było w 1. połowie w Chełmży. Dwie sytuacje zakończyły się sukcesem. W 13. min. faulowany w polu karnym był Michał Pokora. Rzut karny na gola zamienił Michał Gruszczyński. W 41 min. Maciej Jeliński zdobył drugą bramkę dla Wisły.
     Tło Legii
     Po przerwie strzelali już "legioniści" (63. Bukowski, 66. Tuszyń-ski, 70. Lewandowski, 81. Drost). Przyjezdni byli tylko tłem Legii. Wygrana gospodarzy mogła być okazalsza, ale w 68. min. Piotr Lewandowski przestrzelił Karnego. Po tym meczu sytuacja Wisły jest nadal trudna. W tabeli zajmuje ona przedostatnie miejsce (15.) z dorobkiem 14 pkt.
     Skład Wisły:
     Górski - Grajewski (75. Petla), Bine-rowski, Kurek, Brzykcy, Jeliński - Pokora, Dzwonkowski, Klamczyński, Ko-piński (78. Raczyński) - Gruszczyński.