Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stop przemocy w szkole - jak to się robi w Europie

MAŁGORZATA ŚWIĘCHOWICZ
FOTORZEPA
Bezpieczeństwa w portugalskich szkołach pilnują emerytowani policjanci, w Finlandii uczniowie noszą alarmowe bransoletki - przemoc jest wszędzie, nie tylko w Polsce.

Polska lubi mówić o problemie po takich wyskokach, jak nożowy atak "Świra" (czy mógł coś na to poradzić, że wołali na niego: "Świr"?). Miał 18 lat i ponoć pretensje do matki, że go sprowadziła na ten świat pełen przemocy. Ponoć tamtego dnia wcale nie chciał iść do szkoły, ale zdaje się, ojciec naciskał. "Świr" wziął dwa noże - jeden, żeby ugodzić nauczycielkę matematyki, drugi - żeby ugodzić siebie.
Pisaliśmy o tym.
O "Januszku" też było. "Januszek" nie mógł spać, odkąd ludzie w czarnych kominiarkach wpadli nocą do domu, związali jego, młodszą siostrę, rodziców. Zażądali pieniędzy. "Januszek" zaczął bazgrać w zeszytach jeszcze bardziej, niż bazgrał wcześniej. Koledzy się śmiali, wytykali. A on kolegów szarpał, opluwał. Raz przyniósł do szkoły spray obezwładniający, rozpylił w toalecie, trzeba było ewakuować uczniów, nauczycieli, kilka osób trafiło do szpitala. W szkole nie wiedzieli, co zrobić z "Januszkiem", i z tymi, którzy zaczęli się "Januszka" bać.

W Polsce po pierwsze: strategia

Skąd się bierze przemoc w szkole? Jak pomóc uczniowi, który jest ofiarą? Jak pracować ze sprawcą? - to wciąż wielkie niewiadome dla wielu polskich nauczycieli. Nie wiedzą ani jak sobie z tym poradzić, ani jak sobie z tym radzą inni.
W 2004 roku został przyjęty "Narodowy plan działań na rzecz dzieci". Plan ma obowiązywać do 2012. Jest to pierwsza narodowa strategia, która tak wyraźnie mówi m.in. o ochronie przed przemocą, o podnoszeniu świadomości, przeciwdziałaniu bezradności w wychowaniu i potrzebie reagowania na przemoc.
Poza strategią jest kilka inicjatyw rządowych, jeszcze więcej pozarządowych. Organizuje się treningi, kursy, konkursy. Na przykład dla nauczycieli na scenariusz zajęć z zakresu powszechnego bezpieczeństwa uczniów. Są materiały dydaktyczne, programy szkoleniowe. A i tak dochodzi do przemocy. I do tego, że przemoc dostrzegają uczniowie, a nie wyszkoleni nauczyciele.

Niemcy mają gorzej

Prof. Jan Potworowski z Brunei University, który przez ostatnie kilkanaście lat współpracował z władzami oświatowymi nie tylko Polski, ale również Litwy, Portugalii, Anglii, zawsze twierdził, że polscy nauczyciele mają jak w raju. Inni mogą im tylko pozazdrościć.
- W polskich szkołach nie ma problemu uchodźców, mniejszości religijnych - mówił "Pomorskiej" prof. Potworowski. Tu jeszcze nie obrywa się za pochodzenie, kolor skóry, wyznanie.
W wielu innych krajach, to problem, z którym nauczyciele muszą się zmierzyć.
Pod koniec ubiegłego roku fala buntu niezadowolonych, wściekłych imigrantów przelała się przez Paryż. A ostatnio głośno było o skandalu w szkole Rutli w berlińskim Neukolln, gdzie dzieci imigrantów, zamiast uczyć się, urządzały bitwy, demolowały klasy. Nauczyciele długo milczeli, w końcu zdecydowali się wysłać do władz dramatyczny apel o pomoc.
Niemcy zastanawiają się teraz, co robić (deportować agresywnych uczniów? zamknąć w specjalnych internatach?). Wcześniej nad tym debatowali Francuzi. A wydawało się, że jedni i drudzy mieli od dawna ciekawe programy przeciw przemocy.
W Niemczech już w 1987 roku powołano rządową komisję, która wypracowała pomysły: mniejsze szkoły, mniejsze klasy, zmiany w programach nauczania i programach wychowawczych (więcej zajęć sportowych, mniejszy nacisk na śrubowanie wyników, większy na naukę uczciwości, tolerancji). Do tego ciągłe szkolenie nauczycieli, mediatorów, diagnozowanie problemów: kto z uczniów ma kłopoty z nauką, kto zaburzenia psychiczne? Wprowadzono też grzywny za stosowanie przemocy.
We Francji w 1990 roku odbyła się demonstracja uczniów szkół średnich, którzy domagali się większego bezpieczeństwa i to zapoczątkowało systemowe zmiany: szkolenia pedagogów, zakaz zatrudniania początkujących nauczycieli w trudnych szkołach. W niektórych częściach kraju powstały "obserwatoria przemocy". Ruszyły do pracy zespoły interwencyjne, nauczyciele dostali do pomocy asystentów, którzy mieli mediować, gdyby doszło do konfliktu. Od siedmiu lat obowiązuje też umowa podpisana przez ministerstwo edukacji i Krajowy Instytut Pomocy Ofiarom - dzięki niej ofiary mogą liczyć na wsparcie psychologiczne i prawne. Jednocześnie zwiększono kary za dopuszczanie się przemocy.

Niech płacą i trzymają się z daleka

Karać, karać - to też jeden z fińskich sposobów na przemoc (są oczywiście i specjalne programy, i szkolenia nauczycieli, i mediacje w szkołach).
A kary są dotkliwe. Uczniowie - sprawcy przemocy muszą liczyć się z wysoką grzywną (sąd może też wydać im zakaz zbliżania się do ofiary). Grzywny za zaniedbanie nakłada się również na władze szkoły, w której doszło do przemocy! To ma wyleczyć dorosłych z przymykania oczu, niezauważania problemu.
Nauczyciele z fińskiego Lahtinen czy Sankala wiedzą o zagrożeniu, nawet jeżeli go nie widzą - ich uczniowie, którzy już raz padli ofiarą przemocy, noszą bransoletki alarmowe. System, który nazwano Tele-Alert, udało się wprowadzić dzięki współpracy szkół z teleoperatorem. Kiedy ofiara spostrzeże, że zbliża się do niej prześladowca, naciska przycisk na bransoletce, sygnał natychmiast trafia do telefonu komórkowego nauczyciela.
Bardzo popularny w fińskich szkołach jest też pokaz slajdów Nuutinena - przygotował go lekarz wykorzystując prawdziwe zdjęcia i prześwietlenia obrażeń ofiar szkolnej przemocy. Pokazując zdjęcia, wyjaśnia uczniom, jak powstały urazy.

Korpus bezpiecznej szkoły

W Portugalii mają program "Bezpieczna Szkoła", i mają korpus strażników szkolnych. Strażnicy, to emerytowani policjanci, zbierają informacje o potencjalnie niebezpiecznych grupach, także o uczniach, którzy są izolowani. Strażnicy interweniują, gdy ma dojść do przemocy czy niszczenia mienia.
W Wielkiej Brytanii przez wiele lat przemoc była tematem tabu - teraz mówi się o tym otwarcie. Szkoły mają ustawowy obowiązek podejmować działania pomagające rozwiązać problem. Rząd gwarantuje dofinansowanie inicjatyw, doradztwo, wsparcie policji. W działania zaangażował się sam premier, Tony Blair. Przyznał, że jako dziecko był ofiarą prześladowań.
Brytyjczycy działają nie tylko w szkołach. Jedną z inicjatyw jest childline - bezpłatny telefon zaufania dla dzieci i młodzieży. Na stronie internetowej www.bullying.co.uk uczniowie i rodzice mogą znaleźć 30 sekcji z praktycznymi poradami. Działa też w pełni interaktywna strona www.bbclic.com. Młodzi ludzie mogą wcielić się w którąś z pokazywanych postaci i dowiedzieć się, jak radzić sobie z przemocą. Są też gry, filmy, wywiady. W ubiegłym roku strona została wyróżniona nagrodą UK Charity w kategorii "Najlepsze wykorzystanie nowych mediów".
W wielu krajach stosuje się programy i metody, które nie skupiają się bezpośrednio na zwalczaniu przemocy, ale rozwiązują problemy, które mogą do przemocy prowadzić. Czasami przecież wystarczy zainteresować się kłopotami uczniów, poprawić atmosferę w szkole, zwiększyć poczucie odpowiedzialności za to, co się w niej dzieje. Na przykład w Danii, Francji czy Szwecji organizuje się Dzień Parlamentarny - wtedy omawiane są i głosowane najistotniejsze dla szkoły sprawy. W Austrii i Holandii spisuje się zasady i wspiera dobre zachowanie. W Islandii stawia się na wsparcie grupy rówieśniczej.
Przecież rozwiązaniem nie jest zawieszenie we wszystkich szkołach kamer, postawienie strażników i zaostrzenie przepisów dotyczących noszenia broni.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska