Sumienie kominiarza

     Kamienica przy ulicy Śląskiej, na bydgoskim Okolu spłonęła 18 stycznia rano.
     Winili sąsiada
     Spalił się dach i strych. Straż, która gasiła ogień, pozalewała wodą mieszkania. Kiedy byliśmy w budynku tydzień temu, nie było w nim lokatorów. Niektóre mieszkania zostały dokumentnie zniszczone. Lokatorzy stracili po kilkadziesiąt - nawet do kilkaset tysięcy złotych. Winą za powstanie pożaru obarczają jednego ze swoich sąsiadów, który - prawdopodobnie bezprawnie - postawił w swoim domu kominek. Potwierdziła to, w rozmowie z "Pomorską", Anna Jedlińska z firmy "Kamienica", administrującej budynkiem.
     Na lewo?
     - Zgody na wybudowanie kominka nie podpisał kominiarz, który świadczy dla nas usługi. Zrobił to inny fachowiec, którego wynajął lokator - stwierdziła Jedlińska.
     Sprawą zajmowała się policja i prokuratura.
     - Śledztwo się toczy. Do tej pory nie postawiliśmy nikomu zarzutów - informuje Ewa Przyńska , rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy.
     Zostawił list...
     Sytuacja doprowadziła do W garażu przy ul. Huculskiej powiesił się kominiarz, który postawił kominek w przy ul. Śląskiej. Z naszych, nieoficjalnych informacji, wynika, że zostawił list, w którym przyznał się do popełnionego błędu i winy. Okoliczności bada policja, pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Południe.
     - Doszło do śmiertelnego wypadku, prawdopodobnie na zamachu samobójczego. Tego jednak nie możemy przesądzać. Nie ukrywam, że chcieliśmy przesłuchać tego człowieka w prokuraturze. Byliśmy też o krok od postawienia zarzutów w sprawie pożaru przy ulicy Śląskiej - mówi prokurator Leon Bojarski , szef Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Południe.
     **