Trwa dyskusja o poszerzaniu granic Słupska

Maciej Kobyliński zapowiedział to we wtorek na spotkaniu w Kawiarence Obywatelskiej.

Spotkanie i dyskusja z wójtami okolicznych gmin pokazało, że pomysł poszerzenia miasta o niektóre miejscowości leżące obecnie w granicach gminy Słupsk i gminy Kobylnica do łatwych nie będzie należał.

Każdy pozostał przy swoim stanowisku. Prezydent Kobyliński przekonywał jednak, że myśli o interesie mieszkańców miasta i obu gmin.

- Nie chcę nikomu niczego zabierać, ale będę przekonywał, że Słupsk potrzebuje oddechu. Aby się intensywnie rozwijać, musimy poszerzyć miasto, bo teraz brakuje nam terenów inwestycyjnych - mówił.

Spotkał się z ripostą Mariusza Chmiela, wójta gminy Słupsk, który na spotkanie przyszedł dobrze przygotowany. Nie tylko pokazał, że w mieście jest jeszcze sporo terenów inwestycyjnych, ale udowadniał, że sporo słupszczan pracuje w działających na terenie gminy firmach i szkołach.

- To nie tylko gmina korzysta z pomocy miasta, ale słupszczanie także pracują u nas. Jesteśmy na siebie skazani, a nikt nikomu nie może nakazywać, gdzie ma mieszkać - dodał.

Mimo to usłyszał od radnego Andrzeja Obecnego, że gmina Słupsk pasożytuje na mieście i tak działa, aby się rozwijać jego kosztem.
- To dzięki nam miasto się rozwija, bo na naszym terenie znajdują się ujęcia wody dla miasta. To u nas funkcjonuje wysypisko śmieci, z którego korzysta głównie miasto - odbijał pałeczkę Chmiel. - To na terenie Kobylnicy funkcjonuje Miejski Zakład Komunikacji.

Wspierał go Jan Plutowski, wicewójt Kobylnicy, który jednoznacznie zapowiedział, że władze tej gminy nigdy się nie zgodzą na włączenie części swojego terytorium do miasta Słupska.

Za to przedstawiciele ratusza udowadniali, że w Słupsku są niższe podatki lokalne niż w obu gminach. Z tą informacją zamierzają docierać do mieszkańców obu gmin.