Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szkoda chłopaka

Wojciech Mąka wojciech.maka@pomorska
- Chcemy zabijać żołnierzy. Bez względu na to, czy są to Włosi, Polacy czy Amerykanie.
- Chcemy zabijać żołnierzy. Bez względu na to, czy są to Włosi, Polacy czy Amerykanie. infografika Monika Wieczorkowska
Kilkanaście metrów przed maską hummera z lewej strony drogi wykwita gejzer. Płaty asfaltu lecą w górę.

Na misji w Iraku polski żołnierz jedzie darowanym przez Amerykanów hummerze. Kręci film przez przednią szybę. Tylko droga i pustynia. Nagle asfalt podnosi się w górę. To był wybuch miny. Kierowca omija gejzer, nic się nie stało, jadą dalej.

"Ostatnie kilka dni nie były tu wesołe. Szkoda chłopaka. Drugi jest bez ręki, a trzeci i czwarty już chodzą, chociaż wyglądają strasznie" - tak kilka dni temu napisał do rodziny polski żołnierz z Iraku.

Na dwóch największych polskich misjach wojskowych - w Iraku i Afganistanie - jest coraz gorzej. Mimo że nikt nikomu nie wypowiedział wojny, polskie misje dalekie są od "stabilizacyjnych".

Jesteśmy wrogami?
- Polscy żołnierze biorą udział w zagranicznych misjach od 50 lat - mówi Janusz Zemke, obecni poseł Lie, wcześniej wiceminister obrony narodowej. - Kiedyś to były błękitne berety z ONZ. Ale teraz pojechaliśmy do Iraku i Afganistanu w momencie, gdy praktycznie w tych krajach trwała wojna. Kontyngenty działające w ramach koalicji zadaniowych, jak w Iraku, albo te skupione wokół NATO, jak w Afganistanie, postrzegane są tam jako wrogowie.

Pierwszy - major. W szyję
W Iraku polscy żołnierze byli już na dziewięciu zmianach. Teraz jest ich tam 900. Mieli tylko chronić i szkolić Irakijczyków.

Pierwszy polski żołnierz zginął w Iraku 6 listopada 2003 roku. Major Hieronim Kupczyk, jechał w konwoju z amerykańskiej bazy Dogwood do Karbali. Został trafiony w szyję. W maju 2004 r. - w wybuchu zdalnie zdetonowanej miny - pułapki zginął na drodze w Al-Imam kapitan Sławomir Stróżak. W czerwcu następnego roku - starszy kapral Tomasz Krygiel i starszy szeregowy Andrzej Zielke zginęli w czasie operacji niszczenia amunicji i materiałów wybuchowych w Suwajrze, na południe od Bagdadu. Skład został ostrzelany z moździerzy.

29 lipca 2004 r. - na drodze koło Madlulu, 20 km na północny zachód od Hilli, wybuch miny złożonej z 16 połączonych szeregowo ładunków, w tym pocisków artyleryjskich, zabił kaprala Marcina Rutkowskiego. Siedmiu innych polskich żołnierzy zostało wtedy rannych. 7 lutego 2007 r. - st. szer. Piotr Nita, żołnierz z 25. Brygady Kawalerii Powietrznej z Tomaszowa Mazowieckiego zginął w wybuchu 30 km od Diwanii.

Zginęło ich już 25. Rannych jest czterdziestu.

Afganistan - początek
Dziś uznaje się, że Afganistan to siedziba co najmniej kilku baz szkoleniowych dla terrorystów i kraj, z którego pochodzi prawie 90 procent narkotyków, które można kupić na ulicach Europy Zachodniej.

Misja w Afganistanie jest trudniejsza dla polskich żołnierzy niż ta w Iraku. Teraz jest ich tam 1200, to dopiero druga duża zmiana.

Sowieci nie dali rady
Afganistan jest trudny z dwóch powodów. Po pierwsze - wielu wciąż pamięta, że po prawie dziesięciu latach wykurzono stamtąd światową potęgę, która nie dała sobie rady w górzystym kraju - armię sowiecką. Ta pamięć wciąż wywiera wpływ na żołnierzy.

Po drugie - brakuje spektakularnych sukcesów. Nie zmienia tego nawet postrzelenie przez Amerykanów i złapanie przez polskich komandosów z Bielska -Białej jednego z najbardziej poszukiwanych talibów o pseudonimie "Puma". Doszło do tego w sierpniu, zaraz po uszkodzeniu na minie polskiego transportera rosomak. Następnego dnia w odległej o kilometr wiosce doszło do tragedii - pociski z polskiego moździerza zabiły cywilów.

Pierwszy żołnierz zginął w Afganistanie 20 kilometrów na południowy wschód od bazy Gardez w wyniku ostrzału konwoju. Podporucznik Łukasz Kurowski miał 28 lat.

Więcej pancerza
O tym, jak niebezpieczny jest Afganistan, świadczy pierwszy w ostatnich latach - jak określiło to Ministerstwo Obrony Narodowej - "bunt" w szeregach polskiego kontyngentu. Dwóch podoficerów z 18 Brygady Desantowo-Szturmowej z Bielska- Białej miało buntować innych żołnierzy przeciwko wyjazdom na patrole zdezelowanymi i kiepsko opancerzonymi hummerami.

Były marszałek Sejmu Ludwik Dorn, po wizycie w Afganistanie przyznał, co prawda, że nie było wówczas sytuacji, żeby żołnierze odmówili wykonania rozkazu.

Ale "buntownicy" wrócili do kraju wcześniej. Za dodatkowe pancerze dla rosomaków, produkowane przez izraelskiego Rafaela, MON musiał zapłacić 90 mln złotych.

Zemke mówi: - Rosomaki są bardzo cenione, nie tylko przez polskich żołnierzy. Zemke mówi to samo, co kilka tygodni temu ministerstwo obrony narodowej, które chwaliło się podsłuchanymi rozmowami talibów, którzy ostrzegali się nawzajem przed atakiem na"zielone transportery".

Wszystko jedno kogo
Generał Marek Tomaszycki, dowódca pierwszej zmiany w Afganistanie, powiedział w Brukseli, że sytuacja wymusza zwiększenie kontyngentu o 300 żołnierzy. Większa liczba żołnierzy w Afganistanie pozwoli swobodnie operować na danym terenie i zapewnić bezpieczeństwo w pełnym zakresie. Chodzi głównie o zwiększenie liczby jednostek bojowych, które już stacjonują w prowincjach Ghanzi i Paktika.

Polskiemu Radiu udało się dotrzeć i porozmawiać z mułłą Hussainem Gullą, jednym z wyższych rangą talibów. Gulla miał powiedzieć: - Chcemy zabijać żołnierzy. Bez względu na to, czy są to Włosi, Kanadyjczycy, Polacy, czy Amerykanie. Nam jest wszystko jedno.

My - tylko brygada
- Paradoksem jest to, że w sondażach 80 procent polskiego społeczeństwa chce, żebyśmy byli w NATO i tyle samo domaga się wycofania polskich żołnierzy z Afganistanu - mówi Janusz Zemke. - Ci sami ludzie domagaliby się od NATO interwencji w naszej sprawie. Przy okazji warto pamiętać, że nasz udział w tych misjach nie jest duży, jesteśmy na 6-7 miejscu, a to odpowiada akurat naszemu udziałowi w NATO. Za granicą mamy żołnierzy w sile brygady. Inne państwa mają dywizje.

To będzie bardzo długa wojna?
Polscy żołnierze będą w Iraku jeszcze w przyszłym roku. Bogdan Klich, nowy minister obrony mówi: - Z nieznanych mi powodów w ostatnim czasie nastąpiła zmiana charakteru naszej misji. Ze szkoleniowo-bojowej stała się misją o charakterze bojowym.

Zaznacza, że decyzja o wycofaniu żołnierzy zależy od rządu, który musi się z tym zwrócić do prezydenta.

Nie ukrywa jednak, że część "niebojowa" zostanie dłużej. Nowy szef resortu obrony uważa, że ze względu na wiarygodność Polski w strukturach NATO należy w najbliższych latach utrzymać obecną liczebność kontyngentu w Afganistanie.

- Warto powiększać udział Polski w misji cywilnej w Afganistanie. W czerwcu taka międzynarodowa misja rozpoczęła swoją działalność. Z powodów dla mnie niezrozumiałych Polska zupełnie ją zlekceważyła: zgłosiliśmy udział dokładnie czterech policjantów, z których zresztą do tej pory żaden nie wyjechał - stwierdził Klich.

Robert Pszczel, polski oficer prasowy przy centrali Paktu Północnoatlatyckiego w Brukseli nie ukrywa, że misja NATO w Afganistanie będzie bardzo długa. Mówi, że to kwestia tego, czy NATO będzie postrzegane jako wiarygodna organizacja.

Janusz Zemke, najsilniejszy kandydat na szefa sejmowej komisji obrony mówi: - Największa bolączka polskich żołnierzy w Afganistanie to brak śmigłowców. To się zmieni już podczas tej zmiany.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska