Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Taśmy prawdy

(dan)
Ta komisja rolnictwa przejdzie z pewnością do historii samorządności w Mogilnie. Rozmowy, jakie po jej zakończeniu zarejestrował urzędowy dyktafon, do dziś budzą wiele emocji. Jej zapis to wielka tajemnica burmistrza.

Kto czego się wstydzi?

Radny Paweł Molenda, który uczestniczył w tych rozmowach, na ostatniej sesji zapytał wprost: - _Panie burmistrzu, czy mam się wstydzić za słowa, których wówczas użyłem? _Burmistrz Jacek Kraśny odpowiedział krótko: - _Nie. _Inni chyba raczej mieli się czego wstydzić, przynajmniej zdaniem burmistrza. Jego zastępca Przemysław Majcherkiewicz stracił nawet pracę, gdyż jak twierdzi burmistrz nie reagował, gdy obrażano go "w jego własnym gabinecie". To, o czym rozmawiano po komisji nagrało się najprawdopodobniej przez przypadek. Pani protokolantka zapomniała wyłączyć dyktafon po zakończeniu komisji.

Żadnej taśmy nie ma?

Przewodniczący Jan Bartecki zwrócił się z pismem do burmistrza z prośbą o uzyskanie tego nagrania. Twierdzi, że nic z tych rozmów nie utkwiło mu w głowie. Chciał również dowiedzieć się, czy Majcherkiewicz został zwolniony z jego powodu. Burmistrz odpisał mu, że materiały nagrane po komisji dotyczą prywatnych rozmów. "Burmistrz nie jest zobowiązany do ich przechowywania i udostępniania" - pisał Kraśny. Na pytanie dotyczące zwolnienia Majcherkiewicza nie odpowiedział, gdyż jak twierdzi, go nie zrozumiał.__

Barteckiego mocno to wkurzyło. - Śmiem twierdzić, że żadnej taśmy nie ma, a na potrzeby bieżących działań stworzono legendę o wypowiedziach siedzących w gabinecie burmistrza ludzi. Bez ujawniania zapisów rozmów nie powinniśmy do tej części wracać. Stwierdzam, że żadna z biorących w spotkaniu osób nic nie ma do ukrycia - _mówi przewodniczący, po czym dodaje: - _Wiceburmistrz nie jest panu potrzebny, Rada Miejska również. Bo pan nigdy nie był i nie będzie samorządowcem.

Układy i partyjniactwo

Burmistrz Jacek Kraśny wydał oświadczenie w tej sprawie.

- Pan przewodniczący stwierdza, że żadna z osób nie ma nic do ukrycia, ale proponuje, żeby do tego nie wracać. Dlaczego? Zwraca się do mnie z prośbą o udostępnienie nagrania, gdyż nic jemu nie utkwiło w pamięci. Cóż za dziwny zbieg okoliczności, a może wybiórcza pamięć? Burmistrzowi widać również puściły nerwy. Pisze dalej: - Z przyjemnością poddam się weryfikacji społeczeństwa gminy Mogilno. W przeciwieństwie do pana, nigdy nie posługiwałem się ludźmi jak maszynką do głosowania. Nigdy nie nadużywałem i nie nadużyję funkcji burmistrza do własnych celów politycznych. To właśnie była domena minionych lat, minionej epoki, z którą nie mam nic wspólnego. Nie ja od lat zasiadam we władzach tej gminy, nie ja jestem przesiąknięty układami i partyjnictwem.

Mocno dotknął go zarzut dotyczący tego, że nigdy nie będzie samorządowcem. - Zaangażowałem i umożliwiłem społeczności gminy aktywny wpływ na wykonywanie budżetu. Od początku kadencji po raz pierwszy nie kto inny, jak mieszkańcy sporządzają plany rozwoju miejscowości. To jest właśnie demokracja i samorządność. Twierdzi, że na sesji padło wiele słów nieprawdziwych pod jego adresem. Rozważa więc skierowania sprawy do sądu przeciwko przewodniczącemu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska