Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To była taka dobra rodzina, a za drzwiami rozgrywał się dramat

Lucyna Talaśka-Klich [email protected] tel. 52 32 63 132
sxc.hu
Pogubili się. Jeszcze się kochają, ale i już nienawidzą. I czasami zamieniają się w potwory.

Pierwszy raz Marek uderzył ją w twarz, gdy była chora. Złapała jakąś infekcję, marudziła jak dziecko, ale nie aż tak, żeby kogokolwiek wyprowadzić z równowagi. - No a Markowi puściły nerwy - wspomina Joanna. - Chyba sam się zdziwił, że mnie uderzył. Przepraszał, błagał o wybaczenie.

Marek: - Pamiętam to, ale nie ma czego wywlekać. Byłem zmęczony i miałem problemy w pracy. Co z tego, że jestem szefem w dużej firmie? Żyję pod jeszcze większą presją niż zwykły obywatel. Czasami mam wszystkiego dość. A Asia jeszcze się czepia!

Przeczytaj także:Inowrocław. Udusił koleżankę z klasy, bo wstąpił w niego demon

Stara się go zrozumieć. - Ale to nie znaczy, że muszę się godzić na jego humorki - dodaje.- Kiedyś był sympatycznym, wyluzowanym chłopakiem. Wiem, że wszyscy z wiekiem się zmieniamy, ale Marek sprzedaje siebie w dwóch wersjach. W pracy jest opanowany, w domu - to zależy. Czasami widzę, że szuka zaczepki, musi się na kimś wyładować. Najlepiej na mnie lub na naszym synu. Chłopak ma już naście lat i coraz częściej ucieka do swojego świata. Unika ojca. Mnie też, bo często złe emocje przechodzą na mnie.

Kiedy Joanna przeczytała w "Pomorskiej" o tragedii rodziny z Torunia, przestraszyła się. - Facet zabił żonę i córkę, potem siebie - mówi przerażona. - Znajomi wspominali go jako spokojnego, porządnego człowieka. Kiedyś pewnie byli kochającą się rodziną. Tak jak my.

Joanna i Marek chcą ratować małżeństwo. Umówili się na spotkanie z psychologiem. Ale Marek w ostatniej chwili zadzwonił, że nie przyjdzie. - Nie będę wywlekał naszych brudów przed obcą osobą - powiedział. Znowu się pokłócili. Joanna rzuciła w niego telefonem komórkowym. Trafiła w drzwi. Posypały się szklane kawałki. - I jak to wszystko poskładać? - pyta.

Magda nie wierzy, by dało radę uratować jej małżeństwo. Od prawie pół roku boi się wracać do bydgoskiego mieszkania. - Kupiliśmy je z Jędrkiem dwa lata temu - opowiada Magda. - Byliśmy w siódmym niebie. Wierzyliśmy, że ponad dwieście tysięcy kredytu, to nie jest problem. Przecież nieźle zarabialiśmy.

Najpierw kryzys uderzył w firmę Magdy, potem Jędrka. Ona wyszła z tej walki z okrojoną pensją, on stracił pracę. - Nie mieliśmy oszczędności - przyznaje Magda. - Bo lubiliśmy korzystać z życia. Egzotyczne wakacje, markowe ciuchy, dobre samochody. Gdy zaczęły się problemy z kasą - Jędrek wytknął, że to moja wina, bo nie potrafię sobie niczego odmówić. A to nieprawda! On też tak lubił żyć, chwalić się przed kumplami i rodziną "stanem posiadania".

Stać ich jeszcze na utrzymanie mieszkania, ale na spłatę kredytów (zaciągnęli łącznie trzy) - już nie.
- Jędrek stał się nie do wytrzymania - mówi Magda. - Przyznaję, pierwsza podniosłam na niego rękę, ale to raczej z bezradności. Liczyłam, że on mnie uspokoi, przytuli. A on uderzył jak bokser! Musiałam wziąć zwolnienie lekarskie, żeby nie pokazywać się ludziom z podbitym okiem jak jakaś patologia. Przecież takie historie zdarzały się kiedyś głównie w biednych rodzinach, gdzie lał się alkohol. My, do cholery, jesteśmy ludźmi na poziomie!

Jej mąż nie chce o tym rozmawiać, bo twierdzi, że sam musi sobie "najpierw wszystko w głowie poukładać".

- Wiele rodzin się pogubiło - uważa ks. proboszcz Ryszard Pruczkowski z Bydgoszczy. - Przyczyny? Życie w pośpiechu, pogoń za pieniądzem. Z moich obserwacji wynika, że w przepracowanych, zestresowanych ludziach nawarstwiają się emocje, z którymi coraz częściej sobie nie radzą. A kiedyś pojawia się kropla przepełniająca czarę goryczy.

Jego zdaniem problem w tym, że członkowie wielu rodzin nie potrafią już ze sobą rozmawiać. - Nawet nie mają czasu dla siebie - dodaje proboszcz.

- Obserwuję dzieciaki na bydgoskich podwórkach - mówi Ryszard Częstochowski, terapeuta Monaru. - Niektóre wracają do domów dopiero, gdy jest ciemno. Nikt ich nie pilnuje, bo rodzice są coraz częściej wykończeni pracą i codzienną gonitwą. Efekt? Coraz więcej osób nie radzi sobie z emocjami. W rodzinach pojawia się przemoc, narkotyki. Większość naszych podopiecznych pochodzi z tzw. dobrych domów. Ludzie pogubili się w pędzie życia. Już nie liczy się, czy ktoś jest uczciwy, przyzwoity, ale to, czy osiągnął sukces ekonomiczny, zdobył stanowisko.

Częstochowski nie wierzy, by do przemocy w rodzinach dochodziło nagle. - Symptomy pojawiają się wcześniej - dodaje terapeuta. - Wiem, że niektórzy potrafią stworzyć fikcję "dla sąsiadów", ale czasami to znajomi udają, iż nie widzą niczego niepokojącego.

Kłopoty finansowe, utrata stanowiska mogą spowodować spadek prestiżu rodziny. - Takie zmiany wymagają dostosowania, wysiłku, zmagania się z własnymi uczuciami, a nie każdy jest w stanie sobie z tym poradzić - uważa Gorgonia Wróbel-Sucharska, psychoterapeutka z Bydgoszczy. - Niektórzy zamiast działać konstruktywnie, wybierają przemoc. I to nic nowego, choć zmieniają się role społeczne. Chwieje się model patriarchalnej rodziny, w której dominował mężczyzna. Agresja nie jest już tak akceptowana jak kiedyś.

Jak ma wyglądać wzorcowa rodzina? Coraz częściej podpatrujemy np. bohaterów filmów, reklam. Tak jak oni chcemy być zadowoleni z życia i opływać w dostatek. - Rodziny z reklam są zawsze zadbane i uśmiechnięte - dodaje psychoterapeutka. - Próbujemy się dopasować do "idealnej pocztówki". Taki model to pułapka! Z prawdziwym życiem ma tyle wspólnego, co zdjęcie pięknych dziewczyn poprawione w photoshopie. A jeśli ten model się nie sprawdza, to zaczynamy siebie obwiniać. Pojawiają się złe emocje i tak zaczyna się nakręcać spirala przemocy.

- Coraz więcej rodzin przenosi się z bloków do okazałych domów z ogródkiem, w których jest pięknie, ale nie ma miłości - twierdzi ks. Pruczkowski.

- Też biorę udział w tej życiowej gonitwie - przyznaje Częstochowski. - Nie marzę o domu z ogródkiem, ale muszę utrzymać rodzinę.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska