Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To dlatego sieci handlowe nie mogą znaleźć pracowników. Zobacz opinie pracowników

Agnieszka Domka-Rybka
Agnieszka Domka-Rybka
Zarobki pracowników sieci zależą m.in. od lokalizacji. Gorsza oznacza mniejsze wypłaty.
Zarobki pracowników sieci zależą m.in. od lokalizacji. Gorsza oznacza mniejsze wypłaty. Przemysław Świderski
Sklepy szukają pracowników, ale ciężko ich znaleźć, bo to nie jest łatwa robota. Niektórzy przychodzą i szybko odchodzą. „Dużo pracy za małe pieniądze, a klienci są coraz gorsi, czasem agresywni”.

"Sieci chwalą się, że dużo płacą pracownikom. Jednak wielu, z gorszych lokalizacji, o takich pieniądzach może tylko pomarzyć. Pracuję w dyskoncie w Aleksandrowie Kujawskim i nie zarabiam tyle, na ile mogą liczyć w dużych miastach. O podwyżkach wynagrodzeń w sklepach krążą prawdziwe mity, a robota ciężka, słabo płatna, jest nas za mało na zmianach i w dodatku ludzie się nie szanują" - tak wpisał się pod jednym z naszych artykułów o zarobkach w sieciach handlowych pan Adam.

Tyle płacą w sieciach handlowych - plus benefity!

Hasło najnowszej kampanii rekrutacyjnej Lidla brzmi: "Jesteś LIDLealny? Dla nas tak!". Dyskont poszukuje 1000 osób do pracy w sklepach i magazynach.

Według oficjalnych informacji sieci, pracownicy zarabiają w Lidlu od 3 750 zł do 4 600 zł brutto na początku zatrudnienia. Po roku pensja wynosi od 3 850 zł do 4 800 zł brutto, a po dwóch latach - od 4100 zł do 5 050 zł brutto. Z kolei rozpoczynający pracę magazynier otrzymuje pensję w wysokości od 4 350 zł do 4 750 zł brutto. Gdy minie rok jego wypłata wzrasta do poziomu od 4 550 zł do 5 000 zł brutto, a po upływie dwóch lat zarobki wynoszą od 4 800 zł do 5 250 zł brutto.

Firma chwali się też benefitami pozapłacowymi, takimi jak m.in. prywatna opieka medyczna, ubezpieczenie grupowe, karta Multisport, szkolenia oraz wyprawka "dla maluszka" i pierwszoklasisty czy bezpłatny Program Wsparcia Pracowników, w ramach którego mogą skorzystać z konsultacji psychologa, prawnika i doradcy finansowego.

Z kolei taką opinię o pracy w Lidlu byłej zatrudnionej znaleźliśmy np. na Indeed (witryna z ofertami pracy):

"W sklepie jest za mało pracowników, ponadto to presja czasu, ciągle robi się coś za wolno, coś nie tak. To taki trochę obóz pracy. Przez to, że trzeba nosić słuchawki wiedziałam wszystko o wszystkich i ich rodzinach. Fakt, można dostać 600 zł premii, ale nie wolno ani chorować, ani zostać z dzieckiem w domu. W przeciwnym razie premii nikt nie zobaczy. Mój organizm zbuntował się, w czasie pracy musiałam iść na pogotowie, gdzie usłyszałam, że nabawiłam się rwy barkowej i lekarz kategorycznie zakazał takiego zajęcia. Tam może nie byłoby tak źle, gdyby nie to, że ciągle jest za mało ludzi, ci co są zwyczajnie nie dają rady.nie widzi problemu. Mówią, że jest nas wystarczająco dużo".

W sklepach największego konkurenta Lidla, Biedronce, też widać braki kadrowe, choć sieć również ta sieć stara się zachęcić kandydatów podnosząc wynagrodzenia. Na początku tego zdecydowała się podnieść wynagrodzenia.

I tak np. zastępca kierownika sklepu zarabia 3950 - 5700 zł brutto miesięcznie na początek. Pensja nowego kierownika to 5100 - 7840 zł brutto. Sprzedawca - kasjer zarabia 3460 - 4090 zł brutto miesięcznie w pierwszym roku pracy, starszy sprzedawca - kasjer pen 3460 - 4090 zł brutto. Magazynier ma 3800 - 6320 zł brutto na początek.

Z benefitów można wymienić np.: badania profilaktyczne, zapomogi w związku z trudną sytuacją finansową, dofinansowanie karty Multisport, wyprawki dla noworodków i szkolne dla pierwszoklasistów czy obozy językowe i kolonie dla dzieci zatrudnionych.

Z punktu widzenia pracownika etat w Biedronce może wyglądać tak, jak pisze pracownica dyskontu na Indeet:"Za dużo obowiązków. Ręce bolą, nie mówiąc o plecach. Siedząc przy kasie trzeba szybko skanować produkty, żeby by rozładować kolejkę. Po zakończeniu zmiany musimy mopować cały sklep. I te nerwy, gdy starsi klienci nie radzą sobie z kasami samoobsługowymi, a ty siedzisz przy tradycyjnej i biegasz co chwilę do tych ludzi".

"Klienci wylewają na nas wszystkie żale"

Podobnie wygląda sytuacja w innych sklepach, których pracownicy narzekają na jednak ciągle zbyt niskie zarobki w porównaniu do obowiązków i obecnych cen, wieczne zmęczenie, stres i - wszędzie to samo - na zachowanie niektórych klientów.

"Codzienność to narzekanie na wysokie ceny, poniżanie nas, bezczelność, chamstwo. Dla niektórych klientów jesteśmy jak worki treningowe, na których wylewają swoje wszystkie żale"- komentują pracownicy sklepów na Kujawach i Pomorzu. - Na szczęście, wśród klientów są też mili.

- Niestety, naganne zachowania klientów to w handlu szara codzienność! - komentuje Jan Dopierała, prezes Międzybranżowego Związku Zawodowego Kujawsko-Pomorskiego. - Pracownicy obrywają za to, że ceny tak rosną, że klient chciałby kupić więcej, a zarabia zbyt mało, że na półce była inna cena, niż wskazał czytnik przy kasie, a nawet, gdy ktoś pokłócił się w domu z żoną i poszedł nerwowy na zakupy. Jednak także szefowie są winni, bo wmawiają zatrudnionym, że klient zawsze ma rację.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska