Torunianie przed mistrzostwami świata

Trójka lekkoatletów z MKL Toruń ma szanse powalczyć o medale najbliższych mistrzostw świata.

Mistrzostwa świata rozpoczną się 8 lipca w Bydgoszczy. To nie znaczy, że lekkoatleci mogą poświęcić się teraz spokojnemu treningowi. Większość z nich wciąż jeszcze walczy o uzyskanie odpowiednich limitów w swoich konkurencjach. Łagodniejsze granice narzuciła Międzynarodowa Federacja Lekkoatletyczna, ale żeby być pewnym wyjazdu do Bydgoszczy, trzeba najlepiej złamać limit wyznaczony przez Polski Związek Lekkoatletyczny.

Skoczył do
Wśród spokojnych szczęśliwców jest trójskoczek MKL Wojciech Delimata. Jeden z najbardziej utalentowanych polskich lekkoatletów oba limity pokonał pod koniec maja podczas zawodów Ligi Juniorów w Łodzi. Skoczył wtedy na odległość 15,81 m - o sześć centymetrów dalej niż wymogi PZLA. To pierwszy polski trójskoczek pewny udziału w MŚ.

- Teraz możemy już koncentrować się tylko na przygotowaniach - mówi trener Jacek Butkiewicz. Delimata w najbliższy weekend wystartuje w Lesznie, potem do 23 czerwca będzie już trenował na zgrupowaniu w Bydgoszczy.

- Konieczność uzyskania minimum w jakimś stopniu określiła nasze przygotowania do sezonu. Forma przyszła nawet trochę za szybko, ale nie ma co panikować. Motorycznie Wojtek jest przygotowany do naprawdę dalekich skoków, pozostaje nam dopracować kilka kwestii technicznych. Już osiągnął wyniki satysfakcjonujące, ale z pewnością może przeskoczyć 16 metrów, to kwestia dobrych warunków atmosferycznych - podkreśla Butkiewicz.

Monika coraz bliżej
O udział w MŚ walczy jeszcze dwoje podopiecznych trenera Jacka Woźniaka: Monika Kopycka (400 m ppł) i Grzegorz Kalinowski (1500 m). Znacznie bliżej celu jest Kopycka, aktualna wicemistrzyni Polski seniorek w swojej konkurencji. Torunianka na razie może pochwalić się pokonaniem limitu Międzynarodowej Federacji. Ta granica wynosi 60,44 sek., a Kopycka pobiegła ostatnio 59,91.

To jednak wciąż daleko od oczekiwań PZLA, który limit wyśrubował na 59.00 sek. - To dość zrozumiała decyzja, bo związek nie chce wysyłać na mistrzostwa zawodników, którzy będą walczyć jedynie o uniknięcie ostatniego miejsca. Monika sama zresztą uważa, że jest sens jechać do Bydgoszczy jedynie z dużo gorszym czasem - podkreśla Woźniak. Wystarczy spojrzeć na wyniki tej konkurencji na MŚ sprzed dwóch lat. Żeby wejść do finału, trzeba była poprawić rekord Polski (57,40).

Rekord życiowy Kopyckiej wynosi 59,67 sek. Woźniak jest jednak spokojny o czerwcowe starty. Torunianka ma zaplanowane dwa: w najbliższą niedzielę w Sopocie i tydzień później w Toruniu. Być może poprawiłaby rekord życiowy podczas ostatniego startu, ale tam potknęła się na jednym z ostatnich płotków. - Zgubiła rytm i niemal stanęła w miejscu. Szacuję, że straciła w ten sposób minimum 0,6 sekundy. Wiemy, na czym polegał problem i poprawimy to w kolejnym biegu. To oznacza jednak, że ma spore rezerwy i myślę, że spokojnie jest w stanie zejść poniżej 59 sekund. Łatwiej byłoby jej, gdyby miała choć jedną poważną rywalkę, ale na to nie zanosi się ani w Sopocie, ani w Toruniu - przyznaje Woźniak.

Grzegorz poczeka?
Najmniejsze szanse z trójki lekkoatletów MKL ma Grzegorz Kalinowski. To najmłodszy zawodnik z całej trójki, biega na 1500 m. Jego najlepszy tegoroczny wynik to 3:54, sześć sekund wolniej od minimum IAAF (minimum PZLA to 4:46). - Ma jeszcze szanse poprawić ten wynik. Myślę, że jeżeli złamie czas wyznaczony przez międzynarodową federację i będzie w najlepszej trójce polskich zawodników, to pojedzie do Bydgoszczy. Jeśli mu się nie uda, to za rok będzie miał jeszcze okazję powalczyć o mistrzostwa Europy juniorów - dodaje Woźniak.