Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trener Maciej Musiał: Potwierdziły się moje słowa, że trafiłem w Hutniku do dobrej szatni

Krzysztof Kawa
Krzysztof Kawa
W meczu 2. ligi z Polonią Bytom piłkarze Hutnika Kraków wygrali 4:1
W meczu 2. ligi z Polonią Bytom piłkarze Hutnika Kraków wygrali 4:1 Joanna Urbaniec / Polska Press
- Nie jestem skory do pochwał i rzadko kiedy się uśmiecham, ale po dzisiejszym meczu drużyna nie zostawiła mi wyboru – cieszył się po wygranej w 2. lidze Maciej Musiał. W sobotę 27 kwietnia mija dokładnie miesiąc od dnia, w którym rozpoczął pracę jako trener Hutnika Kraków. Miesiąc miodowy, jak sam nazwał ten okres w rozmowie ze swoimi piłkarzami w szatni, nowohucka drużyna spuentowała rozbiciem Polonii Bytom 4:1 po niezwykle efektownej grze, szczególnie w pierwszej połowie.

Takie chwile, wbrew pozorom, w życiu trenera wcale nie są częste. Nie chodzi o sam wynik, bo wysokie zwycięstwa się zdarzają, ale styl, w jakim zostało ono osiągnięte. Przed przerwą piłkarze Hutnika w realizacji zadań ocierali się o perfekcję, a narzekania na brak skuteczności skutecznie zgasili w doliczonym czasie pierwszej połowy. Pomeczowy uśmiech na twarzy Macieja Musiała? Bezcenne.

- To był naprawdę świetny mecz w naszym wykonaniu, szczególnie w pierwszej połowie – przyznał na gorąco szkoleniowiec Hutnika. - Mierząc się z drużyną, która w ostatnim okresie w drugiej lidze była najlepiej grającym zespołem, potrafiliśmy pokazać dużą klasę i jestem bardzo zadowolony z tego, jak ten mecz wyglądał pod względem taktycznym i piłkarskim, jak przerodziło się to w wysokie, pewne zwycięstwo. Da ono chłopakom mega kopa, nawet tym ostatnim niedowiarkom w szatni, którzy jakby niekoniecznie wierzyli w to, co robimy. Sądzę, że przekonałem ich tym spotkaniem, a raczej oni sami się przekonali swoja grą, że to się da zrobić i jestem, muszę to nieskromnie powiedzieć, dumny z tego meczu. Wyglądało to tak, jak sobie planowaliśmy w najbardziej optymistycznym scenariuszu. To co realizowaliśmy w treningu w ciągu tygodnia, to co przepracowaliśmy w mikrocyklu, to wszystko przyniosło pożądany efekt. Mimo że rywal był bardzo mocny, to momentami był bezradny. Duży szacunek dla chłopaków, że potrafili po miesiącu pracy tak się zaprezentować.

W tym okresie Hutnik rozegrał pod pana wodzą pięć meczów. Nadszedł więc dobry moment, by pokusić się o pierwsze refleksje dotyczące efektów pracy. Naprawdę było w szatni kilku niedowiarków, gdy przejmował pan zespół?
Parę dni temu powiedziałem w szatni, że miesiąc miodowy się skończył i w pewnych sprawach przy organizacji naszej wspólnej pracy zareagowałem nieco ostrzej. Potwierdziły się słowa, które wypowiedziałem zaraz po przyjściu do Hutnika. Mówiłem wtedy do piłkarzy: patrząc na was, jak potraficie operować piłką, jakie macie umiejętności, jakie macie atuty i braki, uważam, że trafiłem do dobrej szatni. Widzę, że będziecie potrafili realizować to, czego wymagam od prowadzonych przeze mnie zespołów. I mecz z Polonią pokazał, że rzeczywiście ten zespół to potrafi. Takie rzeczy w ciągu zaledwie kilku tygodni ciężko wypracować, a udało mi się tylko i wyłącznie dlatego, że mam tu właściwy materiał ludzki. Ci chłopcy mają odpowiedni bagaż doświadczeń, mają umiejętności, jest sporo młodzieży, która wie, że dzięki temu, jak pracujemy, ma szansę się rozwinąć i pójść grać wyżej. Takie są nasze wspólne cele i cele indywidualne. Miesiąc, który spuentowaliśmy takim meczem, trzeba uznać za bardzo pozytywny.

W dwóch ostatnich meczach z powodu kartek musiał pauzować Miłosz Drąg, wcześniej wychodzący w podstawowym składzie. Mecz z Polonią Bytom rozpoczął na ławce. Czy dlatego, że nie był w rytmie meczowym, a pan uznał, że lepiej postawić na skład sprawdzony w dwóch ostatnich spotkaniach?
Patrząc na to, jak wyglądała gra Dominika Zawadzkiego w dwóch poprzednich meczach uważałem, że zasłużył sobie na to, by po raz kolejny na niego postawić. Dlatego zagrał właśnie on. Miłosz jest zawodnikiem, który też ma pełną świadomość, iż mecze, które ostatnio graliśmy, wyglądały całkiem nieźle. Może z Sandecją wygraliśmy szczęśliwie, ale z kolei wcześniejszy mecz w Chojnicach wyglądał bardzo dobrze i powinniśmy go byli wygrać. Byłem zadowolony z postawy drugiej linii, więc nie chciałem dokonywać dużych rotacji. Maćka [Urbańczyka] pozostawiłem, bo to jest optymalna „szóstka”, jeśli chodzi o profil zawodnika w tym systemie, w jakim chcę grać.

Jak przed meczem z Olimpią w Elblągu wygląda sytuacja z bocznymi obrońcami, bo w starciu z Polonią Bytom i Patryk Kieliś, i Filip Jania przedwcześnie opuścili boisko, a w szerokiej kadrze nie było Jakuba Marcinkowskiego?
Marcinkowski pauzował za kartki, więc będziemy go mieli na następne spotkanie. Patryk doznał urazu we wtorek i niby był przygotowany do gry, ale niestety w trakcie meczu doszło do kontaktu z rywalem i ta kontuzja mu się odnowiła, dlatego musiał zejść. Myślę jednak, że pauza nie będzie długa. Co do Jani, to nie potrafię w tym momencie powiedzieć, co mu dolega, ale nie był w stanie kontynuować gry i stąd zmiana, która nastąpiła w przerwie. Po tych kontuzjach na prawej stronie defensywy grał środkowy obrońca (Kamil Głogowski), a na lewej skrzydłowy, czyli ofensywny zawodnik (Sławomir Chmiel), a więc, szczerze mówiąc, na drugą połowę, mimo że prowadziliśmy trzema bramkami, wychodziłem trochę niepewny. Ale obaj zawodnicy spełnili swoja zadania i jestem z nich zadowolony.

      

Sportowy24.pl w Małopolsce

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Czy Biało - Czerwoni zatriumfują w stolicy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska