To słowa Czytelnika, któremu nie daje spokoju tragedia sprzed roku. W święta Bożego Narodzenia w Mątwach utonęli dwaj chłopcy: 11-letni Krzyś i 12-letni Pawełek. Weszli na zbyt cienki lód na nadwiślańskiej łasze. Na pomoc im rzucił się 18-letni Aleksander Jarocki. Dzieci utonęły na jego oczach. Przerażony, ledwie wydostał się z lodowatej wody.
Trzeba podziękować
- Kto z nas miałby tyle odwagi? - pyta Czytelnik. - O mały włos chłopak przypłacił ją życiem. Uważam, że trzeba mu podziękować. Wyróżnianie podobnych postaw służy ich promocji. Alek Jarocki na to zasłużył, jest wzorem do naśladowania!
Jesteśmy pod wrażeniem
Tym bardziej, że przeżycia z tamtych dni na długo zostają w pamięci. Nie zapomniał też wójt gminy Dragacz. - Nie ma dwóch zdań, za takie zachowanie należy cię uznanie. Chętnie uścisnę dłoń bohaterowi w rocznicę tego smutnego wydarzenia - mówi Andrzej Lorenc, wójt Dragacza.
- Tym bardziej, że rok temu nikt nie miał do tego głowy. Skupiliśmy się na poszukiwaniach chłopców - wspomina Paweł Puchowski, rzecznik prasowy straży pożarnej w Świeciu i dodaje: - Nasz komendant chętnie przyłączy się do uhonorowania postawy pana Jarockiego. Wyobrażamy sobie, ile musiał mieć odwagi.
Burmistrz gminy Nowe, na terenie której leżą Mątawy, planuje wyróżnić bohatera podczas uroczystej sesji Rady Gminy Nowe w środę, 30 grudnia. Goście, którym zaimponował pan Jarocki, zapowiadają udział. "Pomorska" też tam będzie.