Trzeba znaleźć pomysł na pływalnię

O tym debatowali wczoraj radni z komisji budżetowej, którzy spotkali się właśnie na basenie.

Kąpielówek rajcy jednak nie mieli, więc do wody nie wskoczyli. Ograniczyli się do zwiedzania budynku. - Chcieliśmy przyjrzeć się bieżącej działalności pływalni, która w prawie 70 procentach jest finansowana z budżetu miejskiego - mówi Karol Eichberger, przewodniczący Komisji Budżetowej wąbrzeskiej Rady Miasta i od razu dodawał: - Oczywiście, nikt nie spodziewa się, że jednostka, która odpowiedzialna jest za krzewienie kultury fizycznej będzie miastu przynosiła dochody.

Ubiegłoroczny budżet Pływalni Miejskiej wyniósł ponad 1 mln 150 tys. zł. Z tej kwoty tylko 350 tys. zł było dochodami pływalni. Reszta - 800 tys. zł - pochodziła wprost z kasy miasta.

Jak zarabia pływalnia? Oczywiście, na sprzedaży biletów i karnetów, ale nie tylko. Także na wynajmowaniu niektórych pomieszczeń, np. na potrzeby przychodni lekarskiej, a w niedalekiej przyszłości także dachu, na którym jeden z operatorów telefonii komórkowej chce ustawić anteny.

Wczoraj radni sprawdzili w jakim stanie technicznym jest budynek, skontrolowali w jaki sposób i jak często wykorzystywana jest mieszcząca się przy pływalni sala gimnastyczna. Zapoznali się również z inwestycjami już poczynionymi - w ubiegłym roku zakupiono i zamontowano bicze wodne - oraz jeszcze trwającymi - jak remont sali gimnastycznej.

Na razie zakończono cyklinowanie podłogi w małej sali gimnastycznej i rozpoczęto takie prace w sali większej. Wyszlifowany parkiet będzie trzeba jeszcze polakierować, a ściany odmalować. Prace maja się zakończyć do 15 lipca.
A do jakich wniosków doszli radni po wczorajszej wizycie?

- Apelowaliśmy do kierownika basenu, aby skontaktował się z właścicielami mniejszych przedsiębiorstw działających w regionie i zapoznał ich z ofertą wąbrzeskiego basenu. Może ich pracownicy chcieliby korzystać z basenu za pieniądze z firmowych funduszy socjalnych? - mówi przewodniczący Eichberger.