Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tysiące kibiców przyjechało do Wiednia

PAWEŁ KOWALSKI z Wiednia
Organizatorzy spodziewali się we Wiedniu 30 tysięcy Polaków. Tymczasem, już po południu ulice stolicy Austrii były biało-czerwone.
Tysiące kibiców przyjechało do Wiednia

Z północy, z południa Polski, a nawet z Anglii i Niemiec - do Wiednia zjechało tysiące fanów reprezentacji prowadzonej przez Leo Beenhakkera. Godziny podróży w pociągach, w samochodach nawet na chwilę nie zmąciły atmosfery piłkarskiego święta.

Prezent urodzinowy
Godzina 10. Wjeżdżamy do Wiednia. Drogowskazy od razu kierują nas na parkingi przeznaczone wyłącznie dla polskich kibiców. Stąd już tylko niecałe 3 kilometry na stadion, na którym rozegrany zostanie mecz Polska - Austria. W tej kolejności, bo co ciekawe to biało-czerwoni będą gospodarzem meczu.

Na parkingu trudno już o wolne miejsca. Rejestracje wskazują, że zjechali tu kibice ze wszystkich stron naszego kraju. Od Dolnego Śląska, po Suwałki. Ci ostatni odsypiają podróż w samochodzie. Nie budziliśmy ich.

Zostawiamy samochodów. Do meczu jeszcze sporo czasu. Kierujemy się więc do stref kibica. Według niemieckiego "Bild am Sonntag" właśnie tu jest najpiękniejsza strefa dla kibiców w Europie. Na stacji metra spotykamy kilkudziesięciu fanów. Dołączają kolejne grupki. Nagle jeden, mocno już zachrypnięty głos, intonuje: Polskaaaaa, biało-czerwoni.... Inni szybko podłapują. Na stacji robi się momentalnie ogromny hałas. Po chwili cała biało-czerwona fala wpływa do wagonu.

Tysiące kibiców przyjechało do Wiednia

- Gramy u siebie, Polacy, gramy u siebie...

Naprzeciwko nas siada pan Piotr z synem. Przyjechali z Gdańska. Na ich twarzach jawi się ogromna radość. Tylko dlatego, że tu są.
- Mój syn właśnie dziś obchodzi 18 urodziny. Zrobiłem mu chyba najlepszy prezent - cieszy się. - Mam nadzieję, że piłkarze nie zepsują nam nastrojów - szybko dodaje pełnoletni już Adam.

Czas na piwo

Tysiące kibiców przyjechało do Wiednia

Wysiadamy przed ratuszem. Tu mieści się największa strefa. Piękna architektura miesza się piłkarskimi symbolami. Po obu stronach Rathausplatz zamontowano ogromne telebimy. Wczoraj zwycięstwo świętowało tu m.in. ponad 4 tys. Turków. Dziś miejsce to czeka najazd Polaków. Z każdą godziną ludzi przybywa. Coraz więcej jest Niemców i Chorwatów, którzy nie pojechali do Klagenfurtu. Polacy mieszają się zaś z Autriakami. Nic dziwnego, przecież mamy takie same barwy. Wspólne zdjęcia, śpiewy. Na co dzień nieco zachowawczy wiedeńczycy powoli zarażają się od gości piłkarską gorączką.

- Nigdy nie byliśmy wielkimi fanami piłki nożnej - przyznaje Irene, dziennikarka jednej z lokalnych gazet, zachwycona ilością kibiców, ich przebraniami i atmosferą. - Szybko się jednak uczymy. Za cztery lata przyjedziemy do was i będziemy się równie dobrze bawić, jak wy tu.

Biało-czerwonych fanów widać wszędzie. Tu przejdzie król, gdzie indziej góral, a jeszcze obok husaria. Jedni odpoczywają na ławkach, inni biorą udział w zabawie. Można tu m.in. wcielić się w piłkarzyka (gra przypomina tą z knajpy, tylko że jest w rozmiarach 1 do 1). Pierwszy mecz Polaków z Austriakami właśnie się zakończył.
- Wygraliśmy - cieszą się ci pierwsi. - Oby tylko wieczorem piłkarze wykorzystali choćby część naszych sytuacji. Teraz czas na piwo.

Dług wdzięczności

Jeszcze wczoraj padał deszcz. Dziś pogoda dopisuje. Im bliżej meczu, tym bardziej tłoczno. Część kibiców rusza w kierunku stadionu. Zostają ci, którzy nie mają biletów. Mecz obejrzą na dużym ekranie.

- Dziś Polska będzie miała trzynastu zawodników - przekonują kibice z Głogowa, w biało-czerwonych irokezach. - Piłkarze, fani na trybunach i my, tu na placu.
Wszyscy mocno wierzą, że podopieczni Leo Beenhakkera nie zawiodą ich wiary w sukces. Nie mają wątpliwości. Wygramy. A wtedy zabawa będzie trwała do białego rana.

- Austriacy mają wobec nas dług wdzięczności sprzed kilkuset lat. Teraz pora go spłacić - żartowali Mariusz i Jacek z Bydgoszczy. Właśnie dojechali do Wiednia. Bilety udało im się pozyskać dwa dni temu. Odkupili od jednego z klubów. - Przyjechalibyśmy nawet bez nich. Tu trzeba było po prostu być.
W dobrych nastrojach szybko wtopili się w gęstniejący tłum. O powrocie jeszcze nie myślą. Najważniejsze, że tu są.
- Jesteśmy zawsze tam, gdzie nasza Polska gra...

Relacja powstała dzięki pomocy firmy PHU Autex oraz Orange Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska