Uciekają złotówki

     Mapę termiczną przygotowała na zlecenie Komunalnego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej wykonała firma Scandat z Berlina. Zanim jednak mapa powstała, potrzebne były zdjęcia całej Bydgoszczy z lotu ptaka.
     Z lotu ptaka
     W nocy z 11 na 12 marca tego roku z bydgoskiego lotniska wystartował samolot z zainstalowaną na pokładzie kamerą termowizyjną ważącą ok. 25 kilogramów i wykonał zdjęcia systemu ciepłowniczego. Lot trwał 10 godzin, a samolot robił fotografie z wysokości prawie tysiąca metrów. Zdjęcia później poddano obróbce komputerowej, a potem naniesiono je na mapę cyfrową Bydgoszczy.
     Wykonanie mapy kosztowało prawie 50 tysięcy, ale jak mówi Marek Kuczyniecki, członek zarządu KPEC, opłacało się: - Dzięki temu nie szukamy po omacku awarii, a dokładnie wiemy, w którym miejscu straty ciepła są największe, a w którym najmniejsze - przekonuje.
     **_Będą kopać
     Im jaśniejszy kolor na mapie, tym awarie sieci mogą być poważniejsze. - _Po analizie mapy wiemy, że punktów, w których sieć ciepłownicza wymaga natychmiastowej interwencji jest pięć - informuje Kuczyniecki. - Jest to między innymi skrzyżowanie ulicy Szpitalnej i Wojska Polskiego czy ulica Ułańska. - Rozkopiemy te miejsca i sprawdzimy, jaka awaria tam występuje - dodaje. Ponad 20 punktów to sieć w trochę lepszym stanie, kolejne kilkadziesiąt w najlepszym.
     W Bydgoszczy jest ponad 400 kilometrów sieci ciepłowniczej. Większość zbudowano około 30 lat temu, choć są również odcinki 50-letnie. - I to właśnie ta najstarsza sieć jest najbardziej awaryjna. Znajduje się między innymi w okolicy Błonia, Okola, Kapuścisk czy Śródmieścia - stwierdza Marek Kuczyniecki.