Na 15 kwietnia opolski sąd wyznaczył rozprawę o pozbawienie matki władzy rodzicielskiej do tego dziecka - wyjaśnia Ewa Kosowska-Korniak z biura prasowego Sądu Okręgowego w Opolu.
Jacek urodził się 27 stycznia. Jest jedenastym dzieckiem pani Jadwigi, której historią zajmowaliśmy się już w ubiegłym roku. Żadnego z nich kobieta jednak nie wychowuje. Jacuś tak jak reszta rodzeństwa, też już jest w rodzinie zastępczej. Opolanka urodziła w sumie trzynaścioro dzieci, ale dwójka, bliźniaki - nie żyją.
Ze szpitala pani Jadwiga wróciła do domu tylko z Nikolą. Dziewczynka urodziła się 5 lutego 2005 roku. Po trzech tygodniach niemowlę kazał zabrać sąd. Uratowały je położne środowiskowe. Zagrożone było już nie tylko zdrowie, ale i życie dziewczynki. Od tego czasu i sąd, i szpital wiedzą, co myśleć o macierzyństwie pani Jadwigi. Więc kiedy ta przychodzi rodzić kolejne dziecko, od razu ruszają procedury.
- Tam jest naprawdę bardzo trudna sytuacja - mówi Zdzisław Markiewicz, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Opolu. - Warunki panujące w mieszkaniu i podejście do życia tych państwa, według nas nie spełniają przesłanek do tego, by wychowywane były tam dzieci. Ale to nie my je odbieramy. Taką decyzję podejmuje sąd. My tylko wydajemy opinie.
Negatywną opinię, i tym razem pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Opolu przesłał do sądu rejonowego, który w połowie kwietnia będzie radził nad pozbawieniem pani Jadwigi władzy rodzicielskiej do najmłodszego dziecka. Tak jest każdego roku, bo mniej więcej z taką częstotliwością na świat przychodzą kolejne maleństwa.
Nie ma się co dziwić decyzjom pracowników socjalnych. Kobieta razem z konkubentem mieszkają w starym piętrowym budynkiem przy ul. Struga w Opolu. Już na klatce czuć wilgoć.
W mieszkaniu nie ma toalet. Za ubikację służy wiadro. Mieszkanie pani Jadwigi i jej konkubenta to mikroskopijna kuchnia i niewiele większy pokój. Wszędzie bałagan.
- Dzieci w takich warunkach naprawdę nie mogą się wychowywać - mówi Zdzisław Markiewicz.
Dyrektor zapewnia, że jego pracownicy robią wszystko, by pomóc pani Jadwidze i jej konkubentowi. Oferowali im m.in. pomoc psychologa, ale nie było zainteresowania. Efektów nie przynoszą też rozmowy z pracownikami socjalnymi, którzy chcą ich nakłonić do zmiany trybu życia.
Czytaj także reportaż Iwony Kłopockiej: Wszystkie dzieci jej zabrano
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?