Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W sporze o żeńskie końcówki nie chodzi tylko o język, ale o to, by dostrzec rolę kobiet

Karina Obara
Karina Obara
Protesty kobiet miały moc powstrzymania władzy przed hucpą. Solidarność kobiet ma szansę zmienić całe społeczeństwo
Protesty kobiet miały moc powstrzymania władzy przed hucpą. Solidarność kobiet ma szansę zmienić całe społeczeństwo Dariusz Bloch
Czy wkrótce będziemy używać określeń chirurżka, pilotka, ministerka lub gościni? Językoznawcy są ostrożni. A środowiska kobiece nie mają wątpliwości, że tylko praktyka może zmienić obyczaj.

Po co mieszać w tym, co funkcjonuje w języku od lat? - pytają nie tylko językoznawcy, jak prof. Jerzy Bralczyk, ale również same kobiety.

Dla wielu z nich urolożka brzmi jak papużka, a pilotka bardziej kojarzy się z czapką niż z kobietą obsługującą skomplikowaną mechanikę samolotu. Tak samo „niepoważnie” brzmi ginekolożka, psychiatryczka czy chirurżka. Nie ma zaś zgrzy-tu, gdy mowa o sprzątaczce, lekarce (choć do niej i tak mówimy „pani doktor’) czy nauczycielce. Zdaniem prof. Bral-czyka, język zmienia się naturalnie i nie pomogą tu żadne naciski. Lepiej więc zostawić go w spokoju.

Medialny spór o końcówki nie jest jednak wynikiem pragnienia zmiany języka tylko po to, by zająć czymś „rozhisteryzowane kobiety”. - Chodzi o miejsce kobiety w świecie - przekonuje Agata Szczęśniak, socjolożka i publicystka Oko.press, orędowniczka zmian końcówek. Bo męskie określenia zawodów kobiet powodują też usytuowanie kobiet w świecie. Język nie tylko odzwierciedla naszą rzeczywistość, ale również ją kształtuje. Każda wypowiedziana „chirurżka”, „muzykolożka” i „profesorka” przybliża nas o krok do świata, w którym kobiety wykonujące te funkcje nie są już niewidzial-ne ani przebrane za mężczyzn.

Zdaniem dr. Tomasza Markiewki, filozofa z UMK w Toruniu i publicysty „Krytyki Politycznej”, spór o końcówki jest ważnym krokiem w kierunku zmian społecznych, a te w Polsce dokonują się powoli. Nie znaczy to jednak, że są skazane na porażkę.

Kwestia przyzwyczajenia

- Jeśli chcesz zakonserwować obecny stan rzeczy, najlepszym sposobem na osiągnięcie tego celu jest przekonanie ludzi, że ten stan jest wynikiem naturalnych, spontanicznych procesów - tłumaczy dr Tomasz Markiewka. - Wiedzą o tym doskonale przeciwnicy tzw. poprawności politycznej. Nie bez przyczyny tak bardzo upodobali sobie argument o tym, że kobiety, czar-ni, geje i lesbijki są wpychani do popkultury „na siłę”. Tak samo jak ich zdaniem „na siłę” próbuje się zmienić tradycyjne role mężczyzn i kobiet. Albo wprowadza się „na siłę” żeńskie końcówki - dodaje.

Dr Markiewka uważa, że jest to granie na tej samej opozycji, którą posługują się fundamentaliści rynkowi: są rzeczy naturalne i są rzeczy „na siłę”. Słowo „pilot” jest naturalne, powstało spontanicznie, zostało dane przez Boga, ale słowo „pilotka” jest na siłę, jest wynikiem feministycznych ingerencji i politycznego przymusu. Biały bohater w filmie jest odbiciem naturalnego stanu rzeczy, czarny jest wynikiem poprawności politycznej. Przewaga mężczyzn w polityce jest naturalna, próba zmiany stosunku sił jest brutalną ingerencją oszalałych lewaków.

- Na podobnej zasadzie fundamentalista rynkowy (w wielu przypadkach będący też zagorzałym przeciwnikiem poprawności politycznej) odwołuje się do naturalności mechanizmów rynkowych, starając się w ten sposób usprawiedliwić na przykład to, że kilkadziesiąt najbogatszych osób na świecie posiada taki sam majątek co biedniejsza połowa ludzkości - dodaje dr Markiewka. Każda próba zaradzenia nierównościom społecznym byłaby jego zdaniem nieuprawnioną ingerencją w spontaniczne procesy rynkowe i naturalny stan rzeczy, a tym samym doprowadziłaby do zaburzenia „zdrowych procesów gospodarczych” i skończyłaby się „zniewoleniem” oraz zapaścią ekonomiczną.

Warto o tym rozmawiać

Coraz silniejsze znaczenie i aktywność kobiet w rzeczywistości społecznej będą więc przyzwyczajać nas do nieuchronności zmiany sposobów myślenia, też o żeńskich końcówkach.

- Nie przeszkadza mi, jak ktoś się do mnie zwraca per „pani profesor” - mówi prof. Monika Jaworska-Witkowska, pedagożka, filozofka z KPSW w Bydgoszczy i malarka. - Ale rozumiem wagę toczącego się procesu jako wzbogacania języka i zrywania z potocznymi skojarzeniami. Przemoc może dokonywać się w języku, ale nie o same końcówki chodzi, lecz o kulturowe miejsce dla kobiecości. Nie wszędzie zmiany są proste czy automatyczne. Nowa jakość języka powstanie nie na siłę ani machinalnie poprzez naginanie nazw. Ale warto o tym rozmawiać i chronić intencję wyrażanej tu troski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska