Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widziałem śmierć kolegów

Hanka Sowińska
Zbigniew Bigoński: - Ta tragedia rozegrała się na  moich oczach.
Zbigniew Bigoński: - Ta tragedia rozegrała się na moich oczach.
Rajmund Pałubicki, trafiony w szyję, zmarł w drodze do szpitala. Henryk Józefowicz, jego kolega z 16. Żeglarskiej Drużyny Harcerskiej, ranny w głowę, żył jeszcze kilka tygodni. Strzelał rosyjski żołnierz, ukryty w kamienicy w pobliżu bydgoskiego Stadionu Miejskiego.

     - Ten dramat rozegrał się na moich oczach. Zginęli nasi koledzy, po czym nam kazano maszerować w defiladzie - mówi Zbigniew Bigoński, były sportowiec, działacz społeczny, przedstawiciel jednej z najstarszych w mieście familii piekarniczo-cukierniczej.
     Krew na stadionie
     
Był 1 maja 1945 r. Za tydzień miała skończyć się wojna. Tego dnia bydgoszczanie manifestowali radość z przesądzonej już klęski III Rzeszy. Na stadionie przy ul. Sportowej (obecnie stadion Polonii) władze cywilno-wojskowe zorganizowały uroczystości pierwszomajowe. Uczestniczyła w niej 16. Żeglarska Drużyna Harcerska. Powstałą w Bydgoszczy w latach 20. organizację, reaktywowali wiosną 1945 r. bracia Bigońscy - Edmund i Zbigniew. Tego tragicznego dnia obaj byli na stadionie
     - Trzymałem banderę. Rajmund Pałubicki stał za mną. W pewnej chwili poczułem, że coś mnie trafiło w ucho. Myślałem, że to jakiś owad. Tymczasem musnął mnie pocisk, który śmiertelnie ugodził Rajmunda. Padł na ziemię. Z szyi obficie lała się krew. Brat sprowadził poniemiecki samochód do rozwożenia towaru, siadł za kierownicą i zawiózł go do szpitala na Bielawkach. Liczyliśmy, że może tylko stracił przytomność. Tymczasem on umierał - opowiada pan Zbigniew.
     Józefowicz dostał w czoło. Był w szoku. Skoczył na stojącego w pobliżu Zbigniewa Bigońskiego, krzyczał. Żył jeszcze potem kilka tygodni. Koledzy z drużyny odwiedzali go w szpitalu. Wierzyli, że lekarze zdołają go uratować. Niestety, zmarł 13 czerwca.
     16. Żeglarska Drużyna Harcerska powstała w Bydgoszczy w latach 20. ubiegłego wieku. Jej patronem był gen. Mariusz Zaruski. Reaktywowana 20 marca 1945 r. trzy miesiące później liczyła 80członków.
     Defilada mimo żałoby
     
Co działo się wtedy na stadionie, nietrudno sobie wyobrazić. Ci, którzy byli najbliżej miejsca tragedii, padli na ziemię. - Zrobił się straszny zamęt. Ludzie byli przerażeni, obawiali się kolejnych strzałów - wspomina pan Zbigniew.

     Harcerze, na oczach których rozegrał się dramat, mieli nadzieję, że manifestacja zostanie przerwana. Tymczasem zmuszono ich do przejścia w pochodzie przez centrum miasta.
     - Brata zatrzymali funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa. Podpadł im z powodu białego, żeglarskiego munduru. Edmund był wtedy komendantem "szesnastki". Na szczęście szybko go wypuścili. Kiedy do nas dołączył, już wiedział, że pójdziemy w pochodzie. Szliśmy w dół obecną ulicą Gdańską. Byliśmy zszokowani.
     Pogrzeb Pałubickiego odbył się kilka dni później. Trumna była wystawiona w budynku przy ul. Marcinkowskiego. Kondukt ruszył przez miasto. Setki ludzi odprowadzały harcerza na cmentarz przy ul. Artyleryjskiej.
     To strzelał żołnierz
     
Winnymi śmierci Pałubickiego i Józefowicza komuniści uczynili "reakcyjne podziemie". - Mówi się, że strzelał Rosjanin. Nigdy nie natrafiłem na materiały źródłowe dotyczące tej sprawy. Owszem, lokalna prasa, bodaj "Ziemia Pomorska", rozpisywała się, ale w wiadomym duchu. Uważam, że jest to jedno z tych tragicznych zdarzeń, których sprawca pozostanie nieznany. Może Instytut Pamięci Narodowej ma jakieś dokumenty - _podpowiada historyk dr Janusz Kutta.
     
W "Kalendarzu Bydgoskim 1993" można przeczytać: "W trakcie przemówienia jednego z członków władz Rajmund Pałubicki oraz Henryk Józefowicz zostali ugodzeni zabłąkanymi kulami. Na wiwat strzelał radziecki żołnierz, nieświadom, że kule z jego pepeszy ugodziły dwóch, młodych chłopców. Żołnierz został aresztowany. Jego akta znajdowały się jeszcze w 1966 r. w Komendzie Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej. Całą sprawę zatuszowano, a dla celów propagandowych ustalono, że zabójstwa dokonał wróg ludu i ustroju, skrytobójca, morderca."
     Kotwica przeciwko konnicy
     
Rok później, w rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 maja 16. Żeglarska Drużyna Harcerska wzięła udział w mszy w Lesie Gdańskim, w pobliżu wieży spadochronowej.
     - _Po mszy miała odbyć się defilada na ulicy Warszawskiej. Władze bardzo ociągały się z wydaniem pozwolenia. W końcu je dostaliśmy. Niestety, czekała nas przykra niespodzianka. Zostaliśmy zaatakowani przez milicyjną konnicę. Próbowaliśmy się bronić; przede wszystkim chcieliśmy oszczędzić młodszych kolegów. Utworzyliśmy "kotwicę". Milicji nie od razu udało się nas rozgonić. Przeszliśmy do ul. Gdańskiej i tam pochód się rozszedł - _wspomina pan Zbigniew.
     W październiku 1982 r. z inicjatywy harcerzy na ścianie stadionu odsłonięto płytę upamiętniającą śmierć obu harcerzy. Pałubicki jest także patronem ulicy na osiedlu Bajka w Fordonie.
     _Archiwalne zdjęcia pochodzą ze zbiorów Zbigniewa Bigońskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska