Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielki spór o dół

Michał Kopiński, Natalia Bet
Malutkie osiedle bloków w Dąbrowie Chełmińskiej zamieniło się w pole bitwy. Wszystko z powodu... dołu na śmieci.

     Lokatorzy dąbrowskiego bloku przy ulicy Bazowej 11 od piętnastu lat wyrzucają śmieci do pobliskiego dołu. Nigdy nie widzieli w tym nic złego.
     - Dół jak dół. Zawsze tu był i było dobrze - mówią.
     W innym bloku na Bazowej mieszka jednak kobieta, której dół bardzo przeszkadza. Urszula Nowak (nazwisko zmienione) od kilu tygodniu próbuje zainteresować nim kogo się da - interweniuje w gminie, u sołtysa, wielokrotnie dzwoniła do "Pomorskiej". Teraz twierdzi, że ma przez to wszystko poważne problemy.
     - W sobotę, 21 sierpnia, mieszkańcy bloku, którzy wyrzucają śmieci do dołu, upili jednego z moich sąsiadów i namówili go, żeby pobił mojego męża - mówi kobieta.
     Stanisław Nowak: - W sobotę wyszedłem z psem i śmieciami na podwórko. Widzę sąsiada, mówię mu "dzień dobry", a on zaczyna mnie wyzywać. W końcu uderzył mnie głową. Aż się przewróciłem.
     Wieloletni problem
     
Mieszkańcy bloku przy Bazowej 11 tworzą wspólnotę mieszkaniową. Za wszystkie remonty muszą płacić sami. Teraz będą musieli zapłacić również 3 tysiące złotych za przebudowanie dołu.
     - Dół był tutaj piętnaście lat i nikomu to nie przeszkadzało. Nagle jej zaczęło, mimo że nie należy do naszej wspólnoty. Po co w ogóle się wtrąca? - mówią.
     Urszula Nowak odpowiada, że dołem zainteresowała się już czternaście lat temu - zaraz jak przeprowadziła się do Dąbrowy Chełmińskiej. Pracowała wtedy krótko jako gospodarz osiedla. Od razu zainterweniowała w sprawie dołu, którego według niej w ogóle nie powinno tam być. Jednak nic nie wskórała. O całej sprawie przypomniała sobie kilka tygodni temu i zadzwoniła do nas.
     - Po interwencji "Pomorskiej" wójt nakazał wywiezienie zwałów odpadów ze śmietnika. Jednak kiedy mieszkańcy tamtego bloku dowiedzieli się, że to ja działam w sprawie tego dołu, zaczęli mi grozić.
     Panie, ja?!
     
Kobieta twierdzi, że pobicie jej męża (- Nie poszliśmy na policję. Wybaczyliśmy sprawcy.) nie było jedyną formą szykanowania jej przez sąsiadów. Mówi, że już wcześniej jeden z mieszkańców bloku przy Bazowej 11 groził jej śmiercią.
     Jan Jurkiewicz, według Urszuli Nowak autor gróźb, uśmiecha się szeroko: - Ja jej groziłem? Panie, to kompletne bzdury.
     Przyznaje jednak, że kobieta przysporzyła mieszkańcom jego bloku sporo problemów: - Mamy tutaj wspólnotę, sami płacimy za remonty. Za nowy śmietnik też będziemy musieli.
     Kiedy z nim rozmawiamy, pod blokiem zbiera się kilkunastu jego sąsiadów. Padają ostre słowa pod adresem pani Nowak. - To wariatka. Nasyła na sąsiadów policję bez powodu. Zalewa ludziom mieszkania - wykrzykują jeden przez drugiego.
     - Ja policję?! Przecież nie przeszkadza mi nawet, że koło mnie mieszka alkoholik. A co do zalewania, to raz mi się ostatnio pralka zepsuła, nic wielkiego się nie stało - broni się kobieta.
     Gmina chce zrozumieć
     Krystyna Kalinowska
, sekretarz gminy, uważa że sprawa byłaby prostsza, gdyby w grę nie wchodziły emocje.
     - Zgodnie z przepisami tego dołu być nie powinno. Nie jest zadaszony, a dno nie jest wylane cementem - wyjaśnia - Z drugiej strony trzeba zrozumieć tych ludzi. Wszystkie remonty wykonują za własne pieniądze, a przerobienie dołu lub postawienie śmietnika, to wydatek rzędu kilku tysięcy złotych.
     Urszula Nowak jest przekonana, że gmina mogłaby rozwiązać sprawę dołu już dawno, ale Krystynie Kalinowskiej na tym nie zależy. Nie zależy, bo kiedyś sama mieszkała w feralnym bloku.
     - Jeżeli ta pani sugeruje, że z tego powodu przymykam oko na całą sprawę, to nie ma racji. Ja po prostu staram się zrozumieć mieszkańców. Wielu z nich ma problemy finansowe - odpowiada sekretarz.
     Fakty są takie, że po naszych telefonach sekretarz Kalinowska natychmiast zainteresowała się sprawą. Właśnie po jej interwencji wywieziono z dołu zalegające odpady. Pojawił się jednak następny problem.
     - Zaczęły do niego wpadać psy. Sama wyciągałam je kilka razy nad ranem, bo spać nie można było - mówi Urszula Kazimierz.
     Mieszkańcy bloku przy dole widzą to inaczej: - Gdyby ona nie karmiła tych bezpańskich psów, to by się tutaj nie złaziły.
     Urszula Kazimierz na to, że kocha zwierzęta i że nie przestanie im pomagać.
     I po problemie?
     
Wczoraj w Urzędzie Gminy Dąbrowy Chełmińskiej zapadły ostateczne decyzje w sprawie dołu.
     - Mieszkańcy zobowiązali się do końca września wykonać nad dołem zadaszenie i utwardzić jego podłoże. Zobaczymy, co z tego wyjdzie - mówi Mieczysław Pałczyński, inspektor ds. ochrony środowiska UG.
     Urszula Nowak pilnuje sprawy do końca. Zadzwoniła wczoraj do "Pomorskiej". - Znowu w nocy psa wyciągałam...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska