Włocławek 232-22-22

      Ostatnio na Michelinie pojawiło się dużo policji na ulicach Jana Pawła II, Brzezinowej, Bluszczowej. Jestem przedstawicielem starszej młodzieży, którą policja często legitymuje, spisuje za zwykłe chodzenie po chodniku. Strach cokolwiek zrobić, zebrać się w większej grupie. Szkoda, że nie jest patrolowane całe osiedle, a policja zajmuje się rzeczami, które tak naprawdę nikomu i niczemu nie zagrażają?
     Mieszkam w Łowiczku koło Bądkowa. Rok temu założono oświetlenie uliczne, które jest wyłączane o północy. Przecież, to jakiś absurd. Interweniowałem w tej sprawie, ale dowiedziałem się, że nie muszę przecież po nocy chodzić. W takim razie, po co nam takie oświetlenie?
     Jestem włocławianką, emerytowaną pracownicą służby zdrowia. Pamiętam czasy, gdy w przychodniach panował bałagan, paliło się papierosy. Byłam niedawno w jednej z poradni specjalistycznych przy ulicy Szpitalnej i jestem oczarowana porządkiem, higieną i dyscypliną pracy. Tu składam wielkie słowa uznania dla obecnego dyrektora, który przyczynił się do takiego stanu rzeczy.
     Byłem nad Jeziorem Czarnym i widziałem, jak przed otwarciem kąpieliska ratownicy sprawdzali jego stan. Stanąłem jak wryty, gdy zobaczyłem, jak wyciągają z wody duży wózek na zakupy z Reala. Nie wiem jak to nazwać, komu przyszło do głowy, by ukraść wózek i na dodatek zatopić go w wodzie.
     Popieram Czytelnika, który ma uwagi do zbyt głośnej muzyki na osiedlach. U nas, na Zazamczu, też często jesteśmy zmuszani do słuchania czegoś, na co nie mamy ochoty. Uważam, że powinno się rygorystycznie podchodzić do łamania ciszy nocnej, a nawet w dzień, na takie wybryki powinny reagować służby miejskie.
     (Nie wszystkie opinie Czytelników są zgodne ze stanowiskiem redakcji.)