https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wojna grabarzy

MARIETTA CHOJNACKA [email protected]
- Ja taki malutki jestem, ale on nie może przeboleć, ze mu w kaszy mieszam - mówi Albin Barabas. - Jest bezkarny, bo za nim władza stoi, ale teraz mam dowody, że ma łowców skór.
- Ja taki malutki jestem, ale on nie może przeboleć, ze mu w kaszy mieszam - mówi Albin Barabas. - Jest bezkarny, bo za nim władza stoi, ale teraz mam dowody, że ma łowców skór.
W Teklanowie pojawił się łowca skór. Ciało nie ostygło, a Albin Barabas zdążył powiadomić prokuraturę, że jego konkurent dostaje informacje o nieboszczykach z pogotowia w Szpitalu Powiatowym w Więcborku. Podobno to kolejny akt w wojnie sępoleńskich grabarzy. A walczą zaciekle już czwarty rok.

- 4 lipca w Teklanowie, gdy mąż załatwiał u mnie i księdza pogrzeb zmarłej żony, sanitariusz natarczywie namawiał rodzinę, aby do pochówku wzięli Grabowskiego - mówi Albin Barabas. - To już trzeci znany mi przypadek, gdy po wizycie pogotowia po zmarłego od razu przyjeżdża karawan konkurencji. Uważam, że Grabowski ma łowców skór. Mam na to świadków. Zgłosiłem to od razu do prokuratora, bo policji już nie wierzę.
Jak szeryf
Policjanci z Sępólna cieszą się, że sprawę poprowadzi Prokuratura Rejonowa w Tucholi, bo skarg od Barabasa mają całą teczkę i już im sił brakuje na ciągłe sprawdzanie. A sprawa jest stara, bo były milicjant wie, jak walczyć. Latami dawał się we znaki w Sępólnie. Do dziś jest dumny, że nawet sekretarza partii na badanie krwi wysłał. - My z braćmi w drogówce służyliśmy, a komendant prawa jazdy pijakom za półtusze oddawał - wspomina dawne, dobre czasy.
Do dziś krążą opowieści o braciach Barabasach, co całym powiatem trzęśli, a po wsiach nie brakuje ludzi, którzy jeszcze ich się boją. - Jak obejmowałem stanowisko, to uprzedzono mnie, że jest tu taki trudny człowiek - wyjaśnia Edward Cholewa, komendant KPP w Sępólnie. - W latach osiemdziesiątych przeszedł na rentę zdrowotną, ale wciąż czuje się szykanowany przez policję. Pisze skargi gdzie się da i mamy paskudną robotę. To typowy pieniacz. Na mnie też napisał. Chodziło o spotkanie policyjnych emerytów przed jakimiś wyborami, na którym był bardzo aktywny, a potem donosił, że ja na komendzie w Sępólnie agitkę prowadziłem.
Przegrywa, ale walczy
Na dowód trudnego charakteru Barabasa policja przypomina, że przegrał sprawę o miedzę z sąsiadem na polu truskawkowym, znieważył sędziego i też przegrał. Barabas uważa, że w Sępólnie władza zmówiła się przeciw niemu. A on tylko chce prowadzić biznes - uprawia truskawki, prowadził ubojnię, ale przed czterema laty zdecydował się na zakład pogrzebowy. I wojuje z konkurencją. - Ja taki malutki jestem, ale potentat nie może przeboleć, że ja mu w kaszy mieszam - twierdzi Barabas. - Wszyscy go wspierają, tylko burmistrz sprawiedliwości pilnuje, ale co on może, jak młody jeszcze jest. Grabowski dostał dożywotnio cmentarz komunalny i może robić wszystko. Jeździć po pijaku bez prawa jazdy, plądrować grobowce, płacić sanitariuszom. Może wreszcie prokurator zrobi z nim porządek.

- Ja taki malutki jestem, ale on nie może przeboleć, ze mu w kaszy mieszam - mówi Albin Barabas. - Jest bezkarny, bo za nim władza stoi, ale teraz mam dowody, że ma łowców skór.

Dokuczliwy wrzód
- Ja tu 30 lat w tym biznesie pracuję i reklama mi niepotrzebna - mówi Adam Grabowski. - Zaczynałem jako kierowca do wożenia zwłok w Zakładzie Gospodarki Komunalnej. Cały powiat miałem, a potem Więcbork się usamodzielnił. I tak przy tych nieboszczykach zostałem. Jak kazali mi cmentarz komunalny robić, to od 17 lat porządku pilnuję. A zakład pogrzebowy prowadzę dla Sępólna i Kamienia. Reszta mnie nie interesuje. Potrafię się z Tadziem Mrozińskim z Więcborka dogadać i Tadziem Porożyńskim z Chojnic, a i tego z Mroczy nie przeganiam. Tylko ten Barabas mi zdrowie psuje. To nie konkurencja, to wrzód.
Na dowód pokazuje tych sześć czy siedem grobów Barabasa. - Tu leży z 1600 ludzi i to wszystko moje - zapewnia. - Ja wiem, gdzie leżą i na co umarli. To samo na parafialnym cmentarzu. Od lat wszystko moje pochówki. I w okolicy też. Barabasa nikt nie bierze.
Grabowski twierdzi, że w pierwszym roku przez Barabasa osiem kilo schudł. Przyznaje, że pił tęgo, aż dwa karawany rozbił. Prawo jazdy mu zabrali i z kierowcą przykładnie jeździ. - Bez sprawdzenia lokalny brukowiec pisał, że ja grabież zwłok uprawiam - wspomina. - Policjanci dochodzili, czy ja złota z grobowców z grabarzami nie wydobywam. W moim biurze na cmentarzu oglądali, czy żyrandoli i popielniczek z piszczeli i trupich czaszek nie mam. A teraz wyskoczył z tymi łowcami skór. To absurd. I na taką chorobę lekarstwa nie ma.
Cmentarz jest mój
Barabas twierdzi, że Grabowski nie dopuszcza go na cmentarz. - Miałem pogrzeb, to zamknął mi bramę i musiałem zamek rozwalać. Od razu podał na policję, że niszczę jego mienie - dorzuca kolejne przewinienie konkurenta. - Szyld wywiesił, choć nie ma prawa działalności na cmentarzu prowadzić, bo tam tylko administruje. Udało mi się przekonać burmistrza i komisję rewizyjną, aby regulamin cmentarza zrobili, bo ja się nie mogę dostać.
Grabowski przyznaje, że cmentarza przed Barabasem broni. - Ja tu administruję, wytyczam kwatery, układam trylinki w alei, figury kupuję, sadzę żywopłot i porządku pilnuję - argumentuje. - Prawda, swój szyld zdjąłem. Nie chcę, żeby tu Barabas wisiał. Jemu i tak by to nie pomogło. W centrum Sępólna ma tablicę półtora na półtora i jakoś klientów nie wabi. Poza tym muszę ustalić, czy szyld zakładu pogrzebowego na komunalnym cmentarzu może wisieć.
Lupa na sanitariusza
Teraz jednak Grabowski ma większe zmartwienie. Prokuratur niezadługo wezwie sanitariusza posądzonego o naganianie klientów do zakładu pogrzebowego. W Szpitalu Powiatowym w Więcborku na razie mieli ważniejszą sprawę - najazd mediów w sprawie nominacji na wiceministra zdrowia. Gdy prezes zrezygnował z teki i wrzawa na szczytach władzy przycichła, pewnie dyrekcja przyjrzy się pogotowiu.
A sanitariusz, który 4 lipca był w Teklanowie, zastanawia się, czy fakt, że buduje się przy cmentarzu komunalnym mu nie zaszkodzi. Wszak do Grabowskiego na konszachty ma blisko.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska