Jednym z częściej pojawiających się zarzutów są błędy w rozdzielaniu worków lub ich brak, gdy były najbardziej potrzebne. Sprawny koordynator na pewno przydałby się w minioną niedzielę w Świeciu, gdy w pospolitym ruszeniu swój dobytek przed żywiołem starali się bronić mieszkańcy Przechowa. - Zabrakło kogoś, kto wskazałaby najniżej położone miejsca i doradził, jak najlepiej uchronić je przed zalaniem - uważa Roman Żigowski, który bał się o salon fryzjerski żony. - Można było uniknąć tego chaosu.
Ten pojawiał się, gdy do Przechowa dowożono kolejne partie worków. W sumie wydano ich ponad 350 tys. Przy podziale doszło do kilku incydentów. Mieszkający przy Wojska Polskiego uważali, że potrzebują ich bardziej niż właściciele domów położonych wyżej. Nie było też łatwo o ziemię. - Gdy zadzwoniłam do straży aby przysłali mi chociaż jeden samochód, powiedziano mi, że mam wyjść na drogę i próbować zatrzymać jakąś ciężarówkę - żali się pani Iwona z Kozłowa.
Nie zawsze było to takie proste, o czym przekonał się np. Grzegorz Stankiewicz. - Wręcz siłą wymusiłem wysypanie piasku przed domem - wspomina. - Kierowca skrzywił się, ale w końcu uległ.
Mieszkający na terenach zalewowych wciąż mają też pretensje, że na kilka dni stali się atrakcją dla spacerowiczów. - Zamiast pomóc przy ładowaniu, chodzili i robili zdjęcia - denerwuje się mieszkanka ul. Wodnej.
Amfibii nie mieliśmy
W miniony wtorek na alarm bili mieszkańcy Tryla. - Nie mamy worków - poirytowani zawiadomili naszą redakcję. - Dlaczego burmistrz nic nie robi? Takie uwagi, że źle przygotował gminę do powodzi denerwują Stanisława Butyńskiego. - Na przepompowni w Kończycach mieliśmy zmagazynowane 14 tys. worków - wyjaśnia. - Gdy w poniedziałek zorientowaliśmy się, że wszystkie wykorzystamy, zamówiliśmy kolejne dwa transporty - w sumie 13 tys. Jeśli na jakimś ze stanowisk wzmacniania ław przywałowych w Trylu lub Mątawach skończyły się worki, to sytuacja ta nie trwała dłużej jak 20-30 minut. Czy byliśmy dobrze przygotowani? - pyta retorycznie. - Nie, bo nie mieliśmy: amfibii, łodzi motorowych i pontonów z silnikami spalinowymi - wylicza z przekąsem.
Jak podkreśla burmistrz, jest pełen podziwu dla zaangażowania mieszkańców Tryla i strażaków z ościennych miejscowości, którzy wspierali ich w budowie zapory dla napierającej wody.
Bardzo dobrze do powodzi była przygotowana gmina Dragacz. - Zanim przyszła fala, której tak się obawialiśmy, było już napełnionych 140 tys. worków - mówi wójt Andrzej Lorenc.